Wpis z mikrobloga

Psycha siada

Przedłużający się stan wyjątkowy i katastrofa humanitarna niszczą wszystkich: uchodźców, mieszkańców, mundurowych. Przemysław Sadura i Sylwia Urbańska po dwóch miesiącach wrócili pod wschodnią granicę. Szybko usłyszeli, że „jak to się skończy, wszyscy trafimy do psychiatryka”. Druga część reportażu badawczego „Obcy w naszym kraju”.

Wciąż je słyszy. Wycie kobiety skutej kajdankami przez strażników. Przerażone dzieci uciekły w ciemny las. Matka chciała biec za nimi, chciała je zatrzymać. Nie puścili. Wyła z rozpaczy. Czy wiemy, jak brzmi taki krzyk? Czy można to wiedzieć? Można pół nocy próbować to sobie wyobrazić. Tylko nawet jak to się uda, nie poczuje się ulgi. On już nie musi sobie wyobrażać. On nie może zapomnieć. Nie, to nie on ją zatrzymał. Jest żołnierzem. Miał tylko wezwać straż graniczną. Zadanie wykonał."


"– Jak to bagno się skończy, trzeba będzie iść do psychiatry – rzuca jeden z nich.
– Jest ciężko? – pytamy.
– A jak by się pani czuła? Tam są dzieci, kobiety, starsi, dzieci, nawet noworodki. Strażniczka, która przepychała przez drut dziecko na Białoruś, miała łzy w oczach – odpowiada, prawie na nas krzycząc.

Drążymy. Są w dużych emocjach, podobnie jak my. Z rozmowy dowiemy się, że w lasach jest dużo dzieci i najtrudniej jest tym, którzy mają własne; że w mediach nie pokazują nawet jednej trzeciej tego, co oni widzą. Wściekają się na straż graniczną, która chce scedować na nich „przepychanie” ludzi do Białorusi. Wojsko przyjechało tu tylko zamontować drut żyletkowy. Mieli jedynie wspierać działania straży. Jest ich jednak kilka razy więcej, więc straż próbuje zwalić całą robotę na nich."

Jak sobie z tym radzą? Czy mogą odmówić wykonania rozkazów? Zaczynają się śmiać nerwowo. Nie mogą tego zrobić. Co gorsza, nie ma żadnego wsparcia dla tych, którzy nie wytrzymują psychicznie. A wielu sobie nie radzi. Nie śpią, odreagowują. Mało, że nie dostają pomocy, to jeszcze są „zastraszani” i „dociskani” przez górę.

– Niby jest psycholog, ale jak jej się coś powie, to wszystko i tak trafia do dowódcy. Jedyny sposób, aby odpocząć, to L4.

Z innych źródeł wiemy, że liczba zwolnień lekarskich w wojsku w ostatnim czasie lawinowo wzrosła. Od rozmówców zaś, że stosują opór. Udają, że nie widzą uchodźców, przepuszczają, nie dzwonią.


– #!$%@?ę, ja to już nawet nie zgłaszam – mówił wkurzony żołnierz, którego spotkaliśmy w innych okolicznościach.

https://krytykapolityczna.pl/kraj/reportaz-badawczy-sadura-urbanska-granica-uchodzcy-wojsko-polisja-straz-graniczna/

#neuropa #imigranci #publicystyka #bialorus #wojsko #strazgraniczna