Wpis z mikrobloga

2068 + 1 = 2069

Tytuł: Życie jak w Madrycie
Autor: Arturo Pérez-Reverte
Gatunek: publicystyka literacka, eseje
ISBN: 8385468293
Tłumacz: Wojciech Charchalis
Wydawnictwo: Historia i Sztuka
Ocena: ★★★★★★★

(…) w Auschwitz byli naukowcy, a na Kremlu melomani.


Jakiś czas temu mój kolega wyjechał do Hiszpanii. Kilka dni wcześniej spotkaliśmy się na piwie, trochę pogadaliśmy. Śmialiśmy się z „polskiego piekiełka”, mówiliśmy między innymi o toczącej się w tamtym czasie medialnej dyskusji na temat odbierania czy obniżania emerytur funkcjonariuszom służb PRL.

No i pojechał. Kilka dni po tym jak dotarł dostałem od niego wiadomość: „Ty, #!$%@?, wiesz o czym tu piszą w gazetach? Chcą zabierać emerytury generałom z czasów Franco”.

Ta sytuacja przypomniała mi się w czasie lektury zbioru felietonów pana Péreza-Reverte. Bo kiedy czytałem o fragmentach hiszpańskiej rzeczywistości które opisywał miałem wrażenie, że pisze o Polsce. Tylko, dla niepoznaki albo dla celów artystycznych polskie nazwiska zastąpił latynoskimi. Był moment kiedy myślałem, że to moje wrażenie o podobieństwach między Hiszpanią autora a moją Polską to efekt wyboru tekstów do polskiego wydania. Ale nie, wyboru dokonał jakiś redaktor z kraju autora. W Polsce zostało przetłumaczone i wydane to, co zostało wybrane w Hiszpanii. Myślę, że to może być silna przesłanka za tym, że ludzkie wady i głupota są uniwersalne, niezależne od długości czy szerokości geograficznej. Tylko gdzieniegdzie objawiają się inaczej, nabierają jakichś miejscowych, charakterystycznych cech. Jak na przykład w Meksyku, o czym autor pisał w jednym z tekstów.

Tytuł oryginalnego, hiszpańskiego wydania to Con ánimo de ofenderZ zamiarem obrażania. I takie właśnie te teksty są. Czytamy mnóstwo o kretynach, imbecylach, cymbałach i pacanach. To mi się nie bardzo podobało. Brzmiało trochę tak, jakby autor był frustratem przekonanym o swojej racji. Choć tej akurat nie umiem mu odmówić, to sposób przekazu i tak mnie raził. Ale chyba Umberto Eco, który pisał o podobnych spostrzeżeniach w zupełnie inny sposób, poprzeczkę zawiesił bardzo wysoko. I to, że wcześniej czytałem to włoskie spojrzenie trochę wpłynęło na mój odbiór Życia jak w Madrycie.

Część tekstów podobała mi się bardziej – głównie te w tematach społecznych i politycznych, część mniej, cześć w ogóle. Czasami zastanawiałem się po te ostatnie w ogóle są tam zamieszczone. Jak na przykład ten o argentyńskiej tancerce tango. Miałem wrażenie że z autorem mamy jakiś rodzaj wzajemnego astygmatyzmu, to znaczy patrząc na to samo czasami widzimy to podobnie, czasami zupełnie inaczej, a czasami ja czegoś nie widzę w ogóle.

Autor nie jest w tym swoim widzeniu Hiszpanii odosobniony – wspomniałem już o Hemingwayu, dam jeszcze jeden przykład chyba mojego ulubionego hiszpańskiego protest songu.

Kolega z Hiszpanii wrócił po niecałych dwóch latach. Według jego relacji okazało się prawdą to, co w Komu bije dzwon pisał Hemingway, że francuski jest językiem dyplomacji, a hiszpański językiem biurokracji. Stwierdził, że Hiszpania na wakacje spoko, ale żyć tam to masakra. Widać wszędzie dobrze gdzie nas nie ma. Później posiedział trochę w Polsce, ale zaraz wyjechał do Irlandii.

Książkę poleciła mi @rassvet¡gracias, amiga!

Wpis dodany za pomocą tego skryptu

#bookmeter
GeorgeStark - 2068 + 1 = 2069

Tytuł: Życie jak w Madrycie
Autor: Arturo Pérez-Rev...

źródło: comment_1636098674dU4iZClBeTjaFQ4nB38UgM.jpg

Pobierz
  • 7
Informacje nt. książki z tagu #bookmeter:

Średnia ocena z Wykopu: ★★★★★★★ (7.0 / 10) (1 recenzji)
Następne podsumowanie tagu: 2021-12-01 12:00 tag z historią podsumowań »
Kategoria książki: reportaż, literatura faktu, prasa
Liczba stron książki: 168

Jesteś pierwszym recenzentem tej książki tutaj :)

Podobne książki:
1\. Dziennik (Jerzy Pilch)
2\. Zrób sobie raj (Mariusz Szczygieł) - najnowsza recenzja usera faramka ★★★★★ (9.0 / 10) - Wpis »
3\.
@George_Stark: Gdybym nie była jedynym dawca serca, który przeżył, to najbliższy mojemu sercu byłby felieton o lotnisku w Madrycie, gdzie sama spędziłam jakieś 6 godzin przez burdel z bagażami przy międzylądowaniu xD

Uwielbiam Eco i właśnie przez niego zaczęłam czytać Pereza-Reverte (dla którego Eco jest wzorem). Również Perez-Reverte ma zróżnicowana prozę, więc jakbyś miał jakąś lukę w swoim harmonogramie czytelniczym...

@rassvet: Ty masz jakiś cel we wprowadzaniu chaosu do mojego jakoś tam uporządkowanego życia? Czy to może tylko jakiś rodzaj przyjemności, być może chorej? Takiej z gatunku tych, o których pisał Pérez? ;)

A tak poważnie, to moim zdaniem, mimo że w zasadzie pisze on o tym samym co Eco, spostrzeżenia ma podobne (uderzające jest to, jak zbliżone do siebie są teksty o telefonach komórkowych w miejscach publicznych, ale nie chce
@George_Stark: Nie wiem czy czytałeś i czy lubisz klasyków. Jak Sabatini, Dumas czy Cervantes. Bo to jedna z tych rzeczy, która urzekła mnie w Klubie Dumas - taka trochę sentymentalna książka, gdzie te nazwiska się przewijają i gdzie autor starał się zagrać w grę z czytelnikiem. Punktem wyjścia było założenie, że nie ma niewinnych czytelników, ale pewien sposób odbioru tekstu jest jednak uniwersalny dla wielu z nas. Intryga w Klubie Dumas
@rassvet:

Perez-Reverte - rassvet 1:0

O kurde, szanować tego, który Cię pokonał, za to należy Ci się szacunek. ;)

Nie wiem czy czytałeś i czy lubisz klasyków. Jak Sabatini, Dumas czy Cervantes.

Właśnie nie czytałem. Jest sens w takim wypadku podchodzić do Klubu Dumas? Czy przełożyć to na czas kiedy zmażę z mojej erudycji tę paskudną plamę ignorancji? Bo Hrabiego Monte Christo mam w planach


Nadmienię, że nieświadoma porządku Twojej
@George_Stark: Zapomniałeś dodać #pdk do tej rurki xD

Myślę, że sama książka zachęci Cię do sięgnięcia po niektóre tytuły (chociażby żeby się przekonać, czy Pani Bovary to naprawdę smętna idiotka). I może nie Hrabiego Monte Christo, ale Trzech muszkieterów warto znać, chociażby dlatego, że bohaterzy książki mają swoje opinie na temat poszczególnych postaci i warto wcześniej wyrobić sobie swoją.