Wpis z mikrobloga

#pasta #przegryw ##!$%@?

Od dziecka w wakacje jeździłem do babełe 200km od mojego miasta.
Zostawałem tam na jakiś miesiąc. Gdy mialem 7 latek poznałem tam
dziewczynkę w moim wieku, bardzo się polubiliśmy - tak mocno, że zostawałem
już dwa miesiące, by pospędzać z nią więcej czasu. Zawsze byłem totalną
#!$%@?ą, ale z nią czułem się bardzo dobrze. Akceptowała w pełni moje
#!$%@? i ona jedyna była tą, która mnie 'pchała' do przeróżnych działań.
Potrafiła mnie, nieśmiałego, aspołecznego stulejarza zmieniać, choć na moment
w samca alfę - dziś myślę, że się popisywałem i chciałem zdobyć jej aprobatę. I
tak mijały latka, gdy dobrnąłem do 16 lat, totalny stulejarz, ale wciąż w głowie
ona, nie mieliśmy ze sobą kontaktu prócz wakacji. Dlaczego? Nie wiem, ja się
wstydziłem zaproponować, z jej strony nie wiem jak to wyglądało. Gdy ją
zobaczyłem to stanąłem jak słup, widziałem ją z daleka, pomachałem. Biegnie w
moją stronę, piersi falują na wietrze, rozpromieniona, dziewczyna moich marzeń
i rzuca mi się na szyję. Totalny paraliż, co robić, co powiedzieć. Zadukałem się, ale
ona mnie znała i rozumiała, powiedziała tylko, że cieszy sie, iż mnie widzi i po
obiedzie mam być pod jej domem. Domyśliłem się, że mamy iść na naszą
ulubioną łakę, z którą wiąże się tyle wspomnień. Nasze ulubione drzewo, z
którego zrywaliśmy jabłka i kryliśmy się w jego cieniu. Zjadłem, spryskałem się
Bondem za 5 zł z kiosku i lecę. Nie mogłem się doczekać, tylko my, moze będzie
coś więcej. Zobaczyłem ją, w rozpuszczonych włosach wyglądała jeszcze
piękniej, długa czerwona spódnica, cud. W drodzę na naszą łąke opowiadała mi,
że jej mnie brakowało, czekała na te wakacje jak nigdy. Ja tylko odpowiadałem
jak ten jełop '-No ja też...' zapatrzony w jej podekscytowaną twarz. Doszliśmy do
naszego drzewka i nagle zaczęła się rozglądać. '-O co chodzi?' , '-AA, nic,
chciałam Cię poznać z moim kolegą... O, już idzie !'. Smutłem mocno, więc to co
mówiła przed chwilą nic nie znaczyło? To jest Seba, przywitaj się z Matim. Była
nim zafascynowana, chyba był przystojny. Chodziliśmy po łące, ja troche
trzymałem się z tyłu, nie chcąc im przeszkadzać. Rozmawiali ze sobą jakby to on
przyjechał tego dnia, a mnie miała na codzień. 'Mati, co tak z tyłu się wleczesz!'
woła kobieta mojego życia, o której myślałem codziennie i tęskniłem. '-Jest
trochę nieśmiały, wybacz mu' szepcze do Seby, myśląc że nic nie słyszałem. Tak
się cieszyłem na ten wyjazd, a to był dopiero pierwszy dzień...
  • 4
Seba był typowym śmieszkiem zbierający loszki do kolekcji, totalne moje przeciwieństwo. Każdy dzień spędzaliśmy z nim, a raczej to ja spędzałem z nimi. Zacząłem czuć się z nimi normalnie, czyli tak jak zawsze z każdym, jak piąte koło u wozu. Minął tydzień i postanowiłem coś z tym zrobić. Poszedłem do niej pod wieczór, dzwonie i otwiera jej mame, '-To Mati!' - krzyczy. Tate uścisnął mi dłoń, traktowali mnie jak członka rodziny. Gdy
Po wszystkim poszła na górę. Nie wiedziałem co robić, leżałem jak wryty. Bałem się. Zeszła już w normalnej postaci i zastała mnie nagiego. Usiedliśmy i zaczęła mi tłumaczyć, że gdy się mocno podnieci to zamienia się w człowieka małpę. Bardzo mnie przepraszała i rozumiałem jej ból. Prosiła mnie bym nikomu o tym nie mówił (zresztą jakbym chciał...). Pytała się czy nasze relacje na tym jakoś ucierpią. Bałem się, ale dobrze się zastanowiłem