Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Pod koniec miesiąca szykuje się impreza organizowana przez kogoś od strony dziewczyny. Ja ogólnie jestem introwertykiem, nie że nie lubię się spotykać w większym gronie, ale dla mnie takie optymalne maksimum to 4-5 osób (nie licząc mnie i dziewczyny). W większych towarzystwach czuję się strasznie nieswojo, po prostu nie przepadam za tym. No i zgodziłem się na jakąś tam skromną domówkę, gdzie miałem przyjść ja i z tego co mi na początku wytłumaczyła, to poza nami miało być jeszcze 5-6 osób - myślę spoko, może być.

To było dwa tygodnie temu, a parę dni temu dowiedziałem się że nie będzie 5-6, a raczej z 15-20, co już nie jest dla mnie takie komfortowe i wiem, że to będzie dla mnie wieczór męczarni, szczególnie że niepijący to nawet nie umiałbym o tym nie myśleć. Dziewczyna zaczęła już marudzić, że niby nigdzie nie chodzimy (co prawdą nie jest) i że ten jeden raz mogę zrobić wyjątek. Ja dalej niezbyt chętny, ona coraz bardziej marudna w tej kwestii.

Faktycznie powinienem ulec, czy raczej iść w zaparte że nie i koniec?

#zwiazki

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #616db4bf820612000add3cf0
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Leszcz_Bagienny
Roczny koszt utrzymania Anonimowych Mirko Wyznań wynosi 235zł. Wesprzyj projekt
  • 9
OkiełznanaSurykatka: @Trucicel: @martiniquee: @zapp12345: @sberatel:

po prostu nie lubię przebywać w takim dużym gronie osób, gdzie nikogo kompletnie nie znam. Dziewczyna też jest trochę introwertyczką i wiem, że później może żałować tego że tam poszła, ale idzie bo to koleżanki impreza i ją namawia.

I nie, nie zamieni, bo wiem że w najgorszym wypadku będzie kłótnia i za x dni jej przejdzie

Zaakceptował: Leszcz_Bagienny