Z wpisami dotyczącymi tematyki bloga zamilkłem, ale mam dobrą wymówkę (głównie przeznaczoną dla siebie bo obiecałem sobie regularnie blogować tutaj i na Facebooku).
Ostatnie kilka tygodni upłynęło mi na naprawdę intensywnym szlifowaniu rozprawy doktorskiej, którą dziś złożyłem do dziekanatu mojego WPiA. Koniec, finitio, alles erledigt - nic już nie można dopisać, nie można nic zmienić. Teraz wszystko w rękach recenzentów oraz Rady Dziedziny (dawniej Rady Wydziału).
Z perspektywy czasu za pisanie pracy zabrałbym się z u p e ł n i e inaczej - począwszy od techniki pisania, a skończywszy na ogólnej koncepcji pracy. Wyszedłbym z zupełnie innych założeń i postawiłbym na inne problemy badawcze. Spędziłbym więcej czasu ze studentami, których miałem przyjemność uczyć i brałbym więcej godzin dydaktycznych. Bardzo mi brakuje uczenia i przekazywania wiedzy, mam nadzieję, że szło mi to ok i byłem fair wykładowcą (anonimowe opinie miałem raczej dobre).
Summa summarum doświadczenie bycia doktorantem, pisania doktoratu oraz prowadzenie zajęć, oceniam pozytywnie. Rozumiem natomiast tych którzy zrezygnowali - zaczynało nas dwanaście osób na pierwszym roku, po sześciu latach jestem drugą osobą z tego rocznika, która się broni niedługo (oby!). Trzeci kolega jest na dobrej drodze. Pozostałe dziewięć osób odpadło. Można się zgadzać z ministrem Gowinem, a można nie, ale diagnozę postawił swojego czasu bardzo trafną. Coś po drodze nie gra skoro tak dużo osób zaczyna i nie kończy doktoratu.
Choć nie jestem przesadnym fanem ceremoniału liczyłem na obronę w klasycznym stylu. Z zebraniem grona akademickiego, publicznymi i zazwyczaj licznymi pytaniami do doktoranta, pierwszym wykładem już jako członkiem Akademii, ale niestety rzeczywistość covidowa prawdopodobnie wymusi okrojoną formę on-line.
@Iperyt: Dzieki za rade, sporo racji w tym. Jest taka jedna praca, ktora jeszcze napisalem i opublikowalem na studiach magisterskich, ktora dzisiaj chcialbym zakopac gleboko.
@Kjedne: mają 2 miesiące na napisanie recenzji, po pierwszej pozytywnej - pierwsze egzaminy, więc optymistycznie rzecz biorąc listopad/grudzień obrona. Podobno ma się rozhuśtać epidemia ale mam nadzieję, że jednak nie.
Trylion razy, niektóre zmiany na zmianach, na zmianach ALE muszę powiedzieć, że czytając inne recenzje odnoszę wrażenie, że miała w 100% rację co do bardzo dokładnego robienia poprawek - niektórzy recenzenci wyciągają 100% błędów. Recenzja doktoratu mojej koleżanki miała około
Ostatnie kilka tygodni upłynęło mi na naprawdę intensywnym szlifowaniu rozprawy doktorskiej, którą dziś złożyłem do dziekanatu mojego WPiA. Koniec, finitio, alles erledigt - nic już nie można dopisać, nie można nic zmienić. Teraz wszystko w rękach recenzentów oraz Rady Dziedziny (dawniej Rady Wydziału).
Z perspektywy czasu za pisanie pracy zabrałbym się z u p e ł n i e inaczej - począwszy od techniki pisania, a skończywszy na ogólnej koncepcji pracy. Wyszedłbym z zupełnie innych założeń i postawiłbym na inne problemy badawcze. Spędziłbym więcej czasu ze studentami, których miałem przyjemność uczyć i brałbym więcej godzin dydaktycznych. Bardzo mi brakuje uczenia i przekazywania wiedzy, mam nadzieję, że szło mi to ok i byłem fair wykładowcą (anonimowe opinie miałem raczej dobre).
Summa summarum doświadczenie bycia doktorantem, pisania doktoratu oraz prowadzenie zajęć, oceniam pozytywnie. Rozumiem natomiast tych którzy zrezygnowali - zaczynało nas dwanaście osób na pierwszym roku, po sześciu latach jestem drugą osobą z tego rocznika, która się broni niedługo (oby!). Trzeci kolega jest na dobrej drodze. Pozostałe dziewięć osób odpadło. Można się zgadzać z ministrem Gowinem, a można nie, ale diagnozę postawił swojego czasu bardzo trafną. Coś po drodze nie gra skoro tak dużo osób zaczyna i nie kończy doktoratu.
Choć nie jestem przesadnym fanem ceremoniału liczyłem na obronę w klasycznym stylu. Z zebraniem grona akademickiego, publicznymi i zazwyczaj licznymi pytaniami do doktoranta, pierwszym wykładem już jako członkiem Akademii, ale niestety rzeczywistość covidowa prawdopodobnie wymusi okrojoną formę on-line.
#prawo #nauka #doktorat
Tak jest raczej wszędzie. Wiele osób spodziewa się czegoś innego lub dochodzi do wniosku, że to nie dla niego/nie nadaje się.
@PrawoGier: Klasyka, miałem tak samo. Radzę się tym nie przejmować, szczególnie gdy chcesz dalej pracować w nauce.
Choć nie jestem przesadnym fanem ceremoniału liczyłem na obronę w klasycznym stylu.
Komentarz usunięty przez autora
Komentarz usunięty przez autora
Komentarz usunięty przez autora
Jak wiele razy bylo poprawiane przez promotora ?
Trylion razy, niektóre zmiany na zmianach, na zmianach ALE muszę powiedzieć, że czytając inne recenzje odnoszę wrażenie, że miała w 100% rację co do bardzo dokładnego robienia poprawek - niektórzy recenzenci wyciągają 100% błędów. Recenzja doktoratu mojej koleżanki miała około