Wpis z mikrobloga

Czy tylko mnie drażni używanie i wpychanie przez netflix pojęcia "anime" w ramach wytworów, które nimi nie są (tj. nie zostały stworzone w Japonii) i wcale nie wyglądają ani nie są animowane jak przeciętne anime, jedynie stylizowane? Jeszcze jakby to naprawdę wyglądało jak anime, to pół biedy... Ale przecież z kilometra widać, że animacja ma typowe hamerykańskie cechy. Co ciekawe zostało to zanimowane przez koreańskie studio, ale nic to nie zmienia i wciąż nazwanie tego tworu jako "anime" to zwykłe przeinaczenie i durny lans ze strony netflixa, bo japońskie kreskówki są teraz w modzie. Przez takie zwodnicze praktyki pojęcie się rozmywa. Potem spytasz się kogoś czy ogląda chińskie bajki i powie Ci, że tak, a najbardziej to lubi anime o Wiedźminie...
#wiedzmin #anime #netflix #animacja
  • 9
W zasadzie termin anime oznacza animacje


@Gigamesh: Jako anime w Japonii określa się wszystkie produkcje animowane, niezależnie od kraju ich pochodzenia jednak poza Japonią przyjęło się, że anime oznacza animację stworzone przez Japończyków. I taka jest definicja, umowna ale przyjęta i ogólnie uznana.

Netflix się na coś znów wysrał i definiuje coś po swojemu bo tak i #!$%@?.
@Gigamesh: Jedynie w języku japońskim słowo "anime" oznacza szeroko rozumianą animację, dlatego dla japończyka nawet Zaczarowany Ołówek to też po prostu anime. Ale dla reszty świata pojęcie anime odnosi się wyłącznie do kreskówek pochodzących tradycyjnie z Japonii, i takich które #!$%@?ą się charakterystycznym stylem wypracowanym w kraju kwitnącej wiśnii. Podobnie jest z mangą. Dla japończyków oznacza po prostu komiks, dla reszty świata komiks japoński.
@LlamaRzr: to mi przypomina pewną sytuacje z jakimś anime które miało 13 odcinków ale na malu ma tylko 12 bo ostatni był zrobiony w animacji poklatkowej. Więc ten serwis też ma swoje problemy z ocenianiem.