Wpis z mikrobloga

  • 10
1289 + 1 = 1290

Tytuł: Jadąc do Babadag
Autor: Andrzej Stasiuk
Gatunek: literatura piękna
Ocena: ★★★★★★★

Po bardzo kiepskim "Przewozie" chciałem sprawdzić, czy ten autor jest aż tak zły i inne jego książki będą rozczarowaniem, czy może wręcz przeciwnie.

Wyszło nieźle, to książka, która z dwóch powodów przypomina mi książki pana Myśliwskiego. Po pierwsze jest książką, w której autor opowiada dla samego opowiadania, dla dzielenia się swoimi wrażeniami z przygód i podróży przez wschód Europy, które sam określa wielokrotnie zadupiem. Po drugie - lektor - książka w Legimi jest synchrobookiem, w którym można się swobodnie przełączać między audiobookiem i ebookiem, a audiobook jest czytany przez tego samego lektora co "Traktat o łuskaniu fasoli", który bardzo do tamtej książki pasował, a do tej mam wrażenie, że pasuje jeszcze bardziej.

Jak wspomniałem wcześniej, książka opowiada o podróży przez kraje Europy wschodniej, a właściwie przez ich bardziej odosobnione rejony, małe miasteczka, wsie i miejsca, do których nikt inny nie chce podróżować.
Całość jest napisana językiem sprzeczności, z jednej strony świetne opisy miejsc i ludzi, wciągające historie, z drugiem czasami rynsztokowy język i jego najłagodniejsze określenia jak #!$%@?, czy zadupie.

"...Chcia­łem zo­ba­czyć, jak zie­mia opada i wśli­zgu­je się pod po­wierzch­nię wód, jak zo­sta­wia za sobą ludzi, zwie­rzę­ta i ro­śli­ny, jak umyka od swo­ich zajęć, strzą­sa z sie­bie ten cały ba­ła­gan hi­sto­rii, ludów, ję­zy­ków, ten sta­ro­daw­ny pier­dol­nik zda­rzeń, zamęt losów, chcia­łem zo­ba­czyć, jak szuka od­po­czyn­ku w wiecz­nym pół­mroku głę­bin w obo­jęt­nym i mo­no­ton­nym to­wa­rzy­stwie ryb i wo­do­ro­stów..."


"... Czu­łem, jak koń­czy się kon­ty­nent, czu­łem przy­spie­szo­ny od­dech lądu, który po­rzu­ca swoje obo­wiąz­ki. Mie­li­śmy zo­stać z całym do­byt­kiem, ze swoją klą­twą i hi­ste­rią, i pa­trzeć, jak jego nagi grzbiet wśli­zgu­je się pod gład­kie prze­ście­ra­dło wód.

Tul­czę zo­ba­czy­łem z da­le­ka i z góry. Opusz­cza­li­śmy się ła­god­ny­mi za­ko­sa­mi po­śród wzgórz. Nad mia­stem i rzeką wi­sia­ła sza­ro­si­na mgła. Dunaj roz­dzie­lał się tutaj na trzy od­no­gi, na dzie­siąt­ki ka­na­łów, je­zior i roz­le­wisk. Ramię rzeki za­mie­nia­ło się w wiel­ką dłoń. Palce odnóg, ścię­gna ka­na­łów, pa­znok­cie piasz­czy­stych plaż na wy­brze­żu, bi­żu­te­ria roz­le­wisk i li­ma­nów, wszyst­ko po­kry­te zie­lo­ną skórą ba­gien i bez­kre­snych trzci­no­wych pól..."


Nie jest to najwybitniejsza książka w swoim gatunku, ale nie jest też najgorsza. Dla mnie była bardzo wciągająca i ciekawa, natomiast nie każdemu się spodoba książka o zwykłych ludziach w zwykłych krajach, w których życiu nie ma większego polotu i finezji, a liczy się przeżycie z dnia na dzień, czy miesiąca na miesiąc.

Wpis dodany za pomocą tego skryptu
66/100
#bookmeter
Pobierz ali3en - 1289 + 1 = 1290

Tytuł: Jadąc do Babadag
Autor: Andrzej Stasiuk
Gatunek: lit...
źródło: comment_1626424922bHROJjnGOWkTYlMQUToVZZ.jpg
  • 5
@ali3en:
No, bo już się bałem, że jednak nie znasz się na książkach. ;)

A tak serio, ja uważam, że te jego książki "podróżnicze" są trochę słabsze, niż zbiory esejów. Ale to moje zdanie.

autor opowiada dla samego opowiadania


To jest najprostszy, a najpiękniejszy zwrot, który opisuje togo typu literaturę.
@George_Stark: Moim ulubiony autorem z tych "opowiadaczy" jest Myśliwski i dlatego czasami może niesłusznie doszukuję się inspiracji jego twórczością i staram się szukać podobieństw.

A tak serio, ja uważam, że te jego książki "podróżnicze" są trochę słabsze, niż zbiory esejów. Ale to moje zdanie.

A co polecasz ze jego zbiorów esejów? Zacząłem "Nie ma ekspresów przy żółtych drogach", ale to też jest książka drogi.
@ali3en: No właśnie to bym polecił.
Tak, są tam eseje podróżnicze, ale są też inne. I chyba tych drugich jest więcej, z tego co pamiętam. Na pewno szczególne wrażenie zrobił na mnie tekst Dziki. On jest naprawdę o niczym, a bardzo ładny. I ten o stypie po wuju. I jeszcze (chyba tak się nazywał) Rokendroll.