Wpis z mikrobloga

Czy kogoś też przytłacza życie? Nie mówię o obowiązkach albo jakichś rozterkach bo coś ci nie wychodzi. Od dłuższego czasu odczuwam mentalny overload, wynikający z samego faktu egzystencji. A jednak od lenistwa w głowie się #!$%@?... paradoksalnie, kiedy rzucam się w wir hedonistycznych iluzji, których jedynym celem jest nasycenie zmysłów, to przełączam się na autopilota i cała ta świadomość zostaje przykryta mgłą (id est stan w jakim znakomita większość populacji doświadcza życia od najmłodszych lat). Niepozornie, to nieograniczona i doprowadzona do granic absurdu prokrastynacja, wyzwala w umyśle ból istnienia, na skutek pojęcia złożoności otaczającej cię rzeczywistości. Myśl jest bluepillem zrozumienia, który chroni ego przed przegrzaniem. Redpill to czysta percepcja. Czyżby to był ten słynny dogmat filozofii wschodu o życiu w teraźniejszości? Moja Szara Strefa, charakteryzująca się całkowitym brakiem myśli samóbojczych i jednoczesnym zmęczeniem wypełniającej mnie tajemnicy egzystencjalnej to chyba najbliższy stan do oświecenia jaki osiągnę (strzelam, że w psychiatrii ten stan nazwaliby depresją).