Aktywne Wpisy
Gours +489
Ostatni taniec na trumnie tego chłopaka 4 godziny przed ciszą wyborczą w wykonaniu Stanowskiego. Do tego stopnia posunęła się ta hiena, by pomóc KonfedePiSowi w niedzielnych wyborach. Ostry najazd na koalicję rządzącą - ten pajac ustawił się w roli wyroczni i mówi, że politycy i - jak twierdzi - „uśmiechnięta hałastra” mają krew na rękach.
Wyjątkowo obrzydliwe jest też układanie tez. Fakty są proste i trzeba być ostatnim debilem, żeby tego nie
Wyjątkowo obrzydliwe jest też układanie tez. Fakty są proste i trzeba być ostatnim debilem, żeby tego nie
wyscrollowany +447
#ukraina #rosja #konfederacja Pachoły Putina właśnie wysłały tę dziewczynę na ponad 5 lat do gulagu za krytykę inwazji na Ukrainę i powiedzenie prawdy o zbrodni w Buczy. Pięć lat za prawdę i kilka słów. Ale konfiarstwo i tak będzie klaskać uszami, bo JE Władymir to ich wymarzony konserwatywny car, a wolności słowa to nie ma w lewackiej Europie xdddddd
Tytuł: Traktat o łuskaniu fasoli
Autor: Wiesław Myśliwski
Gatunek: literatura piękna
Ocena: ★★★★★★★★☆☆
Ta książka to nie jest, jak mi się zdarzyło o niej czytać - monolog. To rozmowa dwóch osób. Czyli dialog. Tylko jakiś wybrakowany. Bo wszystkie wypowiedzi jednego z rozmówców są wycięte. Tego, że on tam cały czas jest obecny, reaguje, coś robi, coś mówi - choć dużo mniej, dowiadujemy się z wypowiedzi tego drugiego. Ciekawy zabieg.
Niezwykłość formy kontrastuje ze zwykłością treści. W tej książce nie ma nic, co nie mogłoby się zdarzyć. Ba, pokuszę się o stwierdzenie, że zdarza się dość często. Może nie wszystko, ale mam niemal pewność, że przynajmniej część z opisanych sytuacji każdy zna z autopsji. Może nie każdy, jak bohater, aż taką wagę przykładał do kupna brązowego, pilśniowego kapelusza. Z tym, że ten kapelusz to jakby symbol. Bo można go zastąpić czymś innym. Jakimś przedmiotem, który akurat dla mnie jest ważny. Albo saksofon i odkładanie na niego pieniędzy. Tym saksofonem, czy kapeluszem może być przecież mnóstwo innych rzeczy - komputer, rower, samochód, aparat fotograficzny.
A ilu z nas zostało tym, kim zostało za sprawą przypadku? Bohater przecież też nie wybrał sobie do końca świadomie tego, żeby być elektrykiem, czy saksofonistą. Na ile jest to przypadek, a na ile przeznaczenie? I czy jest między nimi jakaś różnica?
Wspaniała gawęda. Napisana językiem... gawędziarskim, bez wysublimowanego słownictwa, karkołomnych artystycznych zdań i nadumanej składni. Zawsze się cieszyłem, kiedy, czy to na weselach, czy trybunach w czasie meczu, czy gdzie indziej, trafiało mi się miejsce obok jakiegoś "dziadka". Oni zwykle mieli coś do powiedzenia, chcieli to powiedzieć. I zwykle potrafili. Nie to, żebym się z tym absolutnie zgadzał, tak jak nie ze wszystkimi spostrzeżeniami z Traktatu mi po drodze. Ale uważam, że "dziadka" posłuchać warto. Tak jak przeczytać Traktat o łuskaniu fasoli.
Wpis dodany za pomocą tego skryptu
#bookmeter