Wpis z mikrobloga

Witam wszystkich. Trochę nad tym myślałem i stwierdziłem, że podzielę się tutaj swoimi przemyśleniami. Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że będzie to post najbardziej neutralny i obiektywny jak się tylko da. Chciałbym całkowicie pominąć tutaj wojny tak zwane "latexowe", "bobolskie", "antybobolskie" oraz całkowite odcięcie mojej osoby od którejkolwiek z wcześniej wymienionej frakcji.
Chcę również przeprosić za "zaśmiecanie" tagu, gdyż post ten będzie tylko w jakiejś części związany z tagiem "#kononowicz", jednakże czy tego chcemy czy nie - jest to jakaś część uniwersum.

Od dziecka mam styczność z alkoholem, od kiedy tylko jestem w stanie sięgnąć pamięcią alkohol zawsze był częścią mojego życia. Będąc dzieckiem oczywiście był to kontakt pośredni, rodzice pili, spora część mojej rodziny również ma/miała z tym problem. Od dziecka byłem świadkiem wielu awantur, krzywych akcji, rozpadów małżeństw, pobić i innych wykroczeń lub nawet tragedii spowodowanych alkoholem. Ja, jako mały chłopiec zawsze zarzekałem się, że nigdy nie ruszę alkoholu (słowa te przez długi czas jeszcze były mi wypominane przez niepijącą część rodziny, ale do tego dojdziemy), gdyż wiedziałem jakie są skutki jego spożywania i brzydziłem się drogą, którą obrali moi bliscy. Mijały lata, dni były lepsze lub gorsze, zależnie od ilości wypitego alkoholu w ciągu dnia przez rodziców - im mniej alkoholu, tym w lepszych barwach malował się dzień. Nie pochodzę z patologicznej rodziny - przynajmniej nie z takiej stereotypowej. Było co jeść, było co pić, miałem w miarę nowe ciuchy a i czasem dostałem jakiegoś "słodycza". Owszem, zdarzało się, że nie mogłem czegoś dostać, gdyż "nie było pieniędzy" ale na alkohol zawsze te pieniądze były mimo, iż alkohol potrafił lać się strumieniami w różnych formach trunków. Jako dzieciak/nastolatek nigdy nie potrafiłem zrozumieć, jak można nie mieć pieniędzy dla dziecka na podstawowe rzeczy (kiedy już o coś prosiłem, to były to naprawdę podstawowe rzeczy, nie bylem wymagający, wiedząc iż bezsensownym jest prosić o coś, za co mogę zostać wręcz wyszydzony) oraz nie rozumiałem jak można być tak pochłoniętym przez alkohol. Do czasu... aż sam go spróbowałem. W tym momencie, powolnie, pod osłoną rozrywki przechodziłem na drugą stronę barykady. Alkohol początkowo był formą rozrywki poza domem, lecz to w połączeniu z pasją moich rodziców szybko przekształciło się również w rozrywki wewnątrz domu. Przygodę z alkoholem zacząłem w okolicach 16 roku życia i trwała ona przez kolejnych 11 lat. Przez okres 11 lat miałem łącznie może z 2 lata abstynencji przerywanej. Najwięcej udało mi się wytrzymać rok, było to postanowienie noworoczne, które złamałem w noc Sylwestrową roku kolejnego, jako celebracje swojej silnej woli. Tym oto sposobem wszedłem w nowy rok z konkretnym ciągiem, który trwał kolejne kilka lat. Nie chcę przesadnie rozciągać tego wpisu, chcę tylko dodać, że po wielu starciach fizycznych oraz mentalnych, od 19 miesięcy jestem czysty i dołożę wszelkich starań aby tak pozostało już do końca mego życia.

Wstęp był potrzebny, aby przejść do meritum wpisu. Jako człowiek/alkoholik, którego ~70% życia, w różnych aspektach to był alkohol, wydaje mi się, że jestem w stanie w ~98% rozpoznać czy ktoś pił czy nie. 2% jest zarezerwowanych dla ludzi ze schorzeniami przypominającym upojenie alkoholowe lub zażycie środków farmaceutycznych imitujących ten stan. Od jakiegoś tygodnia co jakiś czas przewijają się tutaj wstawki z mexikanem. Po ostatniej akcji z domem dziecka poczęstowałem go w nagrodę unsubem, więc całkowicie przestałem śledzić jego "wysrywy". Wzczerze mówiąc zakończyły swoją "świetność" od momentu, kiedy poczuł się lepiej i zaczął kreować siebie na "pijącego-udającego-niepijącego jupitera" i szczerze kibicowałem mu, kiedy wyszedł ze szpitala i postanowił ogarnąć swoje życie. Byłem w tym samym miejscu gdzie był on, lecz widząc, że kłamie na temat swojej abstynencji i z jego ust były to jedynie puste słowa, po tym jak zaczął oszukiwać swoich widzów przestał dla mnie istnieć, gdyż ciężko znoszę hipokryzje. Przewinął się jeszcze kilka razy za sprawą grubszych afer, które wyszły na światło dziennie dzięki temu miejscu oraz za sprawą ojca Olgierda, który wyniósł jeszcze więcej na światło dzienne, przyczyniając się społecznie (czyt. m.in: pieniądze na dom dziecka). Jestem na 98% pewien, że Meksikano porusza się samochodem pod wpływem (większym lub mniejszym) alkoholu. Co jest nie tyle nielegalne, karalne i bandyckie to w dodatku jest to oznaka ignorancji, braku poszanowania dla życia ludzkiego (oczywiście mam na myśli życie potencjalnej, Bogu ducha winnej ofiary przy zderzeniu się naszym kłamiącym działaczem charytatywnym imitującego Pana Makłowicza, jako iż jego życie nie ma znaczenia dla "jego" samego). W dzisiejszym filmiku pod tytułem "Całkiem rano" widać już, że coś dziabnął przykrywając to wczesną godziną. W filmiku pod tytułem "Coś tam myślę dalej" polecam obejrzeć od początku do ok 1:45 minuty, a raczej wsłuchać się w sposób jego wymowy. Ten moment monologu najbardziej "uderzył" alkoholowym tańcem języka, którego sam niegdyś doświadczałem. A co Wy sądzicie na ten temat ? O ile picie po kryjomu zarzekając się, że się nie pije nie jest niczym groźnym, a jedynie jedną z oznak tego, że mamy do czynienia z aktywnym alkoholikiem tak już prowadzenie auta pod wpływem pewnego dnia może przynieść tragiczne skutki dla osoby, która będzie musiała pożegnać się z życiem przez taką właśnie osobę.

Przepraszam za tak długiego posta i jednocześnie życzę wam letko-ciężkiej niedzielki, bo jutro poniedziałek.
Pozdrawiam.

#kononowicz
  • 29
  • Odpowiedz
@Head_Shoulders: Mogło tak być ja wcale nie bronię go. Ciężko jest wygrać z alkoholem i alkoholik często przegrywa (może to ten czas dla niego) Piszę tylko, że alkoholik potrafi do czasu trzymać trzeźwy umysł podczas odpowiedzialnych zadań. Te terapie to można sobie o kant doopy rozbić! Idziesz i jeść dostaniesz, ubezpieczenie masz, papier do sądu masz, obiady z opieki masz, węgiel na zimę masz, talony na jedzenie masz, kolegów na
  • Odpowiedz
@MerdanoVT: Ja myślę, że to kwestia czasu aż wyjdą twarde dowody na "trzeźwość" Jarka. On się ukrywał długi czas, bo miał sądowy zakaz, którego złamanie groziłoby wznowieniem sprawy i pójście do pierdelka. Wszyscy wiemy, jak traktuje się osoby, które miały 207, także Jarunia starał się być czujny. Ten zakaz już minął jakiś czas temu i teraz jak widać, mniej się pilnuje i może przez stres robi różne głupie rzeczy, które
  • Odpowiedz
@MerdanoVT: zgadzsm sie z toba w stu proc, jesli chodzi o istnienie tzw funkcjonujacych alkoholikow. Pawel z Warszawy to swietny przyklad. Nie jezdzi po alko, ma w miare normalna rodzine , pracuje itp. U menela, korzystne bodzce plynace z chwilowego zaprzestania picia, byly tak silne, ze czasowo zagluszyly nawet potrzebe napicia sie. Pierwsza kobieta w zyciu, masowe poparcie widzow, kasa gdy na lajtach zaczal nagle wyciagac po tysiac zl, w
  • Odpowiedz
@Docent_nauk: ja myślę że to wróciło całkiem szybko. Jeśli dobrze pamiętam, jarunio na nagraniach z maja 2019, rozpoczynając swój odwyk, twierdził że nie będzie tykał nawet zerówek, bo to by mogło go skusić do powrotu do alkoholu. Sytuacja zmieniła się diametralnie, gdy miesiąc później został przyłapany na peronie w godzinach porannych z brązową buteleczką w rączce - od tego momentu postanowił nagle spożywać piwka bezalkoholowe, które teraz zrobiły się cacy
  • Odpowiedz