Wpis z mikrobloga

"[...] przedstawił mnie mej towarzyszce podróży, modystce, kobiecie lekkiej i wesołej, która za pierwszym na mnie spojrzeniem śmiać się zaczęła. O północy konie przybyły i wyruszyliśmy.

Otóż jestem w powozie pocztowym, sam jeden z kobietą, śród nocy. Ja, co w moim życiu nie spojrzałem na kobietę bez zarumienienia się, jakim sposobem miałem zstąpić z wysokości moich marzeń do tej przerażającej prawdy? Nie wiedziałem gdzie byłem, przytuliłem się więc w kącie powozu, z obawy ażebym nie dotknął sukni pani Róży. Kiedy do mnie przemówiła, zaledwie byłem w stanie wyjąkać jaką odpowiedź. Przymuszoną była sama opłacać pocztylionów, zajmować się wszystkim, bo ja do niczego nie byłem zdolny. Gdy nadszedł ranek, z wielkim zadziwieniem spojrzała na tego mazgaja, którego, żałowała zapewne że z sobą zabrała.

Jak tylko widok krajobrazu zmieniać się zaczął, i kiedym już nie widział ubioru i nie słyszał mowy włościan Bretońskich, doznałem głębokiego smutku i jeszcze więcej zamknąłem się w sobie, co powiększało dla mnie wzgardę pani Róży. Spostrzegłem się, jakie uczucie w niej obudziłem, i po tym pierwszym doświadczeniu świata zachowałem wrażenie którego nawet czas zatrzeć we mnie nie zdołał. Urodziłem się dzikim, ale nie nazbyt wstydliwym; miałem skromność lat moich, ale mnie ona nie mieszała. Kiedym odgadł że dobra moja strona czyniła mnie śmiesznym, dzikość moja zamieniła się w niepokonaną lękliwość. Nie umiałem już ani jednego słowa powiedzieć: czułem że miałem coś do ukrycia i że tym właśnie była cnota; postanowiłem tedy ukryć samego siebie, ażeby ocalić mą niewinność.

Nareszcie przyjechaliśmy do Paryża. We wszystkich twarzach wyczytywałem jakiś wyraz szyderski; jak ów szlachcic perigodzki, myślałem że każdy co na mnie spojrzał, chciał mnie przedrwiewać. Pani Róża kazała się zawieść na ulicę du Mail, do hotelu Europejskiego i chciała jak najprędzej pozbyć się swego niedołęgi. Zaledwie wysiadła z powozu, rzekła do odźwiernego: "Ten pan żąda dla siebie osobnego pokoju. - Sługa pana," dodała, kłaniając mi się ozięble. Już nigdy w życiu nie widziałem pani Róży."

Źródło: Pamiętniki pośmiertne Chateaubriand'a Tom 1, przeł. O. Stanisławski, 1849

*Chateaubriand wyjechał do Paryża w 1786, mając 18 lat.

Mój tag #psychacontent na którym postuję fragmenty z literatury, historii i filozofii dotyczące przegrywu, depresji, śmierci, kobiet, samotności i pesymizmu.

#przegryw
  • 1