Wpis z mikrobloga

KW-5 w ofercie, więc postanowiłem wyciągnąć tego zakurzonego potwora z garażu. Himmelsdorf, w towarzystwie kilku medów pojechałem na górkę, gdzie napotkaliśmy, #!$%@?, osiem czołgów przeciwnika. Po ciężkiej walce i konkretnych stratach w stanie osobowym, udało się nam zająć zamek - ale próba przemknięcia boczkiem na wrogi spawn spełzła na niczym, bo na podjeździe ulokował się dotąd niewidziany Skorpion, którego pocisk #!$%@?ł w kosmos ammorack naszego T-34-85, sprawiając że atak stanął w miejscu.

Po szybkich kalkulacjach, z których wynikało że mogę przyjąć na twarz dwie pestki i raczej to przeżyć, postanowiłem #!$%@?ć jedyną honorową rzecz, jaką w takiej sytuacji może #!$%@?ć kierowca KW-5 - obróciłem wieżę do tyłu, naturalnie, by w opcji full gangsta, ultimate disrespect wykorzystać rzeczony podjazd do rozpędzenia się do maksymalnej prędkości i skierowania dziobu prosto w Skorpiona.

By, jakieś 20 sekund później, obserwować jak ten desperacko próbuje zejść z kursu stu tonom ruskiego żelastwa, na co zdecydował się niestety ciut za późno - by stracić równiutkie 1 150 HP, w momencie gdy błogosławiony ręką Stalina piksel frontu kadłuba KW-5 #!$%@?ł w jego bok.

Kocham ten czołg.

#wot
  • 7
A propos skorpiona, kiedyś zRobilem mała snajpe na E4, załadowałem He i przywalilem w krzaczek gdzie często ktoś stoi. Po bitwie patrzę a strzała wyrwał skorpion za 1100 xD