Wpis z mikrobloga

Właśnie przypomniała mi się #!$%@? akcja sprzed prawie dwóch lat.
Historia prawdziwa - to nie jest pasta XD

inb4: ty ateuszu, na #!$%@? chodzisz do kościoła

Jakoś w październiku 2019, kiedy pandemii jeszcze nie było oficjalnie, zmarła teściowa mojej szwagierki - na zapalenie płuc. Pewnie to był Covid, tylko jeszcze machina propagandowa się nie rozkręciła, a było to tak nagłe, z dupy i przypomina przypadki osób, które zmarły na Covida później, że to mogło być to. A to wszystko jeszcze przed oficjalnym "pacjentem zero" w Polce, czy jak głośno zrobiło się o Wuhan. A być może to po prostu zwykłe zapalenie płuc. Tak czy siak, pogrzeb musiał się odbyć, no i ja z żoną też w nim uczestniczyliśmy.

Standardowe #!$%@?, jak to na pogrzebach, ale z racji tego, że to była mała parafia na wsi, to doszło do akcji pt. chodzenie dookoła ołtarza. Już raz w takiej szopce uczestniczyłem przy okazji jakiegoś tam chrztu w rodzinie więc nie byłem zbytnio zaskoczony i wiedziałem z czym to się je. Idziesz za ołtarz, wrzucasz bilon do koszyczka i siadasz na dupie (czasem trzeba #!$%@?ć na kolanach).

No i wstają ludzie, dołączają do kolejki, parafia kompaktowa - wszyscy wszystkich znają więc dołączamy do pochodu, żeby nie było kwasu. Tempo pochodu było dość słabe, ale wtedy jakoś nie przejęło mnie to zbytnio - myślałem, że ludzie może dochodzą na miejsce, dopiero grzebią po portfelach, kieszeniach i pewnie dlatego to tak ślamazarnie idzie.

Niestety, jak zawinęliśmy za ołtarz okazało się, że stoi tam chłop w firance z wielkim krzyżem w ręce a ludzie całują stópki złotego Jezuska doń przybitego. Po każdym pocałunku ministrant #!$%@?ł ze szmateczką i przecierał te stópki, że niby: "#!$%@? - zdezynfekowane".

"#!$%@?", pomyślałem i panicznie rozejrzałem się dookoła, ale nie było już opcji się wycofać. A przynajmniej nie jak ninja, jak zamierzałem - z telefonem przy uchu, że niby ktoś w bardzo ważnej sprawie do mnie dzwoni i muszę natychmiast wyjść. Ludzie całkowicie przyblokowali przejście i bez ostrej przepychanki pod palącym wzrokiem starych dewot by się nie obyło.

Spojrzeliśmy z żoną na siebie i zrezygnowani daliśmy się ponieść tłumowi, wiedząc, że tego nie unikniemy. No chyba, że chcemy urządzić scenę. Dwójka zatwardziałych ateistów i antyklerykałów powoli sunie przed siebie, żeby ucałować stópki Jezuska i dołożyć cegiełkę na remont dachu kościoła. Jeżeli ktoś chciałby wiedzieć jak to jest czuć się jak szmata, to ta sytuacja idealnie by się do tego nadawała.

Pocałowaliśmy stópki Jezuska, wrzuciliśmy żetony do koszyka i wróciliśmy do ławki. Przez chwilę siedzieliśmy cicho zastanawiając się nad tym co się właśnie #!$%@?ło. Przechyliwszy się do żony przerywałem ciszę i powiedziałem jej na ucho, że mnie, #!$%@? zaskoczyli i nie myślałem, że będę musiał całować stópki Jezuska i że ja tylko chciałem rzucić ten hajs. Do końca mszy, cali czerwoni, musieliśmy się powstrzymywać żeby nie wybuchnąć śmiechem, myśląc o tej absurdalnej sytuacji, która nas spotkała.

#bekazateistow #bekazkosciola #historiaprawdziwa #heheszki
firmowy_leser - Właśnie przypomniała mi się #!$%@? akcja sprzed prawie dwóch lat.
Hi...

źródło: comment_16209423726gkMvR3iqrqp0eSv3F6Hoe.jpg

Pobierz
  • 3
@firmowy_leser: fajna historia, powiedz jaka to część polski, pierwsze słyszę o chodzeniu wokół ołtarza przy takich ceremoniach jak wspomniałeś, tu gdzie mieszkam i okolice z niczym takim się nie spotkałem a parafie tez malutkie.

( ͡° ͜ʖ ͡°) łojezus ale złota łopata dla mnie, nie zauważyłem że wybrałem zły tag :)