Wpis z mikrobloga

Haha! Mam i ja!
Dostałem w końcu i swoją porcję chińskiej grypy.
Wyszła mi mutacja kielecka która bezobjawowo czyści kieszenie.

A tak serio to byłem w piątek w pracy, zaczęło łamać mnie w kręgosłupie około 19,tak że ciężko było mi unieść rzeczywiście lekkie profile,zalany potem z gorączką co się później okazało 39.6 wytrzymałem do 22 i pojechałem do domu.

Soboty nie pamiętam, cały dzień przespałem podejrzewam z olbrzymią gorączką bo nawet nie byłem w stanie się obrócić na bok.

A w niedzielę już grillowałem na działkach ze znajomymi.

I uwaga!
Jako że przechodziłem w identyczny sposób już kilkukrotnie inne choroby, dokładnie tak samo.
Dwa/trzy dni potężnej gorączki, później dochodzenie jeden dzień do siebie i pełna sprawność.

Tak samo i przeszedłem tą straszną chińską grypę.
Niestety potrzebowałem zwolnienia do pracy, więc próbowałem zarejestrować się online do jakiegokolwiek lekarza POZ. NIC Z TEGO!
Pierwsza wizyta musi odbyć się osobiście,haha.

No to uderzam do przychodni,rejestruje się gdzie przychodzi lekarz i na mnie z mordą:
ŻE DLACZEGO POJAWIAM SIĘ W PRZYCHODNI Z OBJAWAMI KOVIDOWYMI I JESZCZE CZEKAM Z LUDŹMI W KOLEJCE.

To mówię kulturalnie:
-provobowalem przez internet,kazano mi #!$%@?ć i pokazać się osobiście.
-chcialem się dodzwonić? Nikt nie odbierał telefonu, wręcz był rozłączany.

Na końcu wyszło i tak na to że jestem siewcą śmierci, przeze mnie teraz umrze pełno osób i w akcie akcji "#!$%@? z gabinetu" dostałem kwit na test.

Który oczywiście wyszedł pozytywny mimo świetnego samopoczucia :)
Jak że inaczej.

Nie wiem po co to piszę ale musiałem chyba poprostu coś z siebie wylać.
Trzymajcie się i nie żryjcie nietoperzy!

#covid19 #koronawirus #lekarz #wirus
  • Odpowiedz