Wpis z mikrobloga

W moim domu jak byłem maly, mama piekla czasami bułki z nadzieniem a to raz z dżemem domowym, a to raz z musem owocowym, a to z powidłami zrobionym dzień wczesniej. Czasami wychodzily wieksze czasami mniejsze, po prostu różne. Do tego zawsze gorace mleko lub kakao. Czasami szczególnie jak bylismy starsi to drożdżówkę upiekła lub jakiś inny placek :) oczywiście z owocami prosto z ogrodu, czasami nawet zakalec był. Mleko zostawalo zastapione czasami kompotem owocowym jeszcze gorącym.
Moze to nie jest coś wielkiego, może nie jest robi wrażenia takiego WOW jak innym to mówię ale ja tęsknię za tym. Chcialbym by w jakiś ponury dzień, po prostu podejść do piekarnika i patrzec jak sie piecze, slyszec "ZOSTAW! Jeszcze nie gotowe! " I czekac az mama wyciagnie wypiek z piekarnika naleje mleka bym mógł pobiec i ogladac glupoty e telewizorze.
Dziwie sie tylko jak opowiadałem o tym Pani KosmicznyPolityk to sie patrzyła i nie rozumiala o cxym ja mówię ( ͡° ʖ̯ ͡°) ale kiedyś zrozumie ().


#nostalgia #dziecinstwo #wspomnienia #tesknie
  • 2
  • Odpowiedz
@KosmicznyPolityk:
U mnie wypiekami zajmowała się babcia, u której razem z kuzynami spędzaliśmy całe wakacje.

Też były malutkie drożdżówki, ale najbardziej mi zapadł w pamięć drożdżowy placek z wiśniami, a to dlatego, że przed pieczeniem musieliśmy iść i zerwać wiśnie do niego.

Placek był pieczony na prostokątnej blasze, a wisienki były ułożone według siatki, więc musiało być dokładnie
  • Odpowiedz