Aktywne Wpisy
MrMas +206
Zakazać trzymania psów powyżej 5 kg w blokach mieszkalnych i myślę że większość problemów z psiarzami i sfrustrowanymi psami się rozwiąże
A taki mały szczur to poleci jak się go kopnie więc problemu nie ma
Tak btw to uważam że trzymanie dużego psa w kawalerce to znęcanie się w pewnym stopniu
#psiarze
A taki mały szczur to poleci jak się go kopnie więc problemu nie ma
Tak btw to uważam że trzymanie dużego psa w kawalerce to znęcanie się w pewnym stopniu
#psiarze
jabol6000 +218
Przecież "on zawsze był" gdzieś obok i głupio wydawało się, że zawsze będzie. Urodziłem się po '90 roku, dla mnie nie było świata bez Krawczyka. Wiem, że bywały z niego podś#!$%@?, ale nie odczytywałem tego jako "hejt", bardziej stał się trochę żywym memem.
W lepszej, czy gorszej formie, ale był. Ojciec puszczał jego kasety, spisywaliśmy teksty "na słuch" (tata grał po weselach i potrzebował materiału, era przedinternetowa). W latach '90 Krzychu bywał często w Disco Relaksie na Polsacie (to akurat jego najsłabszy okres wg. mnie, nie mógł sobie znaleźć muzycznie miejsca po emigracji). Na wigiliach- puszczane w tle z kasety kolędy w wykonaniu Krawczyka.
W liceum pijackie eskapady z "Parostatkiem" albo "Chciałem być" na ustach. Miałem na tyle kumatą ekipę, że sobie nieironicznie puszczaliśmy jego kawałki na posiadówkach. Opola, Sopoty, wywiady, piosenki z nowszych płyt w radiu- ciągła obecność.
Na weselach, gdy wjeżdżało na głośniki "Za Tobą pójdę jak na bal", to zawsze biegliśmy na parkiet z dziewczyną (a od jakiegoś czasu już żoną).
Uświadomiłem sobie, że Krawczyk był non stop gdzieś obok i było to tak oczywiste, że nie zwracałem na to uwagi. Czuję się tak, jakby mi umarł wujek.
I wiem, że jak sprawa okrzepnie, to pojawią się głosy "uu, na początku się wybił z Trubadurami, bo był na rękę władzy, chlał, ćpał i szalał, nagrywał dużo chłamu, jego wielka kariera w Stanach to było granie po salkach parafialnych, albo do kotleta, a teraz "wielka ikona", spowodował wypadek, gdzie ucierpiała cała jego rodzina, a na stare lata oczka do nieba wznosił..."
Krzychu to był gość, którego skarcił los. Lata 60,70- szał, ale potem już nie było wesoło. Nie wybielam sobie jego postaci w głowie. Nabrał pokory, wykorzystał drugą szansę, jaką była współpraca z Bregovićem, dał radę wrócić z niebytu i być na ostatniej prostej zapamiętanym przez starych i młodych.
Spoczywaj w pokoju Krzychu. Będzie mi Ciebie brakowało.
#krawczyk #smutek
Komentarz usunięty przez autora
Ja też jakoś sie pozbierać nie mogę od wieści o śmierci i może wyda się to niektórym śmieszne, że czuję teraz jakąś pustkę, ale zawsze Krawczyk gdzieś mi towarzyszył w życiu. Jedynie pociesza mnie fakt, jak to było napisane na jednym ze zdjęć, że Ziemia ma 4,6 mld lat a my żyliśmy w tych czasach co Pan Krzysztof.