Wpis z mikrobloga

Odmian covidian jest wiele.
Są "panikarze", którzy naprawdę myślą, że zaraz wszyscy wokół poumieraja, a jak oni sami złapią covida, to szukają już trumny.
Są też "naukowcy", którzy uważają za szurów wszystkich, którzy mają czelność żyć, zamiast zamykać się w domu, jak zalecają eksperci. Najczęściej jest to skorelowane z byciem "progresywnym" oraz skończeniem wyższej szkoły walenia wiadra, co wciąż jest największym osiągnięciem życiowym takiego osobnika.

Mnie natomiast najbardziej śmieszy pewna specyficzna, raczej nie tak liczna podgrupa, która nazywam "uległymi". W przeciwieństwie do innych nie są oni koniecznie przekonani, że covid to największe zagrożenie na świecie od czasów czarnej śmierci. Wcale też nie muszą uważać, że noszenie dwóch masek w pustym parku to konieczność, bo pan Fauci tak powiedział.
Tym co ich charakteryzuje jest dziwne przeświadczenie, że gdybyśmy tylko wszyscy wyjątkowo mocno słuchali się pana policjanta, to nie byłoby nowych obostrzeń i i zakazów, wszystko magicznie by się rozwiązało. A wszystkiemu są winni ludzie nie noszący masek na ulicy, bo dają "pretekst" do zaostrzania przepisów.
#koronawirus
  • 5
@Anien: @DunningKruger: z tego co widze to walka z wirusem ma coraz mniej wspolnego z faktami a coraz wiecej z ideologia badz religia. Nie ma faktow, badan, zdrowego rozsadku - sa dogmaty takie same jak w religii - "jezeli bedziesz chodzil do kosciola i modlil sie co wieczor to pojdziesz do nieba" to w grucie rzeczy to samo co "jezeli bedziesz nosil maske i myl co chwila rece w alkoholu