Wpis z mikrobloga

Minęły 2 miesiące od wprowadzenia podatku cukrowego, dlatego chciałem zrobić małe podsumowanie jak to wygląda z mojej perspektywy. Odkąd pamiętam piłem colę ze 2 razy w tygodniu, raczej w małych ilościach. Ot po pracy kupiłem sobie puszkę 0,33 do obiadu. Od 1 stycznia bieżącego roku powiedziałem sobie że ni #!$%@?, kończę całkowicie z colą ale nie dlatego że to by jakoś uszczupliło mój budżet, a dlatego że nie lubię być dymany w dupę, poza tym dla mnie to odbieranie wolności obywatelskiej. Po prostu uświadomiłem sobie że nie będę nabijał kabzy pisowskim złodziejom. Przez pierwsze 3 tygodnie było bardzo ciężko, organizm domagał się pyszniutkiej, zimniutkiej colki i obiad nie smakował tak dobrze jak wtedy gdy zapijałem się kruczoczarnym napojem. Była ochota by się złamać i sięgnąć po czerwoną puszkę ale w takich momentach myślałem sobie o tych pisowskich nieudacznikach i zaciskałem zęby. Dziś mamy 26.02 czyli 57 dni odkąd nie piję coli i szczerze? Teraz dziwię się jak mogłem przez lata ładować takie gówno nafaszerowane kilogramami cukru do swojego organizmu. Po prostu odzwyczaiłem się od tego i teraz stwierdzam że ta cola to nawet smaczna nie jest. Myślę że gdybym wziął teraz łyka coli to zebrałoby mi się na wymioty. Mało tego, innych słodzonych napoi również nie tykam i nie mam nawet na nie ochoty. Od nowego roku jadę wyłącznie na wodzie, gorzkiej herbacie lub też wycisnę sobie sok z pomarańczy/grejpfrutów i szczerze to czuję się rewelacyjnie. Zrzuciłem też 4 kg, mam wrażenie że poprawiła mi się cera, włosy i w ogóle czuję się lepiej mentalnie. Nie wiem czy to taki efekt placebo czy rzeczywiście pomogło odstawienie cukru. W każdym razie podatek cukrowy wyszedł mi osobiście na dobre i mimo że nie cierpię pisu to w tym przypadku muszę napisać oficjalnie:

Panie Prezesie...po prostu dziękuję.

#polityka #polska #podatki #pis #przegryw
  • 2