Wpis z mikrobloga

W korei południowej przyrost naturalny to 0.9 na kobietę i ciągle spada. Rząd wydaje miliony na walkę z tym problemem. Jednak jakoś fakt, ze w Korei jest bardzo duży wyścig szczurów jest ignorowany. Dzieci od małego są wysyłane na grę na instrumencie, lekcje języków, korepetycje. Wielu w tym wyścigu nie daje rady i odbiera sobie życie. A wielu zyje w ciaglym stresie, niepewności jutra, pracujac po 68h tygodniowo, mimo wyższego wyksztalcenia. Nie mowiac juz o kosztach mieszkań. Ciekawi mnie, skad przypuszczenie ze ktos chcialby sprowadzac potomka na taki swiat, gdzie kazdy walczy o przezycie, a nie ma czasu zyc.
#antykapitalizm
  • 4
  • Odpowiedz
Ale nie wiem czy jezeli żyłbym w jakims indiańskim plemieniu przed przypłynięciem europejczykow. To czy zycie tak blisko natury, nie mialoby wiecej plusow.


@qusqui21: Może gdybyś był zdrowym, silnym, inteligentnym, przystojnym Indianinem to wtedy żyłoby ci się spoko gorzej gdybyś był kalekim/ułomnym/okaleczonym/chorym/nielubianym czerwonoskórym, a to do jakiej grupy będziesz należał zależy wyłącznie od przypadku.
  • Odpowiedz
@Niski_Manlet: kalecy, ulomni, chorzy nie zyli za dlugo. Chociaz autor Civilized to Death, twierdzi ze wiele chorob to choroby cywilizacyjne. Ludy zbieracko lowieckie, ciagle sie przemieszczaly wiec ruchu nikomu nie brakowalo. Nielubiani nie mieli szansy sie rozmnozyc, zreszta ostracyzm malej spolecznosci hamowal ludzi przed radykalnymi krokami. Wystapienie przeciwko spolecznosci konczylo sie w najlepszym przypadku wygnaniem, co skazywalo na smierc. Polecam ksiazke, bardzo optymistycznie autor podchodzi do tematu. Ale zawsze warto temat
  • Odpowiedz