Wpis z mikrobloga

@Muoda: 1. Konfrontacja z kłamstwami i podobnymi rzeczami, które raniły w czasie trwania relacji, a nie mówiłem o nich, by tej osoby nie stracić. Wyszło to i tak wyszło źle, więc było poczucie winy i zawodu, strata czasu itd.
2. Konfrontacja z samym sobą, czyli zwiększenie poziomu niezależności zamiast oczekiwania aż ten ktoś "pomoże" (nawet jak obiecał)
3. Zwiększenie samooceny, by się nie porównywać gorzej
4. Poznawanie innych, choć to akurat
@Wogybogy: Co pozwoli nie myśleć, kiedy wszystko co piękne i warte uwagi kojarzy mi się z nim? Robię dużo rzeczy, nie zamykam się w czterech ścianach, ale robię to wszystko z krwawiącym sercem i na granicy obłędu. Zaczęłam palić, choć wcześniej tego nie robiłam, pomaga doraźnie. Jeśli nie jadę samochodem, piję. Wszystko byle tylko na chwilę wziąć oddech.
@Baciar93: Piję niewielkie ilości, żeby na rauszu jakoś funkcjonować. Pewnie to jeszcze gorzej niż zgonować, bo sprawia, że alkohol staje się częścią funkcjonowania. Ale czuję, że doraźnie muszę jakoś zdusić ten ból, inaczej chodziłabym po ścianach, albo robiła sobie inną krzywdę.
Punkt drugi i trzeci to moja pięta achillesowa... Możesz rozwinąć jak ci się to udało?


@Muoda: Wszystko zależy czego tyczy problem. Ja np. byłem w ciemnej dupie zdrowotnie, finansowo, myślałem, że zdechnę bez żadnych możliwości, gdzieś porzucony jak niechciany pies przez wszystkich. Nie tylko przez tę osobę. Więc było źle.

Ale potem przyszedł spokój, rozwój, robienie kursów, praca, rozwijanie pasji, zadbanie o zdrowie, siłka. Inni ludzie mnie zaczęli chwalić. Dodatkowo kobiety,