Wpis z mikrobloga

#kilofyirewolwery #kir3usarmy

Dowódca Nathaniel White wysłuchał, co ranni Hannibal i Thomas powiedzieli na temat odkrytego obozu indian. Mając wszystkie te wskazówki uznał, że jest w stanie z łatwością tam trafić. Wysłuchał też relacji z krótkiej potyczki, w jakiej wzięli udział. Wyglądało na to, że Forwhat dobiegł do swojego konia i zdołał się na niego wdrapać, a nawet rzucić się galopem do ucieczki. Nie wiadomo było jednak co się z nim stało dalej. Rozmowę przerwał medyk Adam.
- Przykro mi Nathaniel, ale już nic więcej się od nich nie dowiesz. Poza tym, potrzebują odpoczynku. Bobrza maść wykuruje ich rany. Najbardziej martwi mnie los Forwhata. Bez medyka, sam ranny w dziczy wykrwawi się, a jeżeli wpadł w ręce indian…
White uderzył pięścią w stół.
- Do diabła z tymi dzikusami! Dutch! Idziemy po ciebie! Szykować się do wymarszu!
Wszyscy sprawni żołnierze momentalnie zebrali się na nowym placu defilad w Fort Tutor. Gabor, Mason, Zurichskich, Wiliama, Wallhack, Gadfly i Staszek. White zlustrował ich swoim oficerskim okiem.
- Sir! Za pozwoleniem! Nasz fort jeszcze nie jest w pełni przygotowany na odpór przed atakiem czerwonoskórych! - zaczął inżynier Zurichskich. - proszę pozwolić mi zostać i prowadzić dalsze prace!
- Zgoda! Niech Wallhack zostanie jako warta. Wiliama, ty musisz się zająć rannymi. Reszta! Przygotować się do wymarszu za 15 minut. I #!$%@? mać! Żadnego stawania na siku, dopóki nie odkryjecie co stało się z Forwhatem!
Zgodnie z rozkazem, oddział wyruszył. Wolfgang zajął się usprawnieniami palisady, zaś Wiliama opieką nad poszkodowanymi. Rany goiły się jak na psie i już kolejnego dnia, oboje byli sprawni na tyle, że mogli chodzić i wykonać musztrę. Słabe punkty palisady zostały wzmocnione, a wszelkie dziury połatane. Fort powoli stawał się mocnym punktem obronnym armii stanów zjednoczonych.

*

Oddział ratunkowy galopował przez rzadki las.
- Jedziemy w dobrym kierunku?
- Kurde nie wiem, ale mnie już ciśnie. A dowódca mówił: “Żadnego siku dopóki Dutch się nie znajdzie”. To Staszek goni, żeby go szybciej znaleźć no!
- #!$%@? żesz. Kto prowadzi?
- Ja jechałem za panem, oficerze!
- Ja musiałem szybko zerknąć na mikromapę, którą mi narysował Impaller. Czekajcie, czy to bębny?
- Szybko!!!
Cała grupa pogalopowała za wzgórze zza którego dochodził hałas. Przedzierając się przez zarośla wpadli wprost do obozu indian. Tego samego, pod który skradali się poprzednio Forwhat, Hall i Hamiltom. Tylko, że oni wpadli z mniejszą gracją, niemal na środek odbywającego się tu rytuału. Na środku obozu ustawiono ogromny totem, u stóp którego ustawiono stos patyków. Do totemu przywiązany był Dutch Forwhat. Chyba jeszcze żywy. W jego obojczyku tkwiła strzała. Indianie zgromadzili się wokół niego, tańcząc, śpiewając i grając na bębnach. W momencie gdy White i spółka wjechali do obozu, powstał tak zwany chwilowy moment konsternacji. Wszyscy patrzyli na siebie, zdziwieni i zszokowani. Nathaniel postanowił przełamać impas
- NA PIER DALAAAAĆ!

Szeregowy Gadfly wypalił do jednego z indian trafiając go w tors. Staszek trafił kolejnego w głowę. Indianie, którzy mieli broń palną odpowiedzieli ogniem, cięciwy pozostałych zaśpiewały tango. Jedna ze strzał przeleciała tuż obok głowy ojca Luciena, ten przeżegnał się i trafił najbliższego indianina w nogę. Kolejna strzała świsnęła w powietrzu i trafiła Nathaniela w kolano, ale on pod wpływem adrenaliny nawet tego nie zauważył, strzelił do kolejnego indianina (chybiając) i znowu został trafiony, tym razem w rękę. Zachwiał się lekko i już gotowy był oddać kolejny strzał, gdy Vasyl Gabor, dotychczas lekko przyczajony z tyłu, starannie wybrał moment, by rzucić pomiędzy indian odpaloną laskę dymanitu. Wybuch powalił szamana, który próbował wycofać się i zorganizować lepiej obronę. Zginęło też trzech innych indian, a resztę ogłuszyło. Impet zachwiał totemem, na którym wisiał Forwhat. Masywny kawał drzewa przewrócił się na pobliskie tipi, na szczęście nie przygniatając szeregowego Dutcha. Indianie widząc, że ich duchowy przywódca padł rzucili się do ucieczki. Nathaniel ustrzelił jednego z nich, Staszek kolejnego. Ostatniego powalił strzał ojca Reverenda.
- l uderzę z wielką pomstą i zapalczywością na tych, którzy braci mych otruć i zniszczyć próbują.
Nagle tipi roztrzaskane przez totem z Forwhatem buchnęło ogniem, który zaczął przypalać szeregowego.
- Szybko, odwiążcie go!
Forwhat wyglądał jak z totemu zdjęty. Stare, nieopatrzone rany wyglądały paskudnie, cały się trząsł i był okropnie zimny (oprócz w miejscach, gdzie go przypalił ogień - prawa ręka i policzek). Ale żył, jeszcze.
- No to teraz Adam będzie się mógł wykazać…
- Zabierajcie go jak najszybciej do fortu.
- Sir, melduję, że wszystkich dziesięciu indian nie żyje! Mogę sobie zabrać pióropusz szamana na pamiątkę? - zameldował Gadfly.
- Nie, pióropusz przyozdobi nasz fort. Spójrzcie na to. - powiedział Nathaniel wskazując udeptaną ścieżkę prowadzącą na zachód, w góry. - Ich jest więcej, wielu więcej, ał, co do…
Nathaniel dopiero teraz zorientował się, że w jego kolanie nadal tkwi strzała.

*

@Zerri
@William_Adama
@gasior22 -6 siły
Melkor +5 siły
@NowOpenTheDoor
@kroomka
@pocotosienoginoco -5 siły ciężko ranny
@Krasik01
@Rinne -1 siły
@Yokaii +4 siły
@Stah-Schek -1 siły

Ulepszono fort do poziomu: już-nie-taki-całkiem-z-gówna
Odkryto i zniszczono kolejny obóz indian. (w sumie już 2)
Zabito szamana.
Odnaleziono szeregowego Forwhata.

Otwieram dyskusję nt. dalszego postępowania drużyny. Każdy może zdecydować co robi poprzez napisanie deklaracji na dedykowanym kanale na discordzie lub dodanie reakcji pod deklaracją kogoś innego. Format:
“Brak wypoczynku / Wypoczynek (w przypadku wypoczynku zaznaczyć, czy wykonujesz pomniejszą akcję: Zwiad/Warty/Ognisko/Pożywienie się/Trening)
Akcja: ” (przypominam, że można deklarować i wypoczynek i akcję, jednak wtedy ich rezultaty mogą być osłabione)
Jeżeli chcecie się przemieścić do innego sektora, musicie to zrobić całą grupą. Najlepiej jak ktoś napisze deklarację: “Deklaracja ruchu do sektora X” a reszta (lub większość) zaplusuje.
Czas na podjęcie decyzji: podam na disco
Pobierz
źródło: comment_1609413115i6PzJZAPG6lIVXApbQve3M.jpg