Wpis z mikrobloga

Czołem mirki, dzisiaj Wam opowiem o jednym z moich zawodów, który #!$%@? zapamiętam do końca życia, głównie za sprawą ludzi, z którymi pracowałem, będzie troszeczke wulgarnie, także zapinajcie pasy i słuchajcie. Miałem w ekipie laske, która była taką totalną #!$%@? ala modelką wannabe, dodatkowo starała się wyglądać na taką osobę obytą, co to ona nie potrafiła, jak to ona nie wygląda i takie tam. Nie była brzydka to muszę przyznać, była naprawdę całkiem ładna, farbowane rudawo-kasztanowe włosy, lubiła obcisłe stroje, jakieś takie dziwne apaszki i inne tego typu gówna. Nie jestem jakimś Chadem conajmniej 8/10, ale muszę przyznać, że trochę na mnie leciała, coś tam z nią bajerowałem, ale nic więcej z tego nie wyszło, bo nie chciałem sobie robić burdelu w robocie, i dzięki Bogu bo jak się okazało, przy tym wszystkim, że była bardzo miłą i uroczą osobą, to była #!$%@? totalnym ćwierćinteligentem, no po prostu była głupia.
Miałem też w ekipie drugą laske, która była wierzcie mi - dosłownym przeciwieństwem tamtej pierwszej, bo była zajebiście inteligentna, ale niestety z ręką na sercu powiem Wam, że była jedną z najbrzydszych osób jaką kiedykolwiek widziałem, okulary to może nie jest duży minus, poza tym, że były wielkie. Miała ona strasznie ulizane włosy, do tego stopnia, że jej głowa przypominała po prostu penisa, nosiła jakieś rozciągnięte stare wełniane swetry, trochę od niej #!$%@?ło i popylała ciągle w jakichś zużytych trampkach, ale tak jak mówiłem, była przy tym bardzo inteligentna - krzyżówki, sudoku, co ktoś nie wiedział w quizowaniu to ona zawsze miała odpowiedź na wszystko. W ją "lubili" bo była inteligentna, ale z tego co słyszałem to nikt by jej kijem przez szmate nie tknął.
Kolejną osobą był taki koleś, który mnie niesamowicie #!$%@?ł, dziewczyny go akurat lubiły, ale ja z nim nie mogłem wytrzymać, już Wam tłumacze dlaczego. Wiem mniej więcej, jak zachowują się osoby zjarane zielskiem (mi też zdarzyło się kilka razy zajarać) i mówię Wam, że ten gościu musiał kopcić dzień w dzień przynajmniej #!$%@? z 5 gram, zdaje sobie sprawe z tego, że pewnie by już nie żył, ale #!$%@? ten gościu był non stop skopcony - mimo że nigdy w życiu nie widziałem, żeby trzymał jointa w ustach, nidgy. Waliło od niego cały czas marychą, ja nie wiem czy palił w drodze do pracy, na każdej przerwie, czy jak z niej wracał, po prostu nie mam pojęcia, z wyglądu przypominał trochę takiego żulka - był zarośnięty i często chodził w tych samych ciuchach. Nie dość, że się wszystiego bał (dźwięków, że ktoś wyskoczy itp.) to jeszcze cały czas #!$%@?ł o jedzeniu. Przynosił sobie również z chaty sandwiche i dosłownie cały czas je #!$%@?ł - mimo tego że mieliśmy w robocie catering i czasami wychodziliśmy grupka do restauracji, to on i tak wolił #!$%@?ć swoje sandwiche. Teraz słuchajcie bo to jest najlepsze - żeby tego było mało, to raz na jakiś czas potrafił przyjść do roboty ze swoim #!$%@? umysłowo psem, takim #!$%@? #!$%@?ńsko ogromnym dogiem, szczerze to nawet nie wiem kto mu pozwolił przychodzić ze zwierzęciem do roboty, no ale #!$%@?, co do psa to śmiało stwierdzam, że miał on jakieś #!$%@? ADHD, no był #!$%@?ęty totalnie - biegał, szczekał i wył jak #!$%@?. Czasami widziałem jak ten gościu karmił go tymi kanapkami także może w nich coś tam było..
W każdym razie, to była jedna z najbardziej #!$%@? ekip, z jakimi kiedykolwiek miałem styczność, a wracając w ogóle do tego co my tam robiliśmy - generalnie mieliśmy takiego zajebistego vana, który był pomalowany na kolorowo sprejami, jeździliśmy po Polsce i rozwiązywaliśmy kryminalne zagadki ( ͡~ ͜ʖ ͡°)

#pasta #heheszki