Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Kiedyś bardzo kochałam pewnego chłopaka. Byliśmy jak bratnie dusze. W tym roku minęło 10 lat od naszego pierwszego spotkania. Poznaliśmy się przez internet. Niestety był to związek na odległość (ja z centrum Polski, on znad morza). Przez brak finansów spotkania były rzadkie. Ale dużo pisaliśmy. Niestety mieliśmy ogromny problem z jego matką. Bardzo nam utrudniała kontakty. Jego matka była dość trudną, toksyczną osobą. Mianowicie wychowywała go samotnie, był jej jedynym ukochanym synkiem, urodzonym przed 40tką, dla niego przerwała swoją karierę i całkowicie mu się poświęciła. Traktowała go po prostu jak swojego męża, był całym jej życiem. Jego ojciec dawno już nie żył, rozwiódł się z jego matką przed śmiercią (znalazł sobie sporo młodszą kochankę).
Dochodziło nawet do tego, że jak do niego przyjechałam to matka zabraniała mu się ze mną spotkać i na darmo pojechałam pociągiem kilkaset kilometrów. Musieliśmy spotykać się w tajemnicy przed matką. W końcu przez to wszystko związek się rozpadł. Choć bardzo się kochaliśmy, to życie rzucało nam kłody pod nogi i nie mogliśmy być razem (za duża odległość, jego matka, brak pieniędzy).
Teraz ten chłopak już nie żyje, a ja za nim tęsknię, żałuję że nie dane nam było iść razem przez życie. Mam innego chłopaka, kocham go, ale to jest inne uczucie niż do tamtego. Rozmyślam czasem czy nie można było zrobić coś więcej w przeszłości, żeby być razem, ale jednak "walka" z jego matką była z góry przegrana, ona nie zniosłaby innej kobiety w życiu ukochanego synka i by nam ciągle utrudniała życie. Nie mieliśmy też środków finansowych, żeby po prostu wynająć jakieś mieszkanie i odciąć się od jego matki. Zresztą ona i tak już mu groziła że go wydziedziczy, a więc nic by nie miał po jej śmierci.
Było, minęło, już nie wróci ale czasem tak mi przykro, bo naprawdę łączyło nas coś głębokiego, taki związek dusz, przyjaźń, takie same mieliśmy poglądy i podobne myślenie na wiele tematów, a jednak nie mogliśmy tak zwyczajnie być sobie razem jak normalni ludzie co się kochają. I czasem sobie myślę czy jego dusza gdzieś tam żyje sobie w zaświatach i czy patrzy na mnie z góry, czy już nie ma nic, nic z niego nie zostało, a śmierć to koniec. Bardzo go kochałam i chyba wciąż go kocham.
#milosc
#toksycznamatka
#smierc

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #5fc0923fb554c8000ab00bf7
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Precypitat
Roczny koszt utrzymania Anonimowych Mirko Wyznań wynosi 235zł. Wesprzyj projekt
  • 6
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 6
@AnonimoweMirkoWyznania: wszystko fajnie ale on już nie żyje. Nie rozmyślaj o tym bo jeszcze przez niego #!$%@? swój obecny związek. I mówię tu jako ktoś kto coś podobnego miał. Jak nie masz zamiaru skupiać się na obecnym związku to po prostu odpuść bo jeszcze obecnego chłopa skrzywdzisz swoimi rozterkami.
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 3
@AnonimoweMirkoWyznania: miałem podobną sytuację i mogę powiedzieć tylko jedno: tylko Ci się wydaje że tamto uczucie było mocniejsze, a to dlatego że rzadko się widzieliście a to czego nie można mieć zawsze wydaje się lepsze. Nie #!$%@? przez to obecnego związku bo wtedy sobie uświadomisz że właśnie ten mógł być tym jedynym
  • Odpowiedz