Wpis z mikrobloga

Jakim ja jestem debilem już mi sklepów na wiosce zaczyna brakować.

W każdym jednym #!$%@?łem coś głupiego, tu coś powiedziałem i źle zostało to zrozumiane albo coś mi spadło, coś #!$%@?łem.
Dzisiaj na deser zrobiłem zakupy na ponad 180zł i chcąc zapłacić telefonem przez przypadek zahaczyłem o ladę... Telefon spadł i sie wyłączył ponowne włączenie go stało sie nie możliwe.
Kasy przy sobie zero, ja cały czerwony gorąco mi sie robi, ręce mi sie pocą ku#wa i jeszcze te oczy wszystkich stojących za mną :/ Japie#dole. Pakuje to wszystko z powrotem do wózka i mówie że zaraz wrócę... Kasjerka gada że już to nabiła i co teraz (Jakby to miało jakieś znaczenie) Ale po chwili westchnęła i mówi że dobrze i pokazuje mi gdzie zostawić wózek. Wracam po 15 minutach i ch#j jakaś tępa dzida to zdążyła już odłożyć na półki, nawet sie nie pytałem po prostu wyszedłem.
Zaczynam podejmować decyzje o nie wychodzenie z domu bo to już jest bezsensu... Wyjątkiem będzie praca a żarcie sobie będę zamawiać. Dobrze że są te maski trzeba nosić i nie widzę czy ktoś sie śmieje ze mnie czy nie. Psycha leży płacze zdycha i sie podnieść nie umie. Fuck my life
#przegryw
  • 11