Wpis z mikrobloga

Całe moje życie to jedna wielka izolacja. Nigdy nie było kolegów, wyjść, zabaw, wspólnego spędzania czasu. Nigdy. Szkolnych zabaw też unikałem jako jedyny chyba. Tylko ja i 4 ściany. A efekt ten potęguje mieszkanie na zadupiu pod miastem, skąd wszędzie trzeba jechać autem, wiec nie ma tak, by sobie spontanicznie wyjść na jakieś lody czy kebaba i może przypadkiem kogoś poznać czy po prostu przejść się wieczorną porą gdzieś między ludźmi. Już mi umysł świruje i figle płata. W dodatku cały ten rok przeleciał strasznie szybko, a nic mi się robić nie chce i nawet w pracy się #!$%@?. Tylko konia walę regularnie. Czasem nawet płaczę. Może następny rok będzie lepszy.

#przegryw ##!$%@? #samotnosc #depresja
P.....a - Całe moje życie to jedna wielka izolacja. Nigdy nie było kolegów, wyjść, za...
  • 9
@PrzykraPrawda: mogę się utożsamić z całością, mialem nawet sporo sytuacji że mnie koledzy zapraszali do miasta połazić, a ja mam fizycznie zbyt daleko zeby spotkanie miało sens.
Lata potencjalnej socjalizacji zmarnowane, długo nie bylem swiadomy, że ludzie po szkole się spotykają razem i mają czas na wszystko.

Cóż, nas są setki więc nie martw się i licz na przeprowadzkę
@ProkuratorMartnies: Ja myślę, że mieszkanie pod miastem jest jednym z istotniejszych czynników mojego #!$%@?, zwłaszcza że jestem osobą introwertyczną i nigdy mnie jakoś nie ciągnęło do ludzi. Ale jak w gimnazjum dzieciaki po lekcjach wychodziły grać w piłkę, czy umawiały się na wyjście po obiedzie tak na mnie już czekała matka w aucie i sru do domu. To nie ma opcji by tak sobie spontanicznie z zadupia dojechać do miasta jako
@PrzykraPrawda: Wydaje mi się, że mogłeś stracić ten moment, w którym coś się mogło zmienić, czyli początek studiów. Prawda jest taka, że suburbia to nie miejsce dla młodych wykształconych zupełnie, tu bariera komunikacyjna zabija powiązania społeczne lub zapobiega ich zawarciu. Mieszkanie w miejscu wykluczonym komunikacyjnie, gdzie dostep do komunikacji publicznej również jest tragiczny to jak wyrok na życie spoleczne. Nie mam duzego doswiadczenia zycieowego (kto tutaj ma), ale doznając tego samemu
@ProkuratorMartnies: Mam pracę na przedmieściach to mi się nie opłaca wynosić do miasta, by i tak codziennie tu dojeżdżać. W dodatku musiałbym sobie skołować auto na własność, bo to z którego teraz korzystam nie jest używane tylko przeze mnie. I jest jeszcze kilka rzeczy, które lubię w domu z ogrodem, a czego by mi mocno brakowało. Tak więc póki nie zmienię pracy to bez sensu jest się wyprowadzać, bo i tak
@PrzykraPrawda ciężka sytuacja, ja nie widzę prostego wyjścia, ale wygląda na to że masz dobrą kontrolę nad swoim życiem i sytuacja materialną, więc powodzenia! najważniejsze jest rozpoznanie, jak będziesz miał możliwość/będzie ci się chciało to coś zmienisz i tyle, jakiś król do przodu
@ProkuratorMartnies: Nawet jakbym mieszkał w mieście to na tym poziomie #!$%@? za wiele nie zmienię. Autentycznie źle się czuję między obcymi ludźmi. Nie miałbym nawet gdzie ich poznać. Co najwyżej spontaniczne wyjście na kebaba i jakimś trafem zagadanie z kimś obcym. Ja nie mam pojęcia jak wygląda życie normika od praktycznej strony. Nie wiem co masz na myśli przez dobrą kontrolę nad życiem. Mam to problemy psychiczne (jakieś 2-3 lata) od
@PrzykraPrawda pisałem tylko na podstawie twojego wpisu, ()i naturalnie nie wiem jak się wychodzi z braku kompetencji społecznych. Można się bawić w jakieś terapie, ale wiadomo jak w Polsce z tym. Też ale się czuję między obcymi ludźmi, ale jak masz jakiegoś ekstrawertyka do podpięcia się pod niego w grupie, jest łatwiej. Szanse można znaleźć też w jakichkolwiek grupach otwartych, gdzieś gdzie można dołączyć i spróbować zostać zaakceptowany