Wpis z mikrobloga

Koronawirusowe szaleństwo to pogrom dla staruszków i wszystkich ludzi o słabym zdrowiu. Przez paraliż służby zdrowia i rozpowszechnianie fałszywej paniki dziesiątki tysięcy ludzi nie zdąży otrzymać niezbędnej pomocy medycznej.

Jak wylicza profesor Jacek Jass, kierownik Katedry i Kliniki Onkologii i Radioterapii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego z powodu zaniedbań wynikających z pseudo-epidemii tylko do końca tego roku na nowotwory może umrzeć dodatkowe 5-10 tysięcy ludzi. "Ludzie są spanikowani, boją się wyjść z domu, nawet jeśli pojawiają się objawy. Ponadto służba zdrowia jest zamknięta i niewydolna"

link

Z kolei Nikola Jennek z Polskiego Towarzystwa Onkologicznego informuje o dramatycznym spadku wykrywalności nowotworów. W niektórych placówkach nawet o połowę! Pacjenci przerażeni wizją zarażenia koronawirusem przestali zgłaszać się do lekarzy z objawami, przerywają terapię, skazując się tym samym na śmierć.

link

Nie tylko onkologia została sparaliżowana. Liczba wykrytych zawałów serca spadła o 1/3, a liczba wykrytych udarów o kilkadziesiąt procent:

W kardiologii również jest fatalnie. Na łamach ostatniego Magazynu DGP prof. Grzegorz Opolski, kierownik I Katedry i Kliniki Kardiologii WUM stwierdził, że czasie pandemii nastąpiło zaś znaczące ograniczenie dostępu do kardiologicznej opieki ambulatoryjnej, rehabilitacji i leczenia szpitalnego. Wydłużyły się kolejki na procedury kardiologiczne, takie jak koronarografie, ablacje, przezskórne wszczepianie zastawek czy nieinwazyjną diagnostykę, w tym echo, tomografię i rezonans magnetyczny serca. Liczba hospitalizacji z powodu zawału serca – jak wyliczyli profesorowie kardiologii, którzy kierują oddziałami szpitalnymi – zmniejszyła się o ponad 30 proc.

Neurologia? Także jest źle. Profesor Jarosław Sławek, prezes Polskiego Towarzystwa Neurologicznego, kierownik Oddziału Neurologicznego i Udarowego w Szpitalu św. Wojciecha w Gdańsku oraz kierownik Zakładu Pielęgniarstwa Neurologiczno-Psychiatrycznego w GUM, na łamach DGP stwierdził, że nie brakuje w ostatnich miesiącach pacjentów, którzy postanawiają przeczekać udar w domu. Tak, właśnie tak – PRZECZEKAĆ UDAR W DOMU. Są ludzie, którzy uważają, że będzie to dla nich mniej groźne, niżeli wizyta w szpitalu, w którym – jak się niektórym wydaje – „szaleje koronawirus”.


link

I na koniec, jak w praktyce wygląda opieka onkologiczna w czasie trwania "pandemii":

Dwa lata temu pan Ireneusz usłyszał diagnozę: nowotwór jamy ustnej. Rozpoczął leczenie, wyglądało na to, że udało mu się wygrać walkę z chorobą. Niestety, rak uderzył ponownie.

Bóle ma niesamowite, dziecko jest wystraszone, nie wie, co się dzieje, bo on potrafi wyć. Jestem bezsilna, musiałam zrezygnować z pracy. Nie zostawię dzieci z nim, bo nie daj Boże coś się stanie

- Od lutego do początku maja były tylko teleporady, nikt nie chciał słyszeć o wizycie twarzą w twarz. Najprawdopodobniej bezpowrotnie straciłem czas Dziś prawie pół twarzy pana Ireneusza to niegojąca się rana. Mężczyzna stracił zęby. Lekarze nie chcą już go leczyć. A ojciec dwojga dzieci prosi o pomoc w leczeniu. Prosi, żeby nie odbierano mu szansy. Chce walczyć o życie do końca.


link

Coraz więcej lekarzy i ekspertów na całym świecie domaga się jak najszybszego zniesienia drakońskich restrykcji i zaprzestania siania paniki, w trosce o dobro pacjentów, którzy będą teraz umierać tysiącami. Już pod koniec maja ponad 600 amerykańskich lekarzy wystosowało apel do prezydenta Trumpa aby znieść obostrzenia.

To może spotkać mnie, Ciebie, moją albo Twoją rodzinę i najbliższych. Czy powinniśmy rzucać na pastwę losu dziesiątki tysięcy niewinnych ludzi, aby dać poczucie komfortu garstce agresywnych paranoików?

#koronawirus #neuropa #4konserwy #covid19 #konfederacja
Pobierz salamander-kwarcowy - Koronawirusowe szaleństwo to pogrom dla staruszków i wszystkich...
źródło: comment_1599249578tsC59wYwqZhI3zDorFREmE.jpg
  • 9
@Mirrak: ok incel

@Dutch: Mam babcie rocznik 1936, po dwóch nowotworach, kilku zawałach i z reumatycznym zapaleniem stawów. Coraz bardziej zaczynam się bać o to, że jeśli znów wymagałaby nagłej hospitalizacji to przez panikę koronafoliarzy zostawiliby ją ze stanem przedzawałowym na 48 godzin w poczekalni aż do wyników testów na covid czy coś. Jedyna pociecha, że jej syn jest topowym profesorem medycyny w swojej dziedzinie i jego interwencja coś tam