Wpis z mikrobloga

"Ech, jak często wspominam mojego Foxlaz Fromelles! Mucha zabrzęczała - on leży, morda na łapach. Mucha przylatuje bliżej, ten się otrząsa, raz, drugi, patrzy na nią jak zahipnotyzowany - stopniowo się zestarzał, dostał zmarszczek na twarzy - podnosi łeb, opuszcza. Widziałem jak po nim ciarki przeszły, całkiem jak u człowieka. Kochane zwierzę!

Przy jedzeniu siadał obok mnie, spoglądał na mnie za każdym kęsem. Jeżeli do piątego, szóstego kęsa nic mu nie dałem, rzucał mi przeciągłe spojrzenie: a ja to co? Tak go lubiłem! Nikt mnie nie mógł dotknąć. Nie pozwolił. Słuchał tylko mnie.

Potem nadszedł czas wojny gazowej. Nie mogłem go wziąć na pierwszą linię, dostawał jeść od innych. Ale po dwóch dniach, jak wróciliśmy z pozycji, znowu był cały czas przy mnie. Wszyscy go lubili. Kiedy maszerowaliśmy, pojawiał się i znikał. Przyglądał się. Wszystkim się z nim dzieliłem, wieczorem kładł się przy mnie spać. Początkowo karmiłem go tylko ciastem i czekoladą - Anglicy mieli lepsze jedzenie.

Kiedy mnie wysyłali na pozycje, a był ostry ogień, wiązałem go w schronie. Ale koledzy mówili, że nie reagował na nikogo, dopiero jak wróciłem. Jak tylko pojawiłem się w pobliżu, jak mnie poznał, to był krzyk. Jego ulubioną zabawą było polowanie na szczury. Nazywaliśmy go Foxl. Przerobił z nami całą bitwę nad Sommą i pod Arras, wcale nie był nerwowy. Kiedy zostałem ranny, Karl Lanzhammer wziął go do siebie, mówił potem, że to było straszne. Jak tylko wróciłem, rzucił się na mnie jak wariat. Kiedy pies patrzy przed siebie przymkniętymi oczami, to wie się, że myśli o tym, co było. "

#psy #ocieplaniewizerunkuadolfahitlera #ciekawostkihistoryczne
źródło: comment_1599063343nGzKxvUUervR0JL8k4R1le.jpg
  • 1