Wpis z mikrobloga

@agent_resistance: Oglądałem z 10 różnych filmików wychwalających tę grę na YT i nie potrafiłem zrozumieć jej fenomenu. W każdym jednak mówili, że trzeba zagrać samemu, żeby ogarnąć o co w tym chodzi.
Aż w końcu stwierdziłem, że może mają rację i kupiłem. Wsiąkłem na długie tygodnie :)

Nie dam gwarancji, że podejdzie żonie, bo jej nie znam, ale gra jest świetna - relaks, odkrywanie, kolekcjonowanie, upiększanie i jeszcze raz relaks.

Mimo
  • Odpowiedz
@agent_resistance: Mi osobiście znudziła się trochę po ok +/- 130h gry, moja dziewczyna dalej harata, a zaczynała razem ze mną. Jeśli, żona lubi gry gdzie się buduje, zbiera, tworzy, itd. to może ją wciągnąć na wiele godzin. Z tym, że Animal Crossing to nie jest gra, gdzie zrobisz duży progress w jeden wieczór. Gra powoli postępuje z dnia na dzień i nie masz wpływu na to, żeby to przyśpieszyć (chyba, że
  • Odpowiedz
@agent_resistance: Na początku myślałem, ze ta gra to totalna kupa dla gówniaków. Internet mnie skusił do kupna i zupełnie nie żałuję. Ta gra jest zwyczajnie strasznie kojąca.

Dodatkowo brak możliwości przyspieszenia czasu budowania czegoś czy też oczekiwania na wzrost roślin nadaje jej takiego charakteru własnego wirtualnego małego światka. Chcesz, aby kwiatki wyrosły? Czekasz 3 dni. Chcesz aby drzewa puściły owoce? Czekasz 3 dni. Ktoś nowy ma się wprowadzić na wyspę? Czekasz
  • Odpowiedz