Wpis z mikrobloga

140 - 1 = 139

Tytuł: „Symfonia życia”

Autor: Marcin Sergiusz Przybyłek

Gatunek: powieść obyczajowa? (nie jestem do końca pewien)

(uwaga, lekkie spoilery i trochę prywaty)

Mój pierwszy kontakt z Panem Przybyłkiem nastąpił, gdy spontanicznie poszedłem na jego prelekcję o tytule, którego już nie pamiętam. Zaczęło się bardzo przyjemnie, od rozważań na temat psychologicznej natury człowieka, o tym, że każda osobowość z dziewięciu zaproponowanych przez system Enneagram ma coś, co sprawia, że jest nieszczęśliwy oraz o zastanawianiu się, jak wyglądałoby życie konkretnego człowieka, gdyby podjął inną decyzję. Z czasem prelekcja poszła w kierunku fizyki kwantowej, światów równoległych i tak dalej, co było dość niespodziewane, ale niemniej satysfakcjonujące intelektualnie.

Nie spodziewałem się, że Przybyłek postanowi z zastanawiania się, co byłoby gdyby, stworzyć motyw przewodni powieści. Bo na tym właśnie opiera się „Symfonia życia”.

Przez nieco ponad pięćset stron przyglądamy się życiu głównego bohatera, Borysa Splita (zabawne nazwisko w kontekście historii). A raczej pięciu wersjom jego życia, pomiędzy którymi przeskakujemy co rozdział, a które są wprowadzane z czasem. Jedną z nich, drogę prawnika wybraną przez rodziców Borysa, można nazwać główną linią, gdy pozostałe można nazwać pobocznymi. Wielowątkowość wprowadza niezły chaos, ale nikt w końcu nie każe czytać zgodnie z narzuconą przez pisarza kolejnością; równie dobrze możemy podążać poboczną ścieżką, kiedy tylko się pojawi, by przekonać się jak się skończy i powrócić do właściwej (czy aby na pewno?) historii.

Nie będę porównywał tej powieści z pozostałą twórczością Przybyłka, której po prostu nie znam. W „Symfonii życia” na pewno jest sporo wewnętrznych rozważań nie tylko głównego bohatera, ale często też pobocznych. Nic dziwnego, skoro to właśnie na tym skupia się historia: na człowieku, jego wyborach i ich skutkach. Na tym, że nie ma co się zastanawiać, czy nasze życie byłoby lepsze, gdybyśmy podjęli inną bardzo ważną decyzję, bo mogłoby się okazać, że byłoby jedynie gorsze. Na tym, żeby docenić podjęte do tej pory decyzje, które doprowadziły nas do momentu, w którym się znajdujemy - a jeśli wciąż żyjemy, to znaczy, że były słuszne.

Jednakże nie podobały mi się dwie rzeczy.

Pierwsza: niezależnie od tego, jaką drogę wybrał dla siebie Borys, okazywało się, że jest w tym uzdolniony i świetnie sobie radzi, choć czasem ma pod górkę. Istny człowiek orkiestra (warto też wspomnieć, że autor tytułami rozdziałów nawiązuje do sekcji orkiestry symfonicznej), co mnie raziło. Jakoś niespecjalnie przepadam za historiami, w których bohaterom wszystko wychodzi, ale to ewidentnie kwestia mojej pesymistycznej natury.

Druga: Borys wszystkie decyzje podejmował, kiedy... poznawał nową kobietę. To żaden spoiler, bowiem widać to już na samym początku, gdy ówczesna dziewczyna namówiła go na inne studia. I tak dzieje się za każdym zboczeniem z głównej drogi. Jakby główny bohater nie potrafił sam wybierać.

Finalnie jestem zadowolony z lektury, która, podobnie jak prelekcja, pomogła mi uporać się z wiecznym zastanawianiem się, jak mogłoby wyglądać moje życie, gdybym podejmował inne wybory. A raczej z wyobrażaniem sobie, że wtedy na pewno byłoby lepiej. Poza tym to całkiem niezły kawałek historii, którą czyta się z przyjemnością.

#bookmeter #ksiazki #czytajzwykopem
c.....k - 140 - 1 = 139

Tytuł: „Symfonia życia”

Autor: Marcin Sergiusz Przybyłe...

źródło: comment_15914381160FOyYjMS2Rnjsfh5uxEmX5.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach