Wpis z mikrobloga

155 - 1 = 154

Tytuł: Worm
Autor: Wildbow / J.C. McCrae
Gatunek: Urban fantasy
★★★★★★★★★★

TL;DR - chyba najlepsze fantasy, jakie czytałem.

Worma przeczytałem już kilka miesięcy temu, a tę opinię piszę już z pewnej perspektywy i... nie wiem od czego zacząć. Może od tego, że książka jest przepotężnych rozmiarów, ma blisko 7 tysięcy stron, liczba słów jest tylko niewiele mniejsza niż cała Pieśń Lodu i Ognia. Przeczytanie całości zajęło mi naprawdę dużo czasu (a niecały miesiąc temu zakończony został sequel, który jest jeszcze dłuższy xD).

Historia opowiada o Taylor, nastoletniej dziewczynie, która zyskuje supermoce, a konkretnie... kontrolę nad owadami. W świecie gdzie na porządku dziennym są bohaterowie, którzy strzelają laserami, posiadają super siłę czy są praktycznie nieśmiertelni taka "Królowa Insektów" nie brzmi zbyt imponująco, ale w błędzie będzie ten kto pomyśli, że historia będzie przez to nudna. Wildbow w fantastyczny sposób prowadzi główną bohaterkę, która robi ze swojej mocy prawdziwe cuda, a to, że jej moce często nie mają startu do innych tylko sprawia, że naprawdę liczy się tu spryt i inteligencja. Swoją drogą kilka lat temu zadałem na /lit/ pytanie, czy są jakieś książki fantasy, które byłyby podobne w tym aspekcie do Jojo's Bizzare Adventure tzn. każdy ma swoją unikalną moc, co prowadzi do sytuacji, że walki ostatecznie polegają na jak najlepszym wykorzystaniu swoich mocnych stron i słabości przeciwnika. I nie dostałem wtedy żadnej odpowiedzi, ale Worm praktycznie idealnie wpisuje się w ten opis.

W tym miejscu muszę dodać, że to, co jest bardzo istotne w samej historii to to, że osoby posiadające moce nabywają je wskutek traum. Talenty objawiają się w momentach zagrożenia życia, głębokich depresji, gdy czują się bezsilni itp. - w kilku słowach, wtedy gdy ludzie są w najniższym punkcie swojego życia, że tak pojadę makaronizmem. To doprowadza, że praktycznie każdy ma do pewnego stopnia zwaloną psychikę. Tutaj właśnie kończą się podobieństwa do JoJo, a pojawiają się pewne elementy upodobniające Worma do "The Boys", komiksu, który jakiś czas temu dostał ekranizację od Amazona. Villaini są źli, ale w wielu przypadkach im więcej o nich wiemy, tym lepiej jesteśmy sobie w stanie ich usprawiedliwić. Bohaterowie są dobrzy, ale im więcej o nich wiemy, tym bardziej widzimy, że to dalej ludzie, często nieletni i mają wiele problemów z tym co powinni robić, skąd bierze się ich motywacja czy do jakich metod powinni się uciekać.

Świat jest naprawdę mroczny, brzydki, a postaci zdecydowanie osadzone są na skali szarości (poza kilkoma wyjątkami). Na początku historia jest dość niewinna, bohaterka stawia swoje pierwsze kroki w walce z lokalną przestępczością, jednocześnie za dnia chodzi do szkoły, gdzie jest dręczona przez inne dziewczyny z klasy, ale sytuacja naprawdę szybko się zmienia, cała akcja eskaluje w bardzo szybkim tempie i skala wydarzeń zmienia się z rozdziału na rozdział.

Co wg mnie stanowi niepodważalną siłę tego tytułu to to, jak Wildbow sprytnie manipuluje naszymi odczuciami co do różnych postaci, poprzez to co o nich wiemy i z jakiej perspektywy są opisywane wydarzenia. Jest to naprawdę mocno zauważalne z tego powodu, że wszystkie rozdziały głównej bohaterki są pisane z perspektywy pierwszej osoby i jest to istotne, gdyż sprawia to, że narrator zdecydowanie nie jest obiektywny, a z drugiej strony mamy bardzo dobry wgląd w to, co się dzieje w głowie Taylor. W ogóle literackie zabiegi są tutaj na naprawdę wysokim poziomie - jako przykład podam postać, której moc to bycie "niewidzialnym" przy czym "niewidzialność" polega na tym, że moc tej postaci niejako wpływa na percepcję innych co sprawia, że, pomimo że ta postać w danym miejscu jest to wszyscy ją ignorują gdyż po prostu ich umysły jej nie rejestrują. I Wildbow bardzo dobrze wykorzystuje to w narracji, gdzie opisy w pewnych momentach są celowo napisane tak byśmy byli zdezorientowani tym co się dzieje, albo historia specjalnie ją pomija w różnych fragmentach, bo z perspektywy Taylor tej postaci po prostu tam nie ma.

I wiecie co jest w tym wszystkim najlepsze? To, że pomimo 1.7 miliona słów, pomimo tego, że książka ukazywała się rozdział po rozdziale dwa razy w tygodniu co powoduje, że autor nie może się cofnąć do poprzedniego rozdziału i coś poprawić, zretconować, to, że te ~7k stron zostało napisanych w nieco ponad dwa lata (~2k słów dziennie, dla perspektywy - gdyby Harry Potter ukazywałby się w takim tempie, to jeśli Kamień Filozoficzny zostałby wydany tak jak obecnie, czyli w czerwcu 1997 to zakończenie historii znalibyśmy już w listopadzie 1998. Gdyby Terry Pratchett pisał tak szybko to napisanie całego Świata Dysku zamiast 30 lat zajęłoby mu lat osiem) to poziom jest wprost dla mnie niewyobrażalnie wysoki. Czuję najprawdziwszy podziw, że wyszedł z tego aż tak dobry tytuł. Nie wiem, czy autor miał rozplanowaną całą historię od samego początku, czy budował to bardziej na bieżąco.

Postacie są bardzo wielowymiarowe, wydarzenia trzymają w napięciu, historia biegnie w sposób, który naprawdę ciężko jest przewidzieć, więc non stop jesteśmy zaskakiwani. Są superbohaterowie, są kaiju, są mechy, są elementy horroru, są dylematy moralne (moralność w ogóle gra tutaj bardzo dużą rolę), są gangi, są sekretne organizacje, są konsekwencje. Jedyne wady to takie, że jest sporo postaci pobocznych, o których musimy pamiętać i ostatnie rozdziały bywały napisane w sposób, który nie był dla mnie w 100% jasny.

Wg mnie mimo wszystko absolutne arcydzieło. Szczerze polecam każdemu. Do przeczytania za darmo na stronie autora, niestety tylko po angielsku: https://parahumans.wordpress.com/

#bookmeter #worm #wildbow #parahumans #fantastyka
Wiedmolol - 155 - 1 = 154

Tytuł: Worm
Autor: Wildbow / J.C. McCrae
Gatunek: Urba...

źródło: comment_1591022093Cdjw3HqrJ6lKV7dmSboLfm.jpg

Pobierz
  • 6
@Budo: Goodreads mówi, że 6680. No tak jak duża saga fantasy - rożni się tylko tym, że inni odliczają sobie np -12 książek na bookmeter a ja mogę tylko -1 xD

Sequel(Ward) ma, przy takim samym przeliczniku słów na stronę, 7730 stron, a autor ma jeszcze powieść Twig, która ma 6150 stron i Pact, który ma ledwo stron 2100. No i teraz w maju zaczął jakiś tie-in do Pact, który pewnie
@anthoris: Może początek można tak nazwać, bo są jeszcze elementy szkolne, pewne ilości teen dramy. Fakt - główna bohaterka ma 16 lat, ale nie powiedziałbym, żeby to sprawiało, że jest młodzieżowa. Jest dużo przemocy, są ludzie którzy są torturowani, jest porywanie nieletnich i odurzanie ich narkotykami, dużo śmierci. Serio część rzeczy jaka dzieje się w tej książce to zdecydowanie nie jest poziom young adult.