Wpis z mikrobloga

@akeyo20: Mniej więcej to co robiłam do tej pory, czyli 1500kcal i cardio, tylko bez kompulsywnego objadania się weekendami. Powinno wystarczyć
@mit-nick: mam zamiar wrzucić całą swoją przemianę na mirko jak skończę, obecnie jestem 36kg na minusie
@akeyo20: Antydepresanty trochę osłabiły swoje działanie, przez co mam mniej energii, co przekłada się na gorsze samopoczucie, które zajadam. Poza tym chyba poczułam się zbyt pewnie, bo moje bmi już teraz spokojnie mieści się w granicah normy, a obecnie została mi już tylko kosmetyka. Wiem, że każdy tak mówi, ale początkowo moją największą motywacją była poprawa swojego zdrowia. Codziennie miałam schizy dotyczące śmierci w powolnym cierpieniu, przemijania. Teraz ta największa motywacja
@akeyo20: Trudno powiedzieć, bo rozłożyło to się w czasie, ale ok. rok.
Jak się sensownie ułoży posiłki, to spokojnie można przeżyć na takiej kaloryczności bez poczucia głodu. Trzeba tylko zawsze uważać na słodycze i inne śmieci. Moja rada, jeśli nie jesteś na jakiejś specjalnej diecie: dużo błonnika, szczególnie owoców i warzyw, szukanie mniej kalorycznych odpowiedników tego, co normalnie jesz, dużo gotowanych ziemniaków, kaszy, białego mięsa, jajek, z pieczywa tylko chleb razowy,
@Wypok2 jedzenie często a mało, jest trochę glupie, ponieważ caly dzien pobudzasz greline, czyli "hormon apetytu", a juz szczególnie przy diecie bogatej w węglowodany, która powoduje stały wyrzut insuliny
@akeyo20 zrob eksperyment i zjedz jednego dnia sniadanie klasyczne z weglami, a drugiego dnia o tej samej godzinie z duza iloacia bialka i tłuszczy(objetosciowo bedzie mniekszy) i sprawdz po jakim czasie bedziesz glodny. Im wiecej bialka, tym dluzej jestes syty.
@LCaseiDefensis: Akurat jestem cukrzykiem, więc częste jedzenie u mnie jest koniecznością, żeby uniknąć niedocukrzeń.
Dieta białkowo-tłuszczowa też powoduje wyrzut insuliny, tylko rozłożony w czasie. Węgle po prostu powodują szybki wyrzut, nawet niekoniecznie większy. U mnie lepiej sprawdza się dieta oparta na węglowodanach prostych, jestem po niej podobnie syta jak na tłuszczach, a przede wszystkim nie ciągnie mnie aż tak bardzo do słodyczy, co wcześniej było moją największą zmorą. Insuliny zużywam mało,