Wpis z mikrobloga

@SmutnyNormik: zacytuje biskupa, świadka kaźni Kazimierza Łyszczyńskiego:

Wyprowadzono go na miejsce stracenia i okrutnie znęcano się najpierw nad jego językiem i ustami, którymi on okrutnie występował przeciw Bogu. Potem spalono jego rękę, która była narzędziem najpotworniejszego płodu, spalono także jego papiery pełne bluźnierstw i na koniec on sam, potwór, został pochłonięty przez płomienie, które miały przebłagać Boga, jeżeli w ogóle za takie bezeceństwa można Boga przebłagać.

Ojej. Jednak palono.
  • Odpowiedz
@SmutnyNormik: jest to relacja relacja biskupa Andrzeja Chryzostoma Załuskiego, przytoczona ją Józef Wielowski w swojej książce "Sprawa Kazimierza Łyszczyńskiego", wydana w Warszawie w 1955 roku na stronie 66
  • Odpowiedz