Wpis z mikrobloga

Stary obóz żył jak co dzień, pełen pracy i podatków. Jednak dziś był dzień inny niż wszystkie. Dziś do obozu wkroczył On. Normalnie, strażnicy takim osobą spuszczają manto i wrzucają do rzeki. Jednak w przypadku tej osoby jest problem. Zwykła broń się roztapia w jej pobliżu, płuca się zapadają, a pobliska flora zmienia się w kamień. Kiedyś podobno udało go się zapędzić na skraj rzeki, jeden śmiałek, dziś zwany Beznogi, zepchnął go kopniakiem prosto do strumienia. Zamiast upaść do wody, bohater tej historii, upadł na błoto i kamienie, bo rzeka wyczuła zagrożenie i aktywnie unikała przepływania przez miejsce w którym się znajdował on. O kim mowa? O Tenga Kajipie, człowieku który by przepił samego diabła i który śmierdzi bardziej niż nora ścierwojadów. Tego smrodu już nie zatrzymacie.

- O mateczko barierowa, ale mnie głowa boli. A gdzie to jestem? – Tenga wyjrzał z rowu i ujrzał przed sobą wewnętrzne mury Starego Obozu – No, no, idealnie trafiłem. Oj oj, ale mnie głowa boli, trzeba wziąć lek na kaca – stwierdził zapijając kaca Bagiennym Specjałem – Khe, khe, pora działać – powoli wyczołgał się rowu i wszedł głębiej do obozu.
- Nie tak prędko panie Tenga – odezwał się za plecami Kajipa, strażnik Ołdym, jedyny który był w stanie się przeciwstawić temu potwornemu zapachowi.
- Panie kochany, panie no… Ja jem łuczciwy łobywatel, prowa pszetszegom!
- Prawa obozu ty nie łamiesz Tenga. Ale łamiesz prawo do bycia człowiekiem, a ścierwojady mają zakaz wstępu do obozu.
- Ścierwo… ścierwojad? Że jo żech jest ścierwojadem? Ty gnidooo – Tenga stojąc w miejscu i się nie ruszając, jakimś cudem zatoczył koło – To my ciężko, hep, pracujemy i dajemy wam zioło, a wy jak nas traktujecie! Jo ci pokaża! Jeszcze mnie zobaczysz! – jak tylko dokończył przemowę, wskoczył na drabinę i zaczął uciekać w głąb obozu.
- Tenga, Tenga. Kiedy ty się nauczysz – mruknął Ołdym i udał się w pogoń za notorycznym menelem, jednak zanim dosięgnął drabiny, ta upadła z hukiem.
- Pan Ołdym, jak mniemam? – powiedziała przeźroczysta postać z cygarem w ustach i melonikiem na głowie.
- Ah. No tak. Pierwsze prawo Tengi – stwierdził strażnik przymrużając oczy – Czego chcesz Smrodzie?
- Proszę mi wybaczyć ten brak taktu, normalnie jak pan wie, lepiej traktuje swoich gości, ale obecnie ja z ekhm panem Tengą – Smród się wzdrygnął, na myśl, że określił Tenga Kajipa jako pana – mamy ludzi do spotkania. A na te spotkania i tak już jesteśmy spóźnieni, a to nie wypada – przerwał swoja wypowiedź po czym spojrzał na zegarek – Czas na mnie, panie Ołdym. Życzę miłego dnia i całuje rączki żony.
- Dzięki, ale wole żebyś nie robił tego.

#gothicfabularnie