Wpis z mikrobloga

Szewska w Krakowie.

Ulica znana chyba większości osób 15-40 lvl, które były w dawnej stolicy. Kilkadziesiąt klubów i burdeli skupionych po dwóch stronach niedługiej uliczki na rynku.

Byłem tam, gdy w klubowych kiblach wybijała kanalizacja, dilerzy rozdawali hexen przy zakupie klefedronu, a i tak nie dało się #!$%@?ć, bo w kiblu stała gówniana woda po kostki. Czekałem też w kolejkach po kebsa na mrozie -22 stopnie rozgrzewając się ćwiortkami spod kurtek. Do pijalni ciężko sie dostać, zawsze przepełnione, zawsze się oberwało od ochroniarza albo przyłożyło komuś z dyńki. A żeby wejść do środka to w ogóle godzina stania na zewnątrz. Nawet przy tych mrozach.
Dziesiątki #!$%@? erazmusów kłócących się z rzygającymi na środku ulicy p0lkami, oblężone kantory ze złotówkami po 15 euro, wszystko spowite mgłą z rur wydechowych licznych radiowozów i roześmianych naganiaczy do burdeli . Pijackie darcie #!$%@? ze wszystkich stron świata. Centrum nocnego życia Krakowa.

Może to nie najbardziej wyrafinowane miejsce dawnej stolicy, moze nie każdy lubi imprezowy styl. Ale jak się chciało poślizgnąć na rzygach, albo potknąć o leżącego pod ścianą żula, to wystarczyło właśnie pójść na Szewską.

Byłem tam z przyjaciółmi, byłem z rodzeństwem, byłem z narzeczoną, byłem z dziewczyną, byłem na szczycie #!$%@? po pigułach i dałem się namówić na wyjście na zejściu po alfie-pvp. W mrozie i w gorącu, jako grubsza i chudsza wersja siebie, zjarany chłopiec i naspidowany mężczyzna. Blondynka, brunetka, ruda i alternatywka w fioletowych kudłach - bez znaczenia, każda chętnie #!$%@? kindybała w kiblu. Z budżetem 20zł i z budżetem no limit, wystarczy dobra morda.

I tam zawsze, w każdy weekend, w godzinach 18-8 było mnóstwo darcia mordy i awantur. Zawsze.

Co mnie podkusilo żeby teraz tam pojechać? Dostawa mefedronu oczywiście.
Wiedziałem że będzie inaczej. Spodziewałem się jakichś postapokaliptycznych obrazów. Smętnie spacerujący policjant z bloczkiem do wypisania mandatu, a pod nim krzywo rozłożony na torbach z IKEA nieprzytomny bezdomny. I dwóch sanitariuszy próbujących odciągnąć go od drzwi wejściowych. - Dzień dobry - powiedziałem, mijając policjata i sanitariuszy, przeskoczyłem nad bezdomnym i wszedłem do kamienicy, w środku były dwie kartki A4 przyklejone taśmą do przezroczystych drzwi wejściowych. Na pierwszej zalecania o myciu rąk z MZ, na drugiej informacje o postępowaniu w przypadku objawów COVID-19. Spodziewałem się ducha martwego Lecha Kaczyńskiego.

Zastałem zwykła, szarą, nudną ulicę. Tak jakby nic tam nie umarło, tylko nigdy niczego tam nie było. Jakby mi się to tylko śniło.

#krakow #pdk @Moseva
1.....8 - Szewska w Krakowie.

Ulica znana chyba większości osób 15-40 lvl, które b...

źródło: comment_15879152335J2Wl6Hc7UGOZuczgqSw2U.jpg

Pobierz
  • 23
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 4
@1519868: #!$%@? zrobiłeś mi wieczór, czytam już drugi raz i śmieje się jak #!$%@? xD

Byłem tam, gdy w klubowych kiblach wybijała kanalizacja, dilerzy rozdawali hexen przy zakupie klefedronu, a i tak nie dało się #!$%@?ć, bo w kiblu stała gówniana woda po kostki.

Ale jak się chciało poślizgnąć na rzygach, albo potknąć o leżącego pod ścianą żula, to wystarczyło właśnie pójść na Szewską.

Smętnie spacerujący policjant z bloczkiem do wypisania mandatu, a pod nim krzywo rozłożony na torbach z IKEA nieprzytomny bezdomny. I dwóch sanitariuszy próbujących odciągnąć go od drzwi
  • Odpowiedz
@1519868: mi to bardziej opis do grodzkiej pasuje, na szewskiej jeśli dobrze pamiętam było 3 kluby, 1 kebs, pijalnia bez problemu z miejscem do 20 i nigdy ochrony nie widziałem lub nie zwróciłem uwagi,
no i gdzie tam niby burdele były? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz