Wpis z mikrobloga

#junk #gownowpis #heheszki

w pobliskiej wsi krazyly o nim legendy, ale ja zbadalem temat doglebnie. i pisze to doslownie. bo on jezdzil wszedzie na swoim czarnym junaku, a baby na widok jego cielesnosci i romantyzmu mialy rose w swoich ziarczystych stringach. ale! pewnego razu nie dotarl on do pracy w tartaku. zeby bylo ciekawiej, to jego dziewcze przedzwonilo wtedy do mnie, ze cos jej jest nie tak, ze cos ja wargi swedza. a byla to dziewczyna, ktora z niejednego pieca juz jadla. i to wcale nie chleb, ale drozdzowki. ja juz wtedy mialem swiadomosc tego, ze o moim przyrodzeniu kraza legendy i dla mego czlonka cale tabory sie ze stodoly rzucaly. wzialem lyk cieplej herbaty "saga", zjadlem lyzke zimnego bigosu ze sloika i podbilem do tej damy. nie zastanwiajac sie dlugo, wykrecilem korki w mieszkaniu i pojechalem do niej na mojej elektrycznej hulajnodze, wszak mieszkala tuz, tuz.

aby zbadac powage tematu, wszedlem w nia tylko tak bardzo delikatnie, zeby jej nie wygrzmocic jak jakis brutal, co to przylazl se poruchac. ruchy frykcyjne ograniczylem do minimum, przysiegam. posuw ograniczylem, byl delikatny niczym wiosenny podmuch wiatru. po moim wielokrotnym orgazmie i niezliczonych ejakulacjach, powiedziala, ze juz chyba dobrze. ze jednak nic jej nie jest. zasnela spokojnie jak sarna, a ja wrocilem do swojej zajebistej codziennosci.

jej partner pojawil sie w koncu w tartaku i znowu rabal drewno tak, ze slyszano o nim w calym powiecie, a ja gram w pokemony. niby zostala z nim, ale do dzisiaj puszcza mi oczka na fejsie.