Wpis z mikrobloga

Serge Lutens - La Couche du Diable
Marka dobrze znana na tagu, więc nie ma się co rozpisywać. Zapach dość nowy, wydany w roku 2019. Zapraszam do dalszej lektury.

W otwarciu mamy iście lutensowski miks syropu na kaszel z różą, coś a'la połączenie Ambre Sultana z Chergui i dodatkiem brudnej, niezbyt słodkiej róży (znalazłem opinię, że jest podobna do tej w La Fille de Berlin). Gdzieś w tle dają o sobie znać drewno i przyprawy. Oud robi cudowną robotę w tle kompozycji. Podano go w bardzo europejski, wytrawny sposób i tylko dodaje mrocznej głębi, nie dominuje zapachu. Po kilkunastu minutach apteczny vibe się uspokaja i chowa za różą, która wraz z labdanum przejmuje pierwszy plan na ~3-4 godziny. Następnie i ona znika, pozostawiając kadzidło z odrobiną korzennej słodyczy, aż do końca trwania zapachu na skórze (kolejne ~3-4h). Ciekawie zachowuje się piżmo w tej kompozycji, nadając jej odrobinę kwasowości w losowych momentach.

Szatańskie leże nie jest demonem projekcji, maksymalnie na długość ramion, na mnie ona "zdycha" po około godzinie. Trwałość sięga 7-8h, głównie bliskoskórnie. Często myślałem, że już się ulotnił, jednak podczas poruszania ciałem dawał o sobie znać.

Christophera Sheldrake zrobił zapach z oklepanych składników (róża + oud, ileż razy to już było grane?), jednak tchnął w niego pierwiastek swojego kunsztu i był w stanie przekuć sztampę w coś, co wyróżnia się spośród wielu podobnych zapachów. Nie przepadam za określeniem "męska róża", ale gdybym musiał się zdecydować na jakiś zapach z tym składnikiem, to właśnie La Couche du Diable byłby moim wyborem nr 1.

Nie wąchałem jeszcze zapachu podobnego do dzisiejszego bohatera, jednak spotkałem się ze zbliżonym ujęciem kadzidła: Tom Ford - Sahara Noir. W obu zapachach ta nuta siedzi gdzieś z tyłu, podbija pierwszy plan, nadaje głębi i dostojności. W ogólnie nie przywołuje kościelnych skojarzeń. Szyk i elegancja.

Typ: oriental, woody
Zapach: 8.5/10
Trwałość: 6.5/10
Projekcja: 5/10
Oryginalność: 7/10
Popularność: 1/10

Podobne zapachy: N/A
Cena: tester - 440PLN/100ml; produkt - 520PLN/50ml

#perfumy #zapachsutanny
fryco - Serge Lutens - La Couche du Diable
Marka dobrze znana na tagu, więc nie ma s...

źródło: comment_1586874214SOg2DLqEmmICOdiggKtN6C.jpg

Pobierz
  • 4
@fryco: jeden z nielicznych Lutensow który mi sie nie podoba. Najmniej Lutensa w tym Lutensie. Zbyt kadzidlano arabski i niczym nie wyróżniajacy się z tłumu podobnych mu perfum. Nie wiem czy nie skłamie jak powiem że to najgorsze perfumy tej marki
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@dr_love: Awww, udało się striggerować dra_miłość () Super, że mamy totalnie rozbieżne opinie. To dobrze świadczy o zapachu. Mnie pomimo początkowej niechęci przekonał do siebie. Nie mam takiego doświadczenia jak Ty, zwłaszcza dotyczącego SL, ale czuję w nim rękę naczelnego nosa tej marki. Widać skóra robi swoje.
@mlodysum: Ciekawa opinia. Nie czułem żadnych owocowych nut podczas testów.