Wpis z mikrobloga

Tak jak wybraliście, na dzisiejszą recenzję wlatuje ćma( Moth od Zoologist).

Zaczynając od marki, muszę podkreślić, że bardzo ową szanuję i chyba każdy przyzna, że wniosła swój duży wkład w sztukę tworzenia perfum niszowych.
Zoologist swoje główne inspiracje czerpie, jak sama nazwa wskazuję ze świata dzikiej natury. Każdemu zapachowi przypisane jest zwierzę, które najlepiej do niego pasuje. Znajdziemy tutaj przeróżne kompozycje - te mniej i bardziej "noszalne", jak również nuty( i ich łączenie) niespotykane nigdzie indziej.
Poznałem niemal wszystkie zapachy tej marki. Niektóre uznałem za ładne( np."Panda"), inne za trudne i wyjątkowo nietypowe( np."Bat" , "T-rex", "Squid"), a jeszcze inne za prawdziwe dzieła sztuki( w mojej opinii "Chameleon" i "Elephant"). Jednakże, jeśli chodzi o opisywany dzisiaj "Moth", nie wiem( i chyba nie chcę wiedzieć) co zainspirowało autora do stworzenia tych perfum.
Jedna rzecz którą musicie pamiętać z tej recenzji to żeby nigdy, pod żadnym pozorem NIE KUPOWAĆ ICH W CIEMNO, ani tym bardziej na prezent; z uwagi na to, że zapach jest bardzo, ale to bardzo specyficzny.
Dodam jeszcze na wstępie, że składniki w tych perfumach diametralnie różnią się od tych samych składników w większości innych perfum( można powiedzieć, że zostały przedstawione w krzywym zwierciadle) przez co ciężko będzie mi dokładnie opisać ww zapach.

Kilka słów o samym zapachu

Kiedy dopiero poznawałem niszowe kompozycje, na półce pewnej perfumerii w Katowicach zauważyłem tytułowe perfumy. Zainteresował mnie pięknie wykonany flakon, rzadko spotykany szaro- brązowy kolor cieczy oraz majestatyczny wizerunek ćmy zdobiący ten flakon (xD).
Zaciekawiony, postanowiłem poznać tajemniczą miksturę i... doznałem szoku. Moth nie był podobny do niczego, co wcześniej znałem. Intensywność zapachu była wręcz ogromna i co istotne, miał on w sobie coś strasznie niepokojącego, nie jestem w stanie określić co to, ale na prawdę dawało o sobie znać. Myślę, że kolor dobrze oddaje zapach tych perfum( oczywiście na tyle, na ile to możliwe; ciężko jest oddać charakter czegoś tak dziwnego. Myślę, że do tego trzebaby wymyśleć nowy, nieznany nikomu do tej pory kolor xD).
No ale bez pie*****nia. Podczas otwarcia jako pierwszą wyczułem pewną nutę animalną, wyjątkowo ciężką i brudną( kouros i antaeus to przy TYM małe, bezalkoholowe piwo xD). Przywodzi ona na myśl właśnie owady, wielka chodowla jakichś owadów- to było moje pierwsze skojarzenie. Intensywny był też miód, który naprawdę różni się od tego który wszyscy znamy.
Ten który pojawia się w "Moth" jest ciężki, smolisty i "Nie nadający się do jedzenia", wręcz zniechęcający. Całkowicie różni się od tego przedstawionego w zapachu "Bee" tej samej marki, który w tym wypadku jest bogaty, bardzo słodki i orientalny. A jeśli już jesteśmy przy tym, zauważyłem, że na fragrantica "Bee" (czyli pszczoła), podany jest jako podobny do "Moth". Według mnie bardzo różnią się od siebie: "Bee" jest oczywiście równie ciężki, ale w przeciwieństwie do "ćmy", nie jest mroczny, przypomina bardziej upalny, duszny dzień na silnie aromatycznej, kwiecistej łące. "Moth" natomiast ukazuje nam obraz ciemnej, niepokojącej polany niedaleko lasu, gdzie w środku nocy mają miejsce zjawiska paranormalne, a wszędzie dookoła latają wielkie wystraszone ćmy (do tego dochodzi jeszcze zapach dymu i spalenizny ale o tym potem). Faktycznie oba zapachy mają pewien wspólny pierwiastek ale jeśli miałbym to zobrazować, najlepszym przykładem będzie malarz który tworzy pewien obraz (wychodzi mu "Bee"), następnie maluje ten sam obraz, jednak po sporej dawce LSD (no i powstaje "Moth").
/Wybaczcie mi te pseudopoetyckie porównania, ale chce wam podkreślić oryginalność oraz totalną "niszowość" omawianych perfum ;)/
Bardzo mocno wyczuwalna jest też nuta czegoś spalonego. Ciężko mi określić co to konkretnie jest, być może jest to stara wolframowa żarówka, lub jakaś lampa naftowa( ćmy lecą do światła, być może to autor miał na myśli).
Czuję również zioła, te z gatunku ciężkich, mrocznych, używanych przez szamanów xd.
Z czasem do głosu dochodzą nuty kwiatowe i dzięki temu zapach lekko się uspokaja.
Parametry tych perfum są wręcz atomowe( naprawdę ciężko było to zmyć) trwałość, jak również i projekcja na najwyższym poziomie - podobnie zresztą jak większość zapachów spod szyldu "Zoologist".

Przechodząc do podsumowania odpowiem na 2 kluczowe pytania dzisiejszej recenzji.

1.Czy "Moth" jest noszalny?
- Według mnie nie jest. Nie wyobrażam sobie osoby noszącej te perfumy na codzień( może poza halloween). Trzeba powiedzieć otwarcie, że nijak pasuje on do przyjemnych, bezpiecznych zapachów i nawet jak na niszę jest wyjątkowo trudny.

2.Czy "Moth" jest wart poznania?
- Z całą pewnością tak. Jak już mówiłem jest ciekawy, tajemniczy i wywołuje emocje, a przecież o to właśnie chodzi w sztuce, do której perfumiarstwo( w szczególności niszowe) jak najbardziej się zalicza.

Jeśli dotrwałeś do tego momentu to serdeczne dzięki za zainteresowanie recenzją, no i klasyczne już: Pozdrowienia!

Podsumowując:
Zapach: przykro mi ale 3/10
Trwałość: 10/10 (ciężko było to zmyć)
Projekcja: 9,5/10
Flakon: 8,5/10
Cena/jakość: 7/10
Cena: jeżeli dobrze pamiętam to ok 700zl za 60ml

#perfumy #perfumy21
youngpablo - Tak jak wybraliście, na dzisiejszą recenzję wlatuje ćma( Moth od Zoologi...

źródło: comment_1586442048MfAOCQPCEwJUqSLX9KghUq.jpg

Pobierz
  • 20
  • Odpowiedz
@youngpablo: Jak możesz krytykować moją ukochaną ćmę? (,)
Moth jest nienoszalny, tylko w sytuacjach w których mamy styczność z innymi ludzmi.
Jeżeli mam ochotę na samotny spacer wieczorem po mieście, to moth jest jak najbardziej noszalny. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@youngpablo: Dodam, że zgadzam się w 90% z Twoim opisem, podobnie go odbieram. Chociaż ja wyczuwam tam jeszcze dziwne gnijące mokre drewno i ohydny zapach jakiejś maści.
Bardzo trafne porównanie do Bee, nie pomyslałem nigdy o Moth w ten sposób ale masz sporo racji.
  • Odpowiedz
kouros i antaeus to przy TYM małe, bezalkoholowe piwo


@youngpablo: Bez przesady, Moth nie jest jakiś mocno zwierzęcy, jest bardzo dobrze poukładanym, dymno-kwiatowym zapachem z ciekawie opracowanym syntetycznym oudem. Ma wiele smaczków i niuansów, które ujawniają się po głębszym poznaniu i rozpracowaniu.

W ogóle nie pojmuję porównywania go do Kourosa czy Antaeusa - te 3 zapachy to są zupełnie różne kategorie - Antaeus to szypr, Kouros to aldehydowy fougere, a Moth
  • Odpowiedz
@kyloe: Siema, nie miałem na myśli, że antek i kouros są z tej samej grupy co Moth (wręcz przeciwnie - wszystkie się znacznie różnią). Wymieniłem je ze względu, że znane są z charakterystycznej animalnej nuty (oczywiście jednej z wielu różnych nut tych kompozycji) i porównałem ją do tej którą czuję w "Moth" przy otwarciu, jednak nie chodziło mi o podobienstwo w samych nutach, a w intensywności.
Oczywiście, że można go nazwać
  • Odpowiedz
@youngpablo: Zgadzam się, aczkolwiek ja przy ocenie noszalności staram sie to robić w miarę obiektywnie, kierując się doświadczeniem a niekoniecznie tylko swoimi odczuciami ( dla mnie na przykład Terralba jest nienoszalnym zapachem ale nie uogólniałbym tego bo to generalnie łatwo noszalne perfumy )

Co do recenzowania i generalnie oceniania perfum kierując się pierwszym wrażeniem, to można się grubo pomylić ( ͡° ͜ʖ ͡°) Ja wiele świetnych perfum,
  • Odpowiedz
@kyloe: Mówiąc szczerze "Bee" mnie nie porwał zbytnio, trochę za bardzo przesłodzony, najbardziej z zoologist podoba mi się chyba "chameleon" i "dragonfly", może jeszcze "panda" i "elephant". Rhino do sprawdzenia jeszcze. Z cięższych "t-rex" uważam za bardzo dobry.

A co powiesz o Beaufort London? Mnie szczerze mówiąc te pozycje które poznałem totalnie zniechęciły do poważnych testów. Pozdrawiam
  • Odpowiedz