Wpis z mikrobloga

- Odpowiedz mi! Do cholery odpowiedz mi, o czym oni mówili!

Rio wpatrywał się w ekran starej Nokii i wklepywał kilka numerów, które znał na pamięć, a następnie przypisywał je pod szybkie wybieranie. Otworzył Hondę pilotem, a następnie otworzył bagażnik, w którym była zgrzewka wody i siatka pełna żywności. Włożył swoją torbę do bagażnika. Rozpiął ją i wygrzebał z dna skórzaną kaburę, w której był Colt. Zważył go w swojej dłoni po czym wyjął i wsunął za pasek spodni, a następnie przykrył czarnym T-shirtem. Wziął butelkę wody i podszedł w kierunku drzwi kierowcy. Spojrzał na Arabelle, która stała w miejscu i patrzyła wściekła na niego.

- W samochodzie ci wszystko wyjaśnię.
- Nigdzie z tobą nie pojadę, dopóki mi nie wyjaśnisz, o co tam #!$%@? chodziło! O czym mówił Christoph!
- Wsiądź do samochodu. – powiedział spokojnie rozglądając się – Odjedźmy stąd jak najszybciej, bo zaraz możemy stąd nie odjechać.
- Najpierw wytłumacz!

Rio zamknął drzwi i westchnął. Podszedł do Arabelle, wziął jej walizkę i wrzucił do bagażnika.

- Wsiadaj, zanim mnie zmusisz, żebym cię wrzucił do samochodu.

Arabelle osłupiała. Nie widział nigdy tak wściekłego Rio i zaczęła się go bać. Przez chwilę wahała się czy jednak nie wsiąść do samochodu. Zmieniła zdanie, odwróciła się i zaczęła iść w kierunku restauracji Christopha. Rio zauważył to.

- Arabelle! Co ty wyprawiasz? – krzyknął w jej kierunku – Wracaj tu natychmiast!

Arabelle zaczęła biec. Rio ruszył za nią, jednak miała nad nim spora przewagę. Dopadła do drzwi i szarpnęła za klamkę, ale drzwi były zamknięte. Zaczęła walić pięścią w drzwi. Rio już prawie dobiegł do niej i chciał ją chwycić, jednak gwałtownie otwarły się drzwi, z których wyszedł jeden z drabów Christopha. Złapał Arabelle za rękę i wciągnął ją do środka. Wyciągnął swojego Desert Eagle i wycelował w Rio, który jednym wprawnym ruchem wyjął swojego Colta. Mężczyźni celowali w siebie w milczeniu mierząc się jednocześnie wzrokiem.

- Odłóż broń Lenny. – Christoph pojawił się w drzwiach, a jego człowiek upuścił broń – Rio, ciebie proszę o to samo. Nie róbmy tutaj błazenady i zachowujmy się jak dorośli.
- Wypuść dziewczynę i znikam. – Rio tym razem celował w Christopha – Nie chcesz, żeby Pedro się zdenerwował, więc proszę cię, to ty nie zachowuj się jak dziecko i wypuść dziewczynę.
- Najpierw odłóż broń, a potem będziemy rozmawiać na ten temat i przestań we mnie celować.
- Dziewczyna. – wycedził Rio – Pokaż ją.

Christoph kiwnął głową. Z wnętrza budynku wyłonił się kolejny człowiek Christopha, który trzymał za nadgarstki Arabelle. Wierzgała i szarpała się bezskutecznie próbując się wyrwać z jego uścisku. Dopiero teraz Rio zauważył, że ma zaklejone usta taśmą klejącą.

- Teraz ją wypuścisz, a ja zapomnę o całej sytuacji. Nie powiem również o tym Pedro. Co ty na to? – zwrócił się do Christopha patrząc mu w oczy – Naprawdę nie chcesz go #!$%@?ć. Wystarczy, że nie odezwę się do jutra, a kolejnego dnia u ciebie będzie pełno jego ludzi. Christoph, proszę nie zmuszaj mnie do tego.

Rio był przerażony. Liczył, że Christoph poczuje respekt przed Pedro. Zdawał sobie też sprawę z tego, że wpływy Pedro w San Francisco nie są zbyt wielkie. Znał jego plany na przerzucenie swoich wszystkich sił na wschodnie wybrzeże i rozpoczęcie tam nowych interesów oraz poszerzenie istniejących rynków.

- Nie strasz mnie proszę twoim szefem, Rio. – Christoph wyglądał na znudzonego – Teraz bierz samochód i #!$%@? do tej meksykańskiej #!$%@?, zanim będę zmuszony wysłać cię w folii. Tymczasem my zabieramy dziewczynę i sami się nią zajmiemy. Lenny, odprowadź naszego gościa do samochodu.

Lenny wycelował w Rio swój pistolet i zaczął iść powolnym krokiem w jego kierunku. Arabelle została wciągnięta do środka, za nimi wszedł Christoph, który zamknął ciężkie, metalowe drzwi z hukiem. Rio dalej mierzył w Lennego, ale wiedział, że ta strzelanina nie przyniesie mu żadnych korzyści i musi wymyśleć coś innego. Podniósł obie dłonie do góry w geście poddania się i zaczął się cofać w kierunku samochodu, cały czas mając na oku człowieka Christopha. Był gotowy w każdej chwili zmienić swoje zdanie i jednak go zastrzelić. Boląca głowa zaczęła o sobie przypominać. Doszedł do samochodu. Lenny zaczął się cofać, zastukał łokciem w drzwi, które się otwarły. Rio wsiadł do samochodu i zaczął uderzać dłońmi w kierownicę.

- #!$%@?! – walił coraz mocniej – Wiedziałem! Wiedziałem! Myśl Rio, myśl!

Jego pierwsza myśl to zadzwonić do Pedro. Wiedział, że to najgorsze co może teraz zrobić, bo nie dostanie żadnej rady, a usłyszy jedynie krótkie – radź sobie! Wyjął telefon i wpisał numer.

- Halo.
- Potrzebuję twojej pomocy w San Francisco. Już. Pamiętaj, wisisz mi przysługę za ostatnią akcję w Atlancie.
- Ile?
- Samochód z pełnym bakiem. Piętnaście magazynków do Colta i jakiś karabin szturmowy z pięcioma magazynkami. Kamizelka kuloodporna i pas taktyczny. Maskę gazową, dwie puszki z gazem łzawiącym i dwa granaty hukowe. Przyda się też ktoś do pomocy.
- Gdzie?
- Hotel Tranqulity.
- Będzie wszystko o co prosisz przed 20.
- Jesteśmy umówieni. – Rio miał się rozłączyć, ale zmienił zdanie – Lauro, tęsknie za tobą.
- Rio, nie teraz. To ostatni raz kiedy ci pomagam.

Po tych słowach kobieta rozłączyła się. Mężczyzna siedział jeszcze kilka chwil z telefonem przy uchu. Zamyślił się i przez chwilę odpłynął w zupełnie inne miejsce. Odwrócił się w lewo i zauważył samochód, w którym siedziało dwóch mężczyzn, którzy bacznie mu się przyglądali. Jeden z nich z podbitym okiem nerwowo odwrócił wzrok, a drugi siedzący za kierownicą wciąż patrzył na niego, a w dłoni trzymał aparat. Rio nie wytrzymał napięcia. Wyszedł z samochodu i uniósł broń, a potem zaczął do nich strzelać. Samochód ruszył z piskiem opon, a Rio wystrzelał cały magazynek, po czym wsiadł do samochodu i ruszył za nimi.

*

- #!$%@?! – krzyknął Baxter trzęsący się ze strachu – Nie spodziewałem się, aż takich emocji.
- Jesteś cały?
- T-t-tak. Chyba tak. – obmacał się i strzepnął szkło ze swoich spodni.
- Jedzie cały czas za nami. – Caster spojrzał w lusterko – Ciężko go będzie zgubić, ale myślę, że jak wjedziemy na stację benzynową nie będzie do nas strzelał. Za dużo ludzi.
- To samo mówiłeś przed chwilą!
- Pomyliłem się.
- Skąd ta pewność, że teraz też nie pomylisz?
- Nie mam pewności. – z głosu Castera nie dało się wyczuć żadnych emocji – Myślę, że zadziałał pod wpływem impulsu.

*

- Laura? To znowu ja. – Rio mówił do telefonu mając na oku samochód, który przed chwilą ostrzelał – Podam ci numer rejestracyjny samochodu, proszę sprawdź mi do kogo należy.
- Rio w co ty się wpakowałeś?
- Za długo by opowiadać.
- Okej, dyktuj Rio.

***
Christoph spojrzał na Arabelle, która siedziała na krześle z rękami przywiązanymi do oparcia. Patrzyła na niego swoimi wielkimi, szmaragdowymi oczami.

- Tak, dwieście kawałków w twardej, europejskiej walucie. Nie, nie sprzedam ci na raty. Przyjedź i sam zobacz. Twoi klienci będą zachwyceni. Sprzątnąłem ją sprzed nosa Pedrowi, który pewnie chciał ją popchnąć dalej na Bliski Wschód. Tak, Dubaj i te sprawy. Masz czas do 21 na zastanowienie się.

Rozłączył się i wycelował swój palec w Arabelle.

- A teraz słuchaj mnie malutka. Masz być grzeczna i dobrze zaprezentować się przed Aivarsem, bo bardzo mi zależy, żeby ubić z nim interes. – obszedł ją dookoła i stanął za nią. Nachylił się do jej ucha – Tak kochanie, Rio wraz ze swoim szefem chcieli cię sprzedać szejkom. A ty głupia myślałaś, ze będziesz opalać się nad basenem w Acapulco. Co prawda będziesz się teraz opalać na basenem i żyć jak królowa, ale w haremie. Zastanawiam się czy nie zrobię sobie jazdy testowej.

#opowiadanie #proza #storyteller
  • 1