Wpis z mikrobloga

@tyrytyty: na bank winiary, tam nawet jak Cię karetką przywiozą, to lepiej mieć swój długopis ze sobą do rejestracji, bo jak odważysz się zapytać, to przewrócą oczami i powiedzą, że nie mają. I #!$%@?. Przy poziomie higieny dogonimy Warszawę w 4 dni.
  • Odpowiedz
@deryt: To dla jakiej grupy i czy w ogóle opłaca się robić zbiorczy zależy od oczekiwanej wartości. Przy dużym prawdopodobieństwie zarażenia nie ma sensu robić testów zbiorczych. Jeśli dla przykładu wśród 8 osób oczekuje się, że tylko jedna jest niezarażona to test wyjdzie pozytywny dla całej grupy, a potem pozytywny dla obu połówek i tak samo dla ćwiartek (czyli par). I tak skończy się na przebadaniu wszystkich, albo prawie wszystkich,
  • Odpowiedz
@naprawtagi:
Tak, założyłem że prawdopodobieństwo że losowy człowiek jest zarażony jest mniejsze niż 1%, bo tak jest z koronawirusem.

Świetne zadanie matematyczne.
Dla prawdopodobieństwa x % podaj optymalną strategię z minimalną wartością oczekiwaną ilości testów.
  • Odpowiedz
@moria Później dzieli się na 2 wszystkich pacjentów i wykonuje znowu badanie każdej grupy. W ten sposób można dalej oszczędzać testy i kasę ale z pewnością nie czas.
  • Odpowiedz
@szuineg: nie tylko tańsze ale o niebo szybsze bo można wykluczyć sporo przypadków na raz (przy założeniu że testy są odpowiednio czułe). W niektórych badaniach (chemicznych, biologicznych) można zbadać kilkaset próbek na raz. A dojście do tego która jest trefna to tylko kwestia dzielenia.
  • Odpowiedz