Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Tl;dr - ktoś ma doświadczenie z niemieckim Urzędem Celnym?

Miałem nieprzyjemności ze strony niemieckich celników, ale może po kolei.

Miałem taką prywatną rocznicę, w sumie nie ważne którą. Postanowiłem z kilkoma kolegami jechać do Holandii w celach "rozrywkowych", powiedzmy że nie chodziło o oglądanie arcydzieł mistrzów malarstwa flamandzkiego. Zapakowaliśmy się do mojego BMW i wyruszyliśmy. Droga do celu - bardzo prosta, bez problemów, polecam każdemu dizla z automatem DSG, najlepiej z wgranym wirusem albo jakimś powerboxem, ani się obejrzeliśmy już byliśmy w Rajchu. Potem prosto do NL, trzeba docenić jaki komfort daje strefa Schengen.

Problem zaczął się przy powrocie, wiadomo o co chodzi, konsumpcja na miejscu nam nie wystarczyła. Zatrzymujemy się gdzieś przy autobanie, typowy niemiecki gasthaus. Koledzy wychodzą, ja jeszcze chłodzę turbinę, patrzę a tu strażnicy celni. Cholera, ja myślałem że celników już nie ma jak znieśli granicę. No ale jak byk pisze "Zollkontrole". Tamci już poszli, zostałem sam z tymi strażnikami celnymi i swoim łamanym niemieckim odpowiadam na ich pytania. Czy jestem właścicielem pojazdu, skąd wracamy, czy przewożę cokolwiek. Coś tam ściemniam, gram raczej takiego skromnego, nic się nie przyznaję, no ale kurde czymś musiałem podpaść, bo jednak postanowili przyjrzeć się mojej BMW razem z... tresowanym labradorem (!). Ten coś tam powąchał, coś szczeknął, zamerdał, ale nic nie wyczuł, a mógł. Dostałem i tak jakieś pouczenie czy coś, zapłaciłem od razu no ale stres do teraz. To było w okolicach Hanoweru, całą drogę powrotną wracaliśmy w milczeniu.

Teraz pytanie - czy taka kontrola ad hoc może mieć jeszcze jakiś ciąg dalszy? Czy już po sprawie i nie ma się czym przejmować?

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: LeVentLeCri
  • 6
@AnonimoweMirkoWyznania: OPie, miałem podobną sytuację i faktycznie to jest lekcja na całe życie. Wziąłem czterech wykiemliczków, co lubią imprezki i łatwo przewidzieć jak to dalej idzie... Czasami wiesz jak trudno oprzeć się pokusom. Karę Ci mogli dać za byle co, zaśmiecanie, złe ustawienie się tą bryką pod Gasthausem, cokolwiek, więc się nie przejmuj... w sumie wiesz jak nas tam lubią...