Aktywne Wpisy
Iudex +303
I'm out. Wrzuciłem wczoraj zdjęcie pięknej kamienicy we #wroclaw, której mur pobazgrano sprayem i post został skasowany przez moderację. Mam wrażenie, że ktoś tu nawet nie rozumie własnego regulaminu. Napisałem co sądzę o takich ludziach, a post poleciał ponieważ zdaniem moderacji jest to "atak personalny".
Po mojemu atak personalny dotyczy KONKRETNEJ osoby. Jeśli moderator wie jaka osoba odpowiada za ten napis na murze, to chętnie się dowiem. A jeśli
Po mojemu atak personalny dotyczy KONKRETNEJ osoby. Jeśli moderator wie jaka osoba odpowiada za ten napis na murze, to chętnie się dowiem. A jeśli
maxciekpl +553
TOMB RAIDER (2013)
UWAGA DŁUGI POST, SUREGUJE JUŻ OTWORZYĆ TEN BROWAR, JAK MATKA SIĘ P-------E, TO ZWALICIE TO (iksde) NA MNIE
O Historii Lary powiedziano już bardzo wiele. Bardzo wiele to nawet chyba mało powiedziane. Jest masa filmów i tekstów na ten temat (polecam bardzo szczegółowe cztery filmy autorstwa arhn.eu), wiemy niemal wszystko co możemy wiedzieć. Samą Larę zna każdy, chyba większość osób mających komputer czy konsolę prawdopodobnie choć raz grał w (BEDE GRAŁ) TOMB RAIDER. Nie ma sensu tego powielać, skupmy się na odsłonie którą mam tu opisać.
Albo nie, chwila moment, czas na wspomnienia z dzieciństwa
Wspomnienia z dzieciństwa
Mój pierwszy kontakt z Larą Croft miałem przy okazji zagrania w czwartą część serii, "The Last Revelation", wydaną 24 listopada 1999 roku. Miałem wtedy dwa lata więc jak możecie się domyśleć, już wtedy byłem doskonale zaznajomiony z obsługą komputera. N-----------m w Tomb Raidera całymi dniami, no bo może robić dwuletnie dziecko? N---------ć w Tomb Raidera całymi dniami, normalne.
No dobra, nie pamiętam co robiłem jak miałem dwa lata (oprócz rujnowania życia moim rodzicom, tego akurat jestem pewny), ale pierwszy raz w "The Last Revelation" grałem mając 7 lat. Grę dostałem w jakimś clicku czy innej gazetce z grą. Zainstalowałem i... Nie grałem w to, bo było jakieś dziwne i skomplikowane. Dużo się skakało, mało strzelało, bez sensu. Głupie jakieś. Ach gdybym mógł cofnąć się w czasie, to cofnąłbym się w czasie, z-----ł samemu sobie w cymbał, kazał grać dalej choćbym miał to robić na siłę. Kazałbym też tą płytkę schować w takim miejscu żebym mógł ją później znaleźć. Niestety jak już się domyśliliście (bo wierzę w wasz intelekt i zdolność do przewidywania pewnych zdarzeń) tak się nie stało, płytka przepadła.
Kolejnym Tomb Raiderem na którego wpadłem był "The Angel Of Darkness". Cóż, tu już winy na siebie przyjąć nie mogę choćbym chciał, mogę sobie jedynie pogratulować wytrwałości, bo przeszedłem to truchło od początku do końca. Może kiedyś dodam wpis o tym tragicznym tworze i jego smutnej historii, na razie musicie tylko wiedzieć, że to cholernie zła gra i najgorszy Tomb Raider w historii.
Gdy jakoś doszedłem po siebie po "The Angel Of Darkness" dostałem (chyba na Mikołajki od mamy) "Tomb Raider: Legend". Miałem wtedy jakoś z 10 lat i byłem oczarowany. Przeszedłem Legend jakieś 5 razy, dzięki tej części zacząłem interesować się grami z serii. Pewnie przeszedłbym ją jeszcze 5 razy, gdyby nie fakt, że komuś tą grę pożyczyłem i KTOŚ MI K---A JEJ NIE ODDAŁ.
Później było świetne Anniversary które mam na kompie do dziś, równie świetne Underworld i... Nic. Cisza. Renoma pani Croft nieco przygasła, głównie przez "Uncharted" a już szczególnie przez "Uncharted 2: Among Thieves" które w temacie przygodowych gier akcji pozamiatało kompletnie. Niestety Uncharted jest ekskluzywną serią gier dla konsol Sony, a ja wtedy miałem tylko peceta. Później nabyłem Xboxa 360 (chociaż byłem bardzo blisko kupienia PS3, zaważyło o tym 15 minut) i to tam ograłem opisywanego tu Tomb Raidera. Uncharted 2 też w końcu ograłem, ale z pomocą mojego serdecznego przyjaciela i jego PS3.
Reset
W tamtych czasach, gdy byłem młodym człowiekiem, główną wiedzę na temat gier czerpałem z cdaction lub innych gamingowych (wtedy nawet nie było jeszcze takiego słowa) gazetek. I tak kiedyś czytam sobie cdaction, i nagle co ja widzę? Zapowiedź "Tomb Raider". Gra opisywana jako restart serii (warto pamiętać, że w roku 2012 rebooty gier nie były jeszcze zbyt popularne), totalny survival gdzie musimy jeść, opatrywać rany, polować i tak dalej. No byłem zachwycony, redaktor cdaction też. Później okaże się, że zbyt wiele z tego konceptu nie zostało ale paradoksalnie nie zaszkodziło to grze. Czytając tą gazetkę przysięgałem sobie, że w to zagram. Muszę i koniec.
Pojawiły się świetne trailery, wypowiedzi deweloperów, i g---t. No tak prawie. O co chodzi?
Otóż w wywiadzie dla "Kotaku" producent wykonawczy, Ron Rosenberg opowiadał, że gra będzie dużo dojrzalsza i bardzo brutalna. Rzekomo miał też powiedzieć, że ktoś będzie Larę próbował zgwałcić. I oczywiście się zaczęło "Ło Jezu, ło matko, jakie te gry są złe i zdeprawowane, Columbine to przecież tylko i wyłącznie przez Dooma i Marilyna Mansona" i inne takie starcze p---------a.
Aferę rozdmuchał (a jakże) brytyjski "The Guardian". Naturalnie okazało się, że całą sprawę można o kant d--y potłuc. Na oficjalnej stronie Tomb Raidera pojawiło się oświadczenie, o fantastycznym odbiorze gry na E3, i że Rosenberg nieco się zapędził. Wspomniana scena pojawia się w pierwszym trailerze i chodzi o pierwszy raz gdy Lara zmuszona jest zabić drugiego człowieka.
Cóż, teoretycznie można tej próby gwałtu się w tej scenie doszukać.
UWAGA SPOILER
.
.
.
.
.
.
.
.
Oczywiście nie ma mowy o jakimś zrywaniu z niej ubrań czy innych takich czynnościach. Bardziej mamy do czynienia z zachowaniem obleśnego wujka, jakieś chamskie dotykanie czy podszczypywanie i tyle. Nie żeby obleśny wujek był czymś lepszym niż zdzieranie ubrań, po prostu chodzi mi o przesadzone reakcje.
Moim zdaniem scena jest przykra, głównie ze względu na naprawdę świetny i dramatyczny voice acting Lary (no i tematykę naturalne), ale uważam również, iż słusznie się stało, że znalazła się w tytule. Gry wideo to tak samo poważne medium jak filmy czy literatura, też mogą i powinny opowiadać o tematach trudnych i niewygodnych. Nie udawajmy, że to lata 80, gry to już nie tylko skakanie po żółwiach i grzybach, po prostu trzeba zrobić to dobrze.
Tomb Raider wychodzi 5 marca 2013 roku, reklamowany (fajnym) sloganem "Survivior Is Born". Jakoś dwa - trzy miesiące później nabywam Xboxa 360 a niemal wraz z nim, wspomniany reboot serii. Zanim jeszcze kupiłem konsolę, okazało się, że to gra fenomenalna, jedna z najlepszych w całej serii a może nawet i najlepsza w ogóle. Nie bez wad, ale naprawdę malutkich, zalety zdecydowanie dominowały.
Więc włożyłem płytę w napęd odpalam i... Bardzo fajne menu główne i przyjemna muzyka. Ale porozmawiajmy o co w ogóle w tej grze chodzi.
Jeb, bum, trach
Lara ma 21 lat, jest studentką archeologii. Wraz z załogą statku "Endurance" próbuje odnaleźć zaginione królestwo "Yamatai". Wyruszają (za sugestią Lary) do położonego na wschód od Japonii "Smoczego Trójkąta" a tam dzieją się rzeczy przeróżne. Sztorm jak s-------n, statek dosłownie rozpada sie na dwie części. Lara musi się ewakuować. I tak się dzieje (choć w nieco inny sposób niż chciała to zrobić). Wpada do wody i jako, że pływanie podczas sztormu może być nieco męczące, dociera na ląd ledwo żywa. Stamtąd, ciosem w rympał wita ją sympatyczny tubylec i wlecze ją do swojego domostwa (jaskini) a później wiąże i wiesza pod sufitem. Pierwszą rzeczą w grze jaką musimy zrobić jest uwolnienie się. I gdy już podpalimy Larę (no bardziej liny żeby móc się uwolnić), to spadamy z dużej wysokości w dół, a tam...
Torture porn
Gra jest brutalna, żadna inna część serii pod tym względem nawet nie zbliża się do tej odsłony. Chyba tylko "Legend" i "Underworld" dostały klasyfikację PEGI 16 i właściwe nie mam pojęcia dlaczego, zasłużyły raczej na PEGI 12. Ale zdecydowanie nie tutaj. Momentami dosłownie taplamy się i pływamy w ludzkich szczątkach i krwi. Ale rzeczą bardziej niezwykłą jest to, jak Lara jest tu gnojona.
W różnych recenzjach dosyć często pojawiało się wyrażenie "torture porn". I moim zdaniem jest to określenie nieco przesadzone, ale jestem w stanie zrozumieć dlaczego niektórzy co bardziej wrażliwi takich słów używali. Dosłownie w piątej minucie gry drut przebija jej brzuch. Jesteśmy zmuszeni to oglądać i drut sobie wyrwać (co jest raczej kiepskim pomysłem, bo w ten sposób Lara znacznie zwiększa swoje szanse na wykrwawienie, no ale spróbujmy wytłumaczyć to szokiem). Wielokrotnie oglądamy przeróżne mniej i bardziej makabryczne urazy których biedaczka doznaje. Naturalnie kamera skrupulatnie je śledzi i szczegółowo pokazuje. Warto nadmienić, że samych animacji śmierci jest chyba z pięćdziesiąt, wszystkie naprawdę straszne. Może jestem wrażliwy ale oglądanie biednej dziewczyny łamiącej sobie kark na ostrych skałach czy przebijanej włócznią naprawdę sprawiało mi fizyczny ból. I rozumiem taki sposób ukazania horroru w jakim się znalazła, ale miejscami zakrawa to o groteskowość.
Grafika jak na swoje czasy wyglądała świetnie, animacje również a voice acting jest cholernie przekonujący (miejscami naprawdę bolesny) co jeszcze bardziej pogłębiało realizm tych wszystkich jej cierpień. Grając pierwszy raz (dotychczas przeszedłem grę 8 razy) krzywiłem się w naprawdę wielu miejscach. To zdecydowanie nie jest gra dla wrażliwych osób.
J---a w tropikach
Jak już zdążyliście zauważyć, Lara jest w niemałych kłopotach. Próbuje przetrwać w miejscu gdzie wszystko chce ją zabić, nie mając przy tym (jeszcze) żadnego doświadczenia w miejscach gdzie wszystko chce ją zabić. No generalnie p--------e. Ale przecież nie usiądzie pod skałą i nie zacznie płakać (no dobra, akurat właśnie to robi, ale tylko na chwilę), musi działać a my mamy jej w tym pomóc.
Mechanicznie, jest to klasyczny Tomb Raider. Dużo skaczemy, wspinamy się, biegamy i później sporo strzelamy. Na tym polu nie ma jakichś większych rewolucji.
Ale mamy kilka nowych dla serii rzeczy.
Najpierw weźmy pod uwagę strzelanie i b--ń. To oczywiście nie jest to nowością dla serii ale realizacja zupełnie inna. Otóż w poprzednich odsłonach najczęściej używaliśmy dwóch pistoletów (wzorowanych na HK USP Match żeby być konkretnym) i skakaliśmy niczym małpy wokół próbujących ustrzelić nas przeciwników robiąc salta, przewroty i inne cuda. Tomb Raider (2013) kompletnie zrywa z tym wizerunkiem. Najczęściej chowamy się za osłonami i stamtąd prowadzimy ogień. Ale warto nadmienić, że to nie jest typowy system osłon jak w Gears Of War czy większości innych współczesnych gier. Nie przyklejamy się do osłony, a przykucamy (?) przy niej. Właściwie Lara robi to automatycznie, bo wynika to z kolejnej nowej mechaniki.
Otóż w momencie zagrożenia, Lara automatycznie przechodzi w "tryb bojowy" (??). Lara przyjmuje półprzykuc (???), porusza się ciszej i sama, bez naszej ingerencji wyjmuje b--ń. Często robi to zanim w ogóle zauważymy przeciwnika, co nieco wcześniej pozwala nam się przygotować do starcia. Jeżeli Lara się wyprostuje i przyjmie normalną, swobodną pozycję, to znaczy, że na razie jesteśmy bezpieczni. Gra mocno promuje podejście skradankowe i mi się to bardzo podoba.
Przeciwnicy są niegłupi potrafią nas flankować czy w razie bliskiego kontaktu atakować wręcz.
Naszą bohaterkę możemy też ulepszać. Zdobywamy punkty i możemy je wykorzystać na ulepszenia typu lepsze uniki, egzekucje wrogów, łatwiejsze dostrzeganie surowców itp. Takie drzewko rozwoju bez drzewka, dosyć klasyczna sprawa.
Ofiary wojny
Więc mamy dżunglę/lasy. Mamy góry, mamy bunkry (i jest zajebiście) mamy opuszczone i zniszczone bazy wojskowe. Krypty, tunele, maszty radiowe oraz skaliste plaże. Nawet śnieg się pojawia. Ogólnie, wyspa jest nafaszerowana pozostałościami po drugowojennej Japońskiej okupacji. Wszelkim sprzętem, samochodami, działami, martwymi Japończykami, wspominanymi bunkrami, i tak dalej. Na nudę narzekać nie możemy, otoczenie jest bardzo różnorodne a jednocześnie spójne. Wszystko ładnie do siebie pasuje, często jedno z drugiego wynika.
Gra jest liniowa, mamy jedną, właściwą drogę, choć możemy w dowolnym czasie wracać do poprzednich obozów (czyli takich punktów kontrolnych / miejsc gdzie możemy ulepszyć b--ń czy odpocząć) i eksplorować wyspę czy zająć się zadaniami pobocznymi
Skoro ustaliliśmy gdzie jesteśmy, to
ustalmy co robimy. No generalne to próbujemy przetrwać i spotkać (a później uratować) resztę załogi "Endurance" (statek z któregoś musieliśmy uciekać). Więc skaczemy, wspinamy się i strzelamy. Rebootowi bliżej do Uncharted niż do starszych części serii, ale w pozytywny sposób. To nie jest głupia kalka, fabułę śledzi się bardzo przyjemnie, ciekawi nas co będzie dalej, jak z tego wszystkiego wyjdziemy. Główny wątek zajmuje jakieś 10 - 15 godzin, mamy też aktywności poboczne, trochę znajdziek i... Grobowce. Mamy grobowce w grze która w tytule ma słowo grobowiec. Wydaje się logiczne, tylko, że nie. Tych grobowców wcale nie mamy tak dużo.
Raz, że są to aktywności poboczne. Nie musimy ukończyć żadnego aby ukończyć główny wątek.
Dwa, są to zagadki środowiskowe, trochę jak w starych częściach, ale dużo prostsze. Było trochę narzekań, że grobowce są zwyczajnie zbyt proste, i że powinno być ich więcej. Są całkiem przyjemne, ale dopiero w kolejnych dwóch częściach (a szczególnie w ostatniej) rozwinięto ich potencjał. Więc warto odnotować, że są.
Łowca jeleni
Grę zapowiadano jako survival z krwi i kości. No zdecydowanie tak nie jest. Owszem, zmagania Lary survivalem nazwać można, ale w mechanice praktycznie nic z tego nie zostało. Mamy prosty crafting, możliwość ulepszania broni i sprzętów, możemy też polować i zbierać surowce. Właściwie, musimy tylko zbierać surowce żeby craftować ulepszenia dla broni, polowania są zupełnie opcjonalne. Nie ma żadnych mechanik głodu czy zmęczenia, nie musimy nic pić czy jeść. Czy to dobrze czy źle odpowiedzcie sobie sami, jeden rabin powie tak a drugi tak.
Przyczepić się można do kilku rzeczy. Pierwsza, to rzecz którą często tej odsłonie zarzucano. Mianowicie, jest to "dysonans ludonarracyjny". Jeżeli zastanawiacie się co to k---a w ogóle znaczy, to śpieszę z pomocą. Znaczy to tyle, że początkowo Lara jest smutna i zagubiona, płacze, nie wie co ma robić żeby przetrwać. Gdy musi zabić pierwszy raz w swoim życiu (ofiarą jest jelonek), jest bardzo smutna i przeprasza swoją ofiarę (której k---a ze strzałą w bebechach już raczej wszystko jedno), że musi ją dokończyć i zjeść. Gdy (jakieś 5 minut później) zabija człowieka po raz pierwszy, podobnie, jest zszokowana, przechodzi załamanie nerwowe, płacze i tak dalej. Ale już 30 sekund później zabija 15 wrogów, jakieś 15 minut później staje się urodzonym mordercą wyrzynającym setki wrogów. Scenariusz przedstawia Larę jako zaszczutą, delikatna dziewczynę, ale gra zachęca do eliminowania wrogów poprzez wbijanie im czekana w mózg (serio, możemy tak zrobić). Ukazanie takiej przemiany to kapitalny pomysł, ale zrobiono to zdecydowanie zbyt szybko przez co wypada to trochę komicznie i niespójnie, sztucznie.
Nieco zawodzi mechanika strzelania. Ja wiem, że to nie Max Payne, ale skoro już tak dużo broni używamy, to strzelanie mogłoby być nieco lepsze. Problem w tym, że sam nie potrafię określić co jest nie tak. B--ń ma solidny odrzut, dźwięk wystrzałów jest przekonujący, ale jest coś w tym delikatnie odrzucającego. Tylko kurde nie do końca potrafię powiedzieć co. Być może tylko mi to nie pasuje, więc możecie to kompletne zignorować, spróbujcie sami.
Za to wspomnieć trzeba o łuku. To właśnie reboot spowodował nagły boom na łuki w grach. Używanie go sprawia kupę frajdy.
Zobacz śwagier, jest piękny, it's beautiful
Graficznie, w roku 2012 Tomb Raider powalał. Był wspaniały, myślę, że można powiedzieć, iż wtedy gwarantował opad szczęki. Moim skromnym zdaniem, nadal trzyma się świetnie. Nie robi już aż takiego wrażenia, ale nadal ma sporo do zaoferowania.
Otoczenie (szczególnie dżungla/las) wygląda super, efekty pogodowe pokroju deszczu czy silnego wiatru wyglądają realistyczne. Ogólnie widoczki są bardzo ładne, można sobie przystanąć i poobserwować, bo jest co. Ciężko mi jakoś wyróżnić konkretne aspekty, bo wszystko ładne jest w równy sposób (jeszcze piękniej wygląda wersja "Definitive Edition" wydana na PS4/XONE)
Model Lary wygląda dużo realistycznej niż te z poprzednich odsłon, w miarę upływu gry dziewczyna wygląda coraz gorzej, mamy coraz więcej ran czy blizn (motyw podpatrzony z serii Batman: Arkham).
Lara zauważalnie się brudzi. I gdy wejdziemy do wody, to bohaterka będzie czystsza. Gdy nasza h-----a (hehe, żart słowny, rozumiecie? Beka k---a) wpadnie do wody, po wyjściu z niej wyciśnie i poprawi sobie włosy. Generalne włosy są tu dosyć istotne. Gra promowana była technologią "TressFX" która miała za zadanie realistyczną symulację włosów. I radzi sobie nieźle, jej fryzura bardzo ładnie reaguje na nasze obecne położenie, przykładowo gdy wisimy głową w dół, kucyk (ten z włosów a nie mały konik) Lary realistycznie zwisa w dół. W dzisiejszych czasach raczej nie zrobi to na nikim ogromnego wrażenia, ale wtedy wrażenie robić mogło.
Jedną z ładniejszych rzeczy w grze, to animacje. Są fantastyczne, cudownie płynne. Lara porusza się naprawdę "gładko" i realistycznie, czasami potrafi sie potknąć, odgarnia gałęzie wpadające jej na twarz, zasłania się rękami gdy jest blisko ognia, nawet trzęsie się gdy jest jej zimno (choć raczej w konkretnych miejscach). Jej wspinanie się nie ma nic wspólnego ze starą Larą która podróż w górę potrafiła zakończyć półsaltem z krawędzi. Tu Lara jest dosyć niezgrabna, czasami jakaś skała wymsknię się jej z pod ręki i musimy utrzymać się na jednej ręce (jeżeli nie wciśniemy odpowiedniego przycisku może spaść), lądowania częściej zalicza na plecach, dupie czy twarzy a nie saltem i równym przewrotem jak to drzewiej bywało.
Gra ma niemal 7 lat a nie za bardzo potrafię wymienić jakichś istotnych wad graficznych, po za oczywistym, delikatnym ogólnym "zestarzeniem się" tejże. Można dziś Tomb Raidera zainstalować i grafika nadal może się bardzo podobać.
Jeszce na szybko o oprawie dźwiękowej. Jak już wspomniałem, Lara to absolutne mistrzostwo, Camilla Luddington odwaliła kawał świetnej roboty. Gdy Lara płacze czy jest zrozpaczona, naprawdę to widać i słychać, gdy jest wściekła lub czuje ból, możemy poczuć to razem z nią. Kapitalna robota.
Wypadałoby jeszcze wspomnieć o polskim dubbingu i... Karolina Gorczyca radzi sobie nienajgorzej. Miejscami jest nieco zbyt "teatralna" ale jak na standardy polskiego dubbingu to jest cakiem nieźle.
Wypada jeszcze wspomnieć o muzyce, która podczas rozgrywki najczęściej jest subtelna. Na szczególną uwagę zasługują główny motyw oraz utwór po prologu, gdy wychodzimy z jaskini i pierwszy raz widzimy widok z wyspy. W grze nawet pojawia się motyw muzyczny z pierwszej części gry (bardziej w formie easter egga). Generalnie muzyka jest bardzo spoko, pasuje do gry i to chyba jest najważniejsze.
Odgłosy konających wrogów są odpowiednio "bolesne", rozmawiają ze sobą (ujawniając fakt, że to też ludzie próbujący z tej wyspy wydostać się za wszelką cenę), wściekli krzyczą gdy zabijemy ich towarzyszy czy z niedowierzaniem pytają siebie jak to możliwe, że nastolatka morduje każdego na swojej drodze (dobre pytanie).
Odgłosy szumiących drzew, padającego deszczu czy wiejącego wiatru (szczególnie w słuchawkach) robi ogromne wrażenie. Sound design na ogromny plus.
A, no i jest tryb multiplayer. I tyle. Naprawdę, nie warto na to marnować czasu, zwyczajnie nie powinien się w tej grze znaleźć.
Survivior Is Born
Gra uzyskała fantastyczne oceny na poziomie 9/10 - 9,5/10 czy 85 - 90%, została najlepiej sprzedającą się grą z całej serii (listopad 2017 - 11 milionów kopii, wydaje mi się, że do 2019 liczba dobiła do 13 albo 14 milionów). Reboot rozpoczął całą nową, fantastyczną trylogię i przywrócił Larę na tron (albo przynajmniej postawił obok Nathana Drake'a). Dla mnie, trio "Tomb Raider", "Rise Of The Tomb Raider" i "Shadow Of The Tomb Raider" to jedne z ulubionych i najważniejszych dla mnie gier ever. Każdą część przechodziłem (i jeszcze przejdę) wielokrotnie i żadna mi się nie znudziła. Podejrzewam nawet, że raczej nigdy mi się nie znudzą, za każdym razem przygody Lary przeżywam niemal jak za pierwszym razem. Powiem więcej, osobiście "trylogię ocalonej" stawiam
Generalnie z większością się zgadzam, szczególnie z tym, że mogliby tą przemianę Lary spowolnić. To było naprawdę idiotyczne, że najpierw płakała i żaliła się, bo zabiła jednego faceta w samoobronie, a chwilę później wyrżnęła pół wyspy i totalnie zero komentarza.
Nie odbieram