Wpis z mikrobloga

#anime #animedyskusja

Aragne no Mushikago

albo

Aragne: Sign of Vermillion

Dla odmiany od staroci teraz świeże (jak na mnie) mięsko.

Dzisiaj tytuł z gatunku widział to tylko autor i jego rodzina. Prawdopodobnie była to też tylko część rodziny, bo na pewno mocno pokłócił się z tymi, którzy nie chcieli tego oglądać. Tak czy siak, 47 like na oficjalnym facebookowym koncie filmu może przemówić do wyobraźni. Mimo wszystko jednak jestem pod niemałym wrażeniem. Zaimponowało mi, że autorowi udało się wydać takiego kasztana na BD xD Doszukałem się też informacji, że ten film leciał podobno w kinach, ale jestem mocno sceptycznie do nich nastawiony.

Tytuł jest dziełem jednego człowieka, Saku Sakamoto. Odpowiedzialny jest on za absolutnie wszystko co oglądamy na ekranie, od konceptu i reżyserii po animację i dźwięk. Jedyną osobą, która oprócz niego maczała w tym palce jest producent Osamu Fukutani. Do autora nie mam żadnych pretensji, w końcu tworzył dzieło swojego życia. Ale producent powinien dostać po ryju. Zamiast położyć rękę na jego ramieniu, powiedzieć "Czas przestać" i zabrać go na wódkę, by trzymając w objęciach pozwolić mu się wypłakać, nie zrobił nic by zatrzymać tę katastrofę.

Aragne jest horrorem wielowymiarowym. Horrorem z natury konceptu - film opowiada historię młodej Rin, regularnie zażywającej jakieś prochy(może Aviomarin?), szukającej budżetowego mieszkania. Niestety wraz z niskim czynszem w pakiecie dostaje trochę robactwa i niewygodnych sąsiadów. O aspekcie fabularnym więcej nie mówmy, nie chciałbym się bardziej w to bagno zagłębiać xD

Jest też horrorem wizualnym. CGI reprezentuje poziom wydanej bodajże w 2003 roku gry Unreal Tournament, nota bene, bardzo miodnej, polecam fanom klasyków. Całość przyozdobiona jest efektami graficznymi, których realizację można osiągnąć po dwóch tygodniach przyłożenia się do tutoriali w Adobe Effects. Animacja ma przeciętnie gdzieś pomiędzy zawrotnymi 6 i 8 klatkami animacji na sekundę, co niestety nie zawsze jesteśmy w stanie docenić albowiem zdarza się, że wypowiedź postaci zrealizowana jest przy pomocy dwóch naprzemiennych klatek. Bardzo ważną sprawą jest też zażyć przed seansem wspomniany wcześniej Aviomarin. Autor postanowił niedoskonałości wizualne tuszować trzęsąca się kamerą. Ponieważ znajdzie się co nieco do przypudrowania, to co widzimy przed sobą żywcem przypomina rozmazane widoki zza szyby Autosanu H9-21 kursującego przez dziurawe drogi Nowosądeckich wsi.

Za obejrzenie tego w całości należy mi się jakaś nagroda. Konto do wpłat podam na prv.
Zapraszam też do seansu trailera ( ͡° ͜ʖ ͡° )*:
  • Odpowiedz