Wpis z mikrobloga

#swiadectwoprawdy
Trafiłem kiedyś na oddział do szpitala Szczecin-Zdunowo, gdzie pracował prof. Tomasz Grodzki, dziś Marszałek Senatu. Zapłaciłem 500 zł łapówki za to, by pan profesor ranę pooperacyjną elegancko zaszył szwem kosmetycznym. No wiecie, tak żebym nie wyglądał potem jak Frankenstein. Jednak to nie wszystko, co pamiętam z tamtego okresu. Z intensywnej terapii trafiłem na salę wieloosobową z innymi pacjentami po operacjach. Przebywałem tam jeszcze kilka tygodni. W trakcie mojego pobytu zaprzyjaźniłem się z kilkoma pacjentami chodząc alejami parku położonego przy szpitalu. Rozmawialiśmy wówczas o różnych rzeczach. Pamiętam takiego młodego chłopaka, 22–24 lata, zapamiętałem go bardzo dobrze, bo podczas jednej z wizyt tuż po zabiegu wzbudził w nas wesołość. Pokazywaliśmy lekarzom swoje rany na klatce piersiowej, a on w pewnym momencie ściągnął spodnie od piżamy. Jak się okazało, miał operowany zrośnięty napletek! Mówił, że chce się żenić i stąd ta operacja... To byłe zrozumiałe. Zdziwiło nas jednak to, że trafił na oddział, na którym leczono przecież… płuca. Haha. Ten młody chłopak mówił, że wcześniej był w prywatnym gabinecie doktora Grodzkiego, który powiedział, że podejmie się operacji. I tak też się stało.

#pasta #grodzki #senat #tvp #pis
  • Odpowiedz