Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Cześć, piszę ten post w dwóch celach. Pierwszym powodem jest chęć podziękowania za ogromną pomoc, jakiej udzielił mi pewien człowiek, a drugim celem jest opowiedzenie Wam, jak wygląda życie przegrywa wsród mega wygrywów oraz o tym, jak prawie wyszedłem z długoletniego #!$%@?. Może być długo, ale ta historia zasługuje na o wiele więcej i nie jest w żaden sposób koloryzowana, mimo, że momentami może tak się wydawać.

Zacznę o sobie, jestem 27 letnim przegrywem, 169 cm wzrostu, zakola jak stąd do Kaukazu, ostatnią dziewczynę miałem w podstawówce, co mogę uznać za swój największy życiowy sukces, do tego praca za 2500 i gierki ponad wszystko. Jedyne co mnie wyróżnia od kolegów z pot tagu #przegryw, to fakt, że mam całkiem zgraną paczkę znajomych, którzy są kompletnym przeciwieństwem mnie. I ta historia będzie o jednym z moich przyjaciół.

Poznaliśmy się w gimnazjum, na wspólnej wycieczce szkolnej. Były to domki tak blisko położone, że można było praktycznie przechodzić przez okna między nimi. Ja miałem domek oczywiście z trzema największymi spierdoxami, a obok nas był domek największych gitów. Co wieczór odbywały się tam imprezy, przychodziły Julki, #!$%@? muzyką, więc codziennie gadaliśmy w domku, jacy to oni #!$%@? nie są i jak można się tak zachowywać. Któregoś dnia budzi mnie głośne pukanie w okno przy moim łóżku. Wstaję #!$%@?, a tam jeden z nich wali w okno kijem od szczotki. Otwieram i pytam o co chodzi, a on mi mówi, że mają nalot nauczycielki i czy przekitramy mu flaszki, bo on akurat zwinął ze wszystkim do kibla i nie ma gdzie tu ukryć. Jeszcze zaspany się zgodziłem i jak te flaszki wziąłem to zaczęliśmy płakać wszyscy w pokoju, że to przypał, zaraz nas wyrzucą ze szkoły. Oczywiście żadna z nauczycielek nie przyszła, bo dobrze wiedziała, że takie przegrywy jak my nic nie odjebią xD. Następnego dnia przyszedł po te flaszki Artur, z domku obok i tak nasza znajomość się zaczęła. Artur w ramach podziękowania zaprosił nas na imprezę do siebie w domku, na którą z naszego domku poszedłem tylko ja. #!$%@? pierwszy raz zobaczyłem jak wygląda życie. Nie była to żadna orgia, słoneczko, ani nic chorego. Po prostu pierwszy raz w życiu widziałem ludzi, którzy cieszą się przebywaniem wśród innych osób, ludzi wesołych, niepanikujących przy dziewczynach. Jakbym był normalny to nawet może bym ogarnął jakąś Julkę, no ale ja nie o tym xD
Wróciliśmy z wycieczki, nasz kontakt wyglądał tak, że mówiliśmy sobie siema na korytarzu i tyle, ale przez pojawienie się na tej imprezie moje akcje jakoś tak wzrosły i z przegrywa do gnębienia stałem się tym niewidocznym.

Poszedłem do liceum i moja pierwsza klasa polegała na chodzeniu do szkoły i graniu w gierki. Pewnego wieczoru grałem sobie w csa i na serwerze pojawił się znajomy głos. To był właśnie Artur. Napisałem do niego, on mnie pamiętał i tak sobie graliśmy razem na jednym serwerze i coś tam gadaliśmy pomiędzy rundami od czasu do czasu. Okazało się, że idzie do tego samego liceum co ja i czy nie wprowadziłbym go tam i przedstawił paru ludziom. Ja spierdox z dwójką kolegów z kółka informatycznego powiedziałem, że jasne xD Przyszedł wrzesień i ja bardziej niż szkoły, bałem się, że wyjdę na #!$%@? w oczach Artura. Jakoś to przeszło, zresztą po fajce w kublu on miał już 10x więcej znajomych ode mnie.

Pewnego razu zaprosił mnie na imprezę. Poszedłem tam i tak o to znalazłem się wśród Julek i Oskarków. Po godzinie podpierania ścian i udawania dobrej zabawy postanowiłem po angielsku #!$%@?ć jak to na przegrywa przystało. Prawie się udało, ale Artur złapał mnie przy wyjściu i namówił do zostania. Polał mi wódki i przedstawił jego paczce. Okazało się, że Artur ma 5-6 naprawdę dobrych kolegów, których scala bliska znajomość z nim, a cała reszta tzn. dupy i reszta gości to tylko dodatek. Tak się złożyło, że całe liceum przeimprezowałem z nimi i można powiedzieć, że byłem ich częścią.

Kim teraz jest Artur?

Artur jest teraz człowiekiem prowadzącym kilka firm, ile tego nie wie nikt poza nim.
Dlaczego?
Bo od zawsze było w nim coś, co budziło ogromny szacunek wszystkich. Skromność.
Już od liceum było wiadomo, że jego rodzice mają kupę hajsu i są cholernie wpływowi. Widać to było po jego mieszkaniu, w którym przeimprezowaliśmy całe liceum czy apartamencie, w którym zamieszkał po wyprowadzce od rodziców. Widać było po jego aucie, które było lepsze niż przeciętnego Kowalskiego, do tego nowe z salonu, co jest raczej odstępstwem w drugiej klasie liceum. Artur nigdy się tym nie obnosił, a wręcz się tego wstydził. Nigdy nie odpowiadał wprost na zarobki swoje czy swoich rodziców, nigdy nie chwalił się niczym, mimo, że zawsze miał najnowszego iphona, najlepszy komputer. Nie nosił nigdy ubrań z wielkimi logami, chociaż było widać, że ma parę kafli na sobie.
Przez fakt, że nigdy nie chwalił się swoim bogactwem, pierwszym tematem, który się pojawiał, było to ile on ma hajsu xD
Zawsze było wiadomo, że Artur ma fajne zegarki, jak pytałeś ile kosztował, nigdy nie powiedział, że więcej niż 1000 zł. Aż któregoś dnia nie pojawił się na imprezie ktoś, kto znał się na zegarkach i okazało się, że jego sikor jest więcej wart niż domy większości z nas xD Od tamtej pory Artur nigdy nie pokazał się poza bliższym towarzystwem w czymś droższym niż Festina xD
Kiedyś był akurat w moich okolicach i potrzebował wydrukować jakieś papiery i zadzwonił do mnie, czy bym mu nie wydrukował. Wydrukowałem mu i schodzę na dół, aby mu dać, a on podjeżdża czarnym Ferrari. Zajarany jak cholera mówię, że o #!$%@?, zajebista i czemu się nie chwali, że nową furę kupił. On mówi "niee, już pół roku ją mam". Mówię #!$%@?, że przychodzę do niego pić co tydzień i nic nie wiem i, że jakbym ja sobie kupił ferrari, to wiedziałby o tym każdy i z mirko włącznie xD Mówi, że jakoś tak nie chciał się chwalić.

Przejdę teraz do tematu, który kolegów #przegryw najbardziej interesuje. Śmiejemy się w ekipie, że jego prawdziwą życiową miłością są dupy. No #!$%@? naprawdę nie wiem o co chodzi, ale laski go po prostu uwielbiają, a on uwielbia je. Nie ma znaczenia czy coś załatwia w urzędzie czy stawia drinka dziewczynie w klubie. Jest przystojny, takie 8/10, ale na pewno pierwszą myślą nie jest, to, że jest #!$%@? przystojny. Nie widziałem go jeszcze na żadnej imprezie, żeby nie poderwał jakiejś dziewczyny, zachowując przy tym wysokie standardy. Żadną z jego bym nie pogardził xD Do tego jak z hajsem, nigdy się tym nie chwali, więc każdy dopowiada sobie trochę, więc wychodzą z tego różne legendy. Kiedyś pojechał na wakację na ibizę i wyczaiłem na instagramie top modelki jak ona siedzi mu na kolanach xD Słowem się nie pochwalił, aż kiedyś pijani go przycisnęliśmy. #!$%@? jest mistrzem. Czyjaś dziewczyna się na kogoś obrazi, pogada chwilę z Arturem i już nie ma problemu. Nikt nie wie jak to robi xD

Nie ma żadnego plot twistu, uważam go od liceum za swojego najlepszego przyjaciela, który odmienił moje życie. Chciałbym podziękować mu tym postem i życzyć każdemu takiego przyjaciela.

Dlaczego o tym piszę? Mój młodszy brat potrzebował 100 tysięcy na operację ratującą jego życie. Znajomi urządzili zbiórkę, w której oficjalnie każdy dał po 300 zł i wpłacili imiennie na konto fundacji 3000 zł. Po dwóch dniach wpłynął anonimowy datek na 95 tysięcy. Mimo wielokrotnych zaprzeczeń doskonale wiem, kto uratował życie mojego brata.

Wiem, że przeglądasz przed snem mirko, więc jeśli chciało Ci się przeczytać choć część tego tekstu i domyśleć się, że chodzi o Ciebie, wiedz, że ja i cała moja rodzina jesteśmy Ci dozgonnie wdzięczni i wiemy, że tego nie oczekujesz. (imiona i pewne szczegóły zostały zmienione w celu zachowania anonimowości mojego przyjaciela).

Pomóżcie proszę wywindować to w gorące, aby Artur ;) mógł to przeczytać.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: [Wyjazdy dla młodzieży](https://st.pl/$xvynkdla)
  • 3