Wpis z mikrobloga

29200,22 - 4,35 = 29195,87

Dziś kondycyjnie bardzo słabo, pogoda nienajlepsza do biegania, skwar niemiłosierny. Do tego chyba za szybko wybrałam się na bieganie po posiłku, to nie był mój dzień, więcej cierpienia niż radości z biegania.

Trasa Gdańsk Stogi przez las wzdłuż Pustego Stawu (na zdjęciu, są kaczuchy:D). Zboczyłam w którymś momencie na jakąś ścieżkę w lesie, generalnie na każdym skrzyżowaniu wybierałam inny kierunek biegu, gdzie mnie nogi poniosą. Zahaczyłam wieeelki krzak malin (om nom nom), komary były bezlitosne. Im szybciej biegłam żeby je zgubić to coraz bardziej kąsały. Dawno nie miałam tak pogryzionych nóg. No i się zgubiłam. Szukając jakiegoś śladu cywilizacji okazało się, że przez las dotarłam na Górki Zachodnie (!) Nie mając już siły mijałam Pana z niemowlem w wózeczku, który się szeroko do mnie uśmiechnął, nie wiem czy to z litości widząc moją czerwoną jak burak gębę czy żeby dodać mi otuchy widząc moją minę. To nie był dzień na bieganie.

Następnym razem będę słuchać w czasie biegu tego na słuchawkach, na pewno doda mi powera http://www.youtube.com/watch?v=VgSMxY6asoE

#biegajzwykopem #sztafeta #babawyszlazkuchni
źródło: comment_4hc7cMvbYZMG9vEMBdhVQguU2LXkS4PC.jpg
  • 2