Wpis z mikrobloga

"Myślę, więc jestem" miało w teorii obalać scecptycyzm. Mam pewien problem z tym twierdzeniem. Mianowicie odnoszę wrażenie, że nie tyle ja myślę, co moje myśli biorą się znikąd. Skoro kartezjański demon mógł wygenerować cały świat, to dlaczego nie mógłby po prostu wtłaczać danych myśli do danego umysłu? Oczywiście nie jest to pełny sceptycyzm, ponieważ zakładam, że istnieje jakiś nośnik myśli. Pytanie tylko, czy myśli są generowane przez niego samodzielnie.

#filozofia
  • 6
@BRTM: Bo myśli wcale nie wychodzą z 'ja'. 'Ja' pojawia się wyłącznie w momentach określonej refleksji. Przykładowy przebieg przeżywania mógłby prezentować się następująco: 1. Doznanie zielonego 2. Przyporządkowanie do rzeczy, interpretacja: "To zielony fotel", 3. Refleksja "Oto 'ja' postrzegam zielony fotel", przy czym rzadko kiedy do punktu trzeciego dochodzi. 'Ja' nie jest obecne w większości aktów świadomości.
Mając wybór Kartezjusz vs filozofia śmierci podmiotu wybieram bramkę numer dwa.
@Drakii: Xddd
@kubako: Albo "myśląc jestem". Jeśli mnie pamięć nie myli, to Kartezjusz w Rozprawie użył sformułowania "cogitans sum", co później przeinaczono na "cogito ergo sum". Ja rozumiem to tak, że to słynne twierdzenie oddawało jeden prosty akt świadomości, nie zaś dwuczłonowe rozumowanie. W pierwotnej wersji nie było "więc".
@BRTM:

Skoro kartezjański demon mógł wygenerować cały świat, to dlaczego nie mógłby po prostu wtłaczać danych myśli do danego umysłu?


Tyle że to nadal pozwala zachować konkluzję, na której zależy Kartezjuszowi. Jeśli demon miałby wtłaczać myśli do umysłu, to ten umysł musiałby istnieć, aby demon miał gdzie wtłaczać.