Wpis z mikrobloga

Największym problemem odbiorcy Netflixowego wiedźmina jest znajomość prozy. Najbardzej razi spłycenie wątków i ucięcie odniesień do baśni i legend, które w założeniu serialowym maja zarysować postacie, ale dzieje się to zbyt szybko i zbyt chaotycznie i w zbyt zmasowany sposób, przez co niektóre sceny są komiczne (Jak wołanie Renfri przez sen). Pomijam dobór niektórych aktorów (Ale Triss to tragedia...), ale spłycenie całego opowiadania do kilku minut z pominięciem kontekstu (przyklad - polowanie na Diabola) jest nie tylko marnowaniem materiału ale pokazuje wyraźnie ze scenarzyści nie ogarniają ciężaru lub zwyczajnie czym prędzej chcą wyjąc z ram narzuconych przez książki. Nic dziwnego ze Sapkowski płakał jak oglądał :)

Mimo wszystko gdzieś od 3 odcinka zaczyna się to dobrze oglądać, chociaż w kwestii efektów daleko nie padło jabłko od jabłoni :) Chyba większość budżetu zgarnął Civill chociaż trzeba przyznać ze z ta role mu się należy. Mam nadzieje ze będzie mógł rozwinąć skrzydła.

#wiedzmin
  • 2
  • Odpowiedz
  • 0
@nocere: oni starali się „zarysować” wiedźmina. Geralt to skomplikowana postać. Ale zrobili to nieudolnie. A niektóre wątki jak wątek polowania na Diaboła jest tylko tłem do poznania Jaskra i to jeszcze z beznadziejnym rozwiązaniem wątku :)
  • Odpowiedz