Wpis z mikrobloga

Obejrzałem dwa pierwsze odcinki - mała recenzja. UWAGA SĄ TEŻ MAŁE SPOJLERY.

Wątek Ciri
Kojarzycie te seriale takie tajemnicze w pierwszych sezonach, pełne intryg, mistycyzmu, nieodpowiedzianych pytań? 'O co w tym do #!$%@? chodzi?', pytasz się i oglądasz kolejny odcinek, żeby poznać odpowiedź. Wątek Ciri idzie właśnie tą drogą, a w zasadzie idzie sama Ciri mimo innych serialowych niedociągnięć. Jej postać jest taka jak być powinna - łatwa do polubienia od pierwszych scen, skrywająca tajemnicę, naiwna i ścigana. Nie wiem o co z tym wszystkim chodzi ale kibicuję jej i chcę zobaczyć co stanie się później. Cała otoczka wątku wypada zaś słabo. Myślałem, że Nilfgaard będzie roztaczał przerażającą aurę, panikę i popłoch, ale nie zostanie bezpośrednio pokazany. Niestety mamy full frontal na bitwę, która wygląda lekko żenująco. Zrozumiałe, że powody są budżetowe, ale przecież jest tyle innych sposobów na pokazanie wojny niż silenie się na wielkie starcia. Atak na zamek jest już lepszy, choć daleki od dobrego. Tajemniczości nie budują za to inne pytania. Dlaczego babka Calanthe teleportuje się na pole bitwy i z powrotem do zamku - czy to słaby montaż czy magia? Dlaczego Ciri brudzi sobie włosy, ale do obozu uchodźców wchodzi już z czystymi? Czy to dobrze, że Musiał zdech? (to akurat wiadomo...)

Wątek Yennefer
Której mi w ogóle nie żal gdy ojciec-superfarmer sprzedaje ją za 4/10 wartości świni. A mogłoby. Niestety nie ma do jej historii żadnego wprowadzenia. Dlaczego nie pokazano choć trochę jej życia na wsi, gdy stara się być miłą i uczynną dziewczyną a MIMO TO spotyka ją tylko pogarda? Ok, to byłby tani chwyt, ale potrzebny gdy cały wątek Yennefer w ogóle nie wybrzmiewa i dzieje się bardzo pospiesznie bez właściwego tła. Wygląda to jakby scenarzyści po prostu skreślali kolejne pozycje z listy 'najważniejsze krótkie sceny zanim prawdziwa historia Yennefer się zacznie'. Nie ma napięcia w jej relacji z Istreddem, nie ma magiczności w magii którą czaruje, nie ma w tym wątku polotu i nie ma zbyt dużo sensu. Wiem, że ma to przedstawić drogę jaką Yennefer przebyła by stać się silną czarodziejką, ale to po prostu nie działa.

Wątek Geralta
Mandalorian to taki sukces bo mamy space-western, mamy baby-yode, mamy łowcę nagród i nic więcej nie trzeba, czysta rozrywka, chłopcy se strzelają laserkami. Geralt i jego polowanie na potwory to świetny materiał na podobny scenariusz. Nie ma co się rozpisywać - jest dobrze, Geralt jest zajebisty, sceny walki wyszły dobrze, a w przypadku rzezi Blaviken po prostu wow super. Ale jak w przypadku Ciri, są zgrzyty w otoczeniu. Obawiam się, że w przygodach Geralta poznamy wiele postaci, które na ekranie będą tylko przelotem, by już się nigdy nie pojawić (książkowcy mogą mnie poprawić?). O ile Renfri jest ok, to z czarodziejem Stregoborem mamy dwie niedługie i nieimponujące sceny. Drugi odcinek wprowadza kolejne postaci Torqua i przywódce elfów - czy jeszcze ich zobaczymy? Jeśli nie, to wszystko sprawia wrażenie nieistotnych spotkań, być może dobrych w serialu który ma dziesiątki odcinków, ale nie w takim, który ma ich osiem i mieści wątki trzech postaci. Scena w jaskini z elfami mogłabyć o wiele lepsza, ale słaby montaż (Geralt i Filavandrel sprawiają wrażenie jakby nagrywali dialogi osobno), pompatyczne dialogi i taniość scenografii topi ją.

PS Nie wiem czy kochać czy nienawidzieć piosenkę na końcu drugiego odcinka Toss a coin for a witcher zaadaptowaną w nowoczesnej aranżacji z przebitkami na różnych bohaterów i widoczki, wygląda to jak żywce wyjęta z lat dziewiędziesiątych xD Ma swój kiczowaty urok, choć chyba wolałbym słyszeć ballady w stylu Zamachowskiego, albo Rain of Castamere.

#wiedzmin #netflix
  • 1