Wpis z mikrobloga

Jedno i trzy krzesła
Dziś już niemal klasyczna praca artystyczna z nurtu konceptualizmu, który zakładał, że faktycznym dziełem sztuki jest tkwiąca w nim idea a nie forma czy materiał, toteż często dzieło przyjmowało postać pomysłu albo wręcz instrukcji wykonania, z pewną dowolnością wykonania. Praca Josepha Kosutha z 1965 podejmuje ten wątek, próbując uwypuklić ową ideę zawartą w rzeczach.
Składa się z trzech elementów - rzeczywistego krzesła postawionego w galerii, zdjęcia tego krzesła oraz encyklopedycznej definicji tego czym są krzesła (włącznie z alternatywnymi znaczeniami). Te trzy elementy mają za zadanie zwrócić uwagę na coś, co jest zawarte w nich wszystkich, ale też nimi konkretnie nie jest - na istnienie czegoś takiego, jak idea krzesła, którą każdy wydaje się rozumieć.

Platon w swojej filozofii wyróżniał podobną kategorię idei, które zachodziły w odrębnym wymiarze, świecie idei. Był to dla niego sposób rozwiązania problemu istnienia pojęć - zgadzamy się, że istnieją takie pojęcia jak Platonizm, tęcza czy jednorożec, bo są one wyróżniane w naszych głowach. Z drugiej strony pojęcia, jako byty umysłowe, w zasadzie nie istnieją, są sposobem opisu zjawisk obserwowanych, będących umową społeczną czy choćby tylko wyobrażonych. Posługiwanie się czymś co nie istnieje jest dla filozofa trochę kłopotliwe, podważa sens prowadzenia dociekań, naraża wnioski na zarzuty, że może weźmiemy sobie inaczej zrozumiemy jakieś pojęcie i już twoje pomysły filozofie są funta kłaków warte.
Stąd chyba wziął się pomysł, aby opisać idee i pojęcia jako byty, które istnieją, a przestrzenią ich istnienia jest świat idei, w jakiś sposób przeplatający się z rzeczywistym. Istnieje tam na przykład idea krzesła, zgodna ze znaczeniem krzesła, jakie wszyscy przyjmują, choć nie będąca żadnym konkretnym krzesłem. Idea jednorożca, którego nikt na prawdę nie widział. Idea mema z Sulickim, która o ile zachowany dostatecznie dużo podobieństw brzmieniowo-znaczeniowych i formę kolejności wymienianych rzeczy, będzie rozpoznawalna nawet jeśli zamienimy skłot na dormitorium, Rumunów na pierwszoroczniaków a Anglię na Hogward.

Praca Kosutha ma chyba za zadanie poprowadzić nam myśl po którejś z podobnych ścieżek - w pewnym sensie wszystkie te przedstawienia są krzesłami (3 krzesła), w innym są tylko reprezentacją pojęcia, ale na pierwszy rzut okiem krzesłem nazwiemy tylko jedno - to, na którym można w galerii usiąść. Zdjęcie krzesła to pewna reprezentacja krzesła, odwołuje się do obiektu rzeczywistego, który jest rozpoznawalny, ale zawiera w sobie także przeniesioną ideę krzesłowatości (inaczej byśmy nie rozpoznawali w zdjęciu krzesła). Definicja encyklopedyczna stanowi opis naszego rozumienia krzeseł jako takich. Jest dużo bliższa idei krzeseł, bo nie ma materii i uwzględnia różne odmiany. A prawdziwe krzesło? Jest konkretnym obiektem, ale nie jest wszystkimi możliwymi krzesłami. Stanowi tylko jedną z form, jaką przyjmuje idea krzesła.
Czym jest więc sama praca Kosutha? Także ideą, pomysłem rodzącym się z zestawienia trzech elementów, mających przywoływać pewne wrażenia. Elementy składowe można wymieniać, byle zachowały swój charakter. Galerie, które chcą wystawić ten pomysł, mogą to zrobić na bazie własnych krzeseł i definicji z encyklopedii uznawanych w danym kraju. Artysta zamieścił instrukcję, która zresztą często jest wystawiana wraz z instalacją, potwierdzając tym samym, że chodzi tu o to właśnie "Jedno i trzy krzesła" Kosutha z 1965 r., będące czyjąś ideą, pozostającą sobą mimo że elementy składowe nie są oryginalne. Trzy krzesła wystawiane w różnych galeriach są więc Statkiem Jazona.
Idąc dalej - zarówno rzeczywista instalacja w galerii, jej zdjęcie w niniejszym wpisie jak i jej opis stanowiący ten wpis, stanowią trzy formy występowania idei pracy "Jedno i trzy krzesła" Josepha Kosutha z 1965 roku.

W tym kontekście dużo łatwiejsze staje się zrozumienie ostatnio głośnej w mediach pracy, w której dziełem jest banan przyklejony szarą taśmą do ściany. Jest oczywiste, że owoc trzeba co tydzień wymieniać, bo się popsuje. Odklejenie od niego szarej taśmy może być trudne, więc przy odświeżeniu używa się nowego kawałka. W zasadzie żadna z części dzieła nie zostaje długo oryginalna, ciągle ulegają podmianie na podobne ale nie te same. Ale mimo to nadal jest to banan przyklejony szarą taśmą do ściany. Nie zmieni tego zmiana miejsca ekspozycji i nie jest w stanie tego zniszczyć nawet zjedzenie banana przez głodnego artystę. Jeśli pracą jest koncept, to jest on w zasadzie niezniszczalny - przynajmniej dopóki ktokolwiek o nim pamięta i powtarza jego formę. A jeśli rację ma Platon, to idea będzie trwać nawet po zniszczeniu wszystkich ludzi, taśm, bananów i krzeseł.

Oczywiście sprzedawanie prawa własności do tak wyrażonej pracy, i to za tysiące dolarów, to absurd, ale kto bogatemu zabroni?
#sztuka #sztukanowoczesna #historiajednejfotografii #ciekawostki
KubaGrom - Jedno i trzy krzesła
Dziś już niemal klasyczna praca artystyczna z nurtu ...

źródło: comment_HatTb2QpJ7HLtKX2GJDAAxmhL6ZFtLPq.jpg

Pobierz
  • 5
  • Odpowiedz
@Old_gamer1988: Z tym jest faktycznie problem, ale to już mocno zależy od dzieła i artysty. Niestety do mediów najczęściej trafiają ci, którzy wywołali jakąś sensację golizną czy czymś podobnym. Ludzie sobie potem budują z tego wyobrażenie całego nurtu.
  • Odpowiedz
@Old_gamer1988: Na cenę w tym przypadku złożyło się kilka rzeczy:
- trend aby traktować dzieła sztuki jako inwestycję na przyszłość, co mocno wywindowało ceny na aukcjach
- autor to klasyk jednego z nurtów modernizmu
- obraz jest stary (1953)
- pochodzi z cyklu malarskiego, którego pozostałe elementy nie są dostępne - wiszą w galeriach lub są własnością ludzi, nie mających ochoty ich sprzedawać

To wszystko nie dotyczy wartości artystycznej. Sam obraz
  • Odpowiedz