Wpis z mikrobloga

Ogólnie od podstawówki do studbazy uważam, że zrobiłem dosyć spore postępy z wychodzenia ze #!$%@?, ale w jednej kwestii coś poszło nie tak. Wystąpienia publiczne. Kiedyś czytałem przed całym kościołem podczas komunii świętej, recytowałam wierszyki. Teraz zgłaszając się do odpowiedzi, podchodząc do tablicy czy prezentując coś zaczynam się trząść. Nie przypominam sobie, żeby w licbazie ani wcześniej, podejście do tablicy powodowało u mnie aż taki stres(wiadomo były nerwy, ale raczej bez takiego dygotania).
Jak z tym walczyć?

#przegryw
  • 4
Przede wszystkim przygotowaniem do takiego wystąpienia. Świadomość, że wiesz co masz powiedzieć i jesteś przygotowany dodaje pewności siebie i pomaga w przypadku 'zacięcia'
@Krem: niestety, to nie działa :/ Miałem raz prezentacje o temacie który mnie interesował i dobrze się przygotowałem, a i tak już na samą myśl się denerwowałem (a w trakcie musiałem walczyć, żeby jak najmniej było widać mój brak kontroli nad ciałem).
Znaczy, trochę działa, ale nie na tyle, żeby całkiem to wyeliminować.
musisz zrozumiec ze WSZYSCY sie stresuja, tylko nieliczni tego nie robia, a czemu? Bo zrozumieli ze to absolutnie normalne, kazdy sie boi, wiec kazdy kto siedzi i cie slucha jakby mial wyjsc bylby tak samo obsrany.
Wyobraz sobie ze jestes na kursie jazdy na nartach, w grupie w ktorej NIKT nie umie jezdzic. Co, stresujace? Nie.
Tak samo z wystapieniami publicznymi, nikt nie chce tam byc, i tylko ludzie ktorzy wiedza ze